Już jutro w szkołach na terenie całego kraju zabrzmi pierwszy dzwonek. Jak co roku rodzice musieli zaopatrzyć swoje dzieci w nowe podręczniki, zeszyty i inne przybory. W tym roku za cały zestaw książek zapłacą nawet 500 zł.
W ubiegłych latach problemów z kupnem podręczników szkolnych nie było. Dzieci mogły bowiem odkupić sobie książki od starszego rocznika nawet za 70 zł. Wszystko się zmieniło, kiedy z ustawy o systemie oświaty po cichu zniknął przepis gwarantujący, że rodzice nie będą musieli co roku kupować nowych podręczników. Poprzednie regulacje dopuszczały trzy podręczniki do jednego przedmiotu, obowiązujące minimum trzy lata. To pozwalało na sprzedawanie używanych książek młodszym rocznikom. – Używane komplety kosztowały 70-150 zł, nowe są po 300-500 zł – mówi Dariusz Biel, właściciel jednej z raciborskich księgarń.
W raciborskich placówkach oświatowych nie ma z tym tak dużego problemu. W niektórych placówkach zdecydowano się na zmiany, jednak nie są one bardzo znaczące. – Z tego co zauważyłem niewiele podręczników się zmieniło – mówi Biel. Problem dostrzegają jednak rodzice, których problem dotyka najbardziej. – Mam troje dzieci w wieku szkolnym. córki chodzą do gimnazjum, a syn do szkoły podstawowej. Za wszystkie podręczniki zapłaciłam prawie 1300 zł. Dodatkowo musimy kupić jeszcze zeszyty i długopisy. Jest to ogromny wydatek – mówi Barbara Wyrwał z Raciborza. Najdroższe w zestawie są podręczniki do języków obcych, stanowią około 1/3 ceny wszystkich książek.
O wyborze podręcznika decydują wyłącznie nauczyciele, którym opłaca się zmieniać "upodobania". Za nowe zamówienia dla swoich klas otrzymują różne bonusy w postaci sprzętu komputerowego lub rtv, czy też wyjazdów na szkolenia. A wybór mają spory. – Dla przykładu w drugiej klasie szkoły podstawowej są 22 podręczniki, zaś w przedziale klas I – IV język polski ma 108 podręczników, a angielski tylko cztery mniej. Rodzina z trójką dzieci na zakup nowych książek musi wydać nawet 2 tys. zł, a wydawcy, dzięki nowelizacji ustawy, zarobią w tym roku najwięcej od 10 lat – informuje "Dziennik Gazeta Prawna".
/p/