I nie „wyrobiły się” w porę komitety wyborcze z usuwaniem pozostałości po wyborach parlamentarnych. Miały na to miesiąc. Ten minął już kilka dni temu, a podobizny niektórych polityków nadal wiszą.
Straż Miejska, która czuwa nad akcją sprzątania plakatów, twierdzi, że firmy od których komitety wyborcze wykupiły powierzchnie reklamowe nie wywiązały się ze swego obowiązku usunięcia billboardu na czas, prawdopodobnie, by "upiec dwie pieczenie na jednym ogniu" – czekają na kolejnego klienta, którego plakat podmienią z tym wyborczym za "jednym zamachem".
Jeśli właściciele nie uporają się z problemem, zrobi to za nich miasto, ale zapłaci za to komitet.
/SaM/