Rozpoczynamy nowy cykl, w ramach którego raciborzanie opowiadać będą o tym, jak widzą Racibórz, co o nim myślą, z czym im się kojarzy i co chcieliby w nim zmienić. Dziś, odsłona pierwsza.
-Racibórz to nie jest złe miasto. Dużo się dzieje ostatnimi czasy. Studiuję we Wrocławiu, ale lubię tutaj wracać. Zauważyłam coraz lepsze ścieżki rowerowe. Lubię jeździć na rowerze i cenię sobie wygodę, a niefajnie jeździć między ciężarówkami, dlatego cieszę się ze ścieżek. W naszym mieście są miejsca, których się nie zapomina takie jak: Koniec Świata, kawa w Piotrusiu, lody u Włocha, kajaki w parku Roth, najlepsze na świecie II LO i wiele innych rzeczy i miejsc. Raciborzanie są bardzo przyjaźni i mili. Jeżeli chodzi o wady Raciborza, to nie rozumiem jak to możliwe, że w ponad 40 000 mieście nie ma porządnego kina? Filmy pojawiają się dużo po czasie. Czasami pół roku czeka się na wyświetlenie jakiegoś „hitu”, który już hitem nie jest. Pozwolę sobie wspomnieć też o długo trwających remontach. Rondo na Opawskiej ma być oddane w listopadzie- wow, ale szybko jak na takie małe rondo. Denerwuje mnie tutaj też fakt, że każdy skwerek, każdy placyk z zielenią chce się wycinać, usuwać dla budowy jakichś gmachów i blaszaków. Strasznie zaśmiecamy nasze miasto, a przecież kiedyś rządziła tutaj natura.-
Anna Kaczmarczyk, lat 20, absolwentka II LO w Raciborzu, obecnie studentka „Międzynarodowych Stosunków Gospodarczych” na Uniwersytecie Ekonomicznym we Wrocławiu.
oprac./JAP/