Przemysław Solarski z góry spoglądał na wiele malowniczych miejsc. Regularnie lata też nad Raciborzem. Zapytany o to, co czuje się tam u góry, odpowiedział krótko: – wolność. Zobacz jak wygląda Racibórz z lotu ptaka.
Paralotniarstwo lub paragliding to dyscyplina sportowa, ale jednocześnie model rekreacji rozpowszechniony wśród osób żądnych ekstremalnych wrażeń. Nie często, gdy spojrzymy w niebo nad Raciborzem, możemy dostrzec paralotniarzy. To nie znaczy jednak, że ich nie ma. – Czasami, kiedy latam spotykam u góry dwie czy trzy inne paralotnie – mówi Przemysław Solarski z Raciborza. Jak zaczęła się jego przygoda z lataniem? – Kiedyś w jakimś czasopiśmie zobaczyłem reklamę skoków spadochronowych w tandemie. Oddałem taki skok. Później zacząłem szukać czegoś, dzięki czemu będe mógł dłużej utrzymać się w powietrzu i tak trafiłem na paralotnie – opowiada. Swój pierwszy skok ze spadochronem oddał w 2004 roku, a już w 2007 roku uzyskał licencję na paralotnie.
Paralotniarstwo uważane jest przez wielu obserwatorów za sport strasznie niebezpieczny. Czy rzeczywiście jest to właściwa opinia? – Oczywiście jest to niebezpieczne, bo tam u góry wszystko może się wydarzyć. Trzeba koncentrować się na locie i obserwować teren oraz pogodę, żeby w razie niebezpieczeństwa mieć gdzie wylądować – mówi paralotniarz z Raciborza. Paralotniarz nie dysponuje tak dobrym sprzętem, jaki znajduje się na pokładzie liniowego Boeinga, więc zdany jest wyłącznie na własne umiejętności. – Przed startem sprawdzam wszystko dwa razy, przypinam się i lecę – dodaje. Raciborscy paralotniarze najbardziej upodobali sobie pola za ulicą Starowiejską i wały przeciwpowodziowe – to tam najczęściej można zobaczyć ich lądujących lub startujących.
Przemysław Solarski spoglądał z góry na wiele malowniczych miejsc. Latał w Czechach, Słowacji oraz we Włoszech. Regularnie lata również oczywiście nad Raciborzem. Swoimi wrażeniami postanowił podzielić się z innymi, dlatego zaczął kręcić nasze miasto z lotu ptaka. Jak mówi, robi to dlatego, bo chociaż nad Raciborzem latało już mnóstwo osób, nikt do tej pory jeszcze tego nie nakręcił. Raciborzanin w najbliższym czasie planuje zrobić kurs instruktora, wtedy w powietrze będzie mógł zabrać ze sobą jeszcze jedną osobę. Zapytany o to, czy każdy nadaje się do tego, aby latać odpowiedział: – Każdy, kto się nie boi powinien pójść i spróbować latania bez silnika. Nauczy się jak lądować i jak zobaczy czy się do tego nadaje czy nie.
Jak widać latanie nie wymaga przygotowań kondycyjnych czy specjalistycznych treningów. – Jedynie przy starcie trzeba złapać mały rozbieg. Poza tym latanie nie wymaga wysiłku – tłumaczy Przemek. Niezbędne za to jest gruntowne przygotowanie teoretyczne. Trzeba wiedzieć w jakich warunkach można latać, jak wykorzystywać prądy termiczne czy jak unikać groźnych turbulencji. Oprócz tego trzeba dopełnić też pewnych formalności. – Aby latać paralotnią bez silnika wystarczy potwierdzenie od lekarza. Latanie z silnikiem jest już bardziej skomplikowane. Trzeba zdobyć licencję. Aby ją uzyskać trzeba odbyć kurs i zdać egzamin. Podczas kursu uzyskuje się wiedzę, dzięki której można latać bezpiecznie i bez ryzyka – wyjaśnia.
Jak przyznaje raciborzanin, chciałby brać udział w zawodach, jednak musi się jeszcze dużo nauczyć. – Jest to już bardzo wysoka półka. Jadąc na zawody trzeba mieć porządny sprzęt i duże doświadczenie. Ich paralotnie mają ogromne skrzydła. Wystarczy za mocno pociągnąć i już się podwijają – mówi. Dodaje, że paralotniarstwo rekreacyjne także dostarcza mnóstwa wrażeń. Zapytany o to, co czuje się tam, u góry, odpowiedział krótko: – wolność.
/p/
Czytaj również inne artykuły z cyklu "Pasje raciborzan":
– Waldemar Pudlak – sokolnictwo
– Michał Klicki, rycerz po godzinach
– Marcin Komorowski – fotografia
– Kamil Hołek, raciborski Moonwalker
– Żeglarstwo – marzenie, które udało się ziścić cz. 1
– Żeglarstwo – marzenie, które udało się ziścić cz. 2
– Żeglarstwo – marzenie, które udało się ziścić cz. 3
Podziwiam. Ten skok ze spadochronem… Nie wiem czy Ja bym sie odważył
Wolność na Eichendorfa….