Nie mieli szczęścia do koalicjantów na dzisiejszej sesji radni opozycji. Najpierw Artur Jarosz zrugał Piotra Dominiaka, następnie Dawid Wacławczyk dowiedział się, że prezydent Lenk ma opory przed współpracą z nim. Wszystko rozpoczęło się od interpelacji Piotra Dominiaka, który poskarżył się prezydentowi na dysproporcję pomiędzy środkami przeznaczonymi przez miasto w konkursach na sport i na kulturę. Na tę drugą organizacje ubiegające się o dofinansowanie otrzymują nieporównywalnie mniej.
Zdaniem prezydenta przez ostatnie dwa lata organizacje nie zaproponowały żadnych ciekawych kreatywnych propozycji. Jeśli się pojawią, obiecał je rozpatrzyć i w miarę możliwości wesprzeć. Poza tym dysproporcja wyrównuje się na płaszczyźnie instytucjonalnej – miejskie wydatki na instytucje kulturalne są wyższe niż na sportowe. – Na muzeum dajemy 1,3 mln, już ta jedna instytucja kasuje wszystkie dotacje na sport, łącznie z LKS-ami, o RCK-u już nie wspomnę – odparł. W kulturze gmina sama jest w stanie realizować zadania poprzez publiczne instytucje, stąd mniejsza potrzeba szukania realizacji zadań u organizacji pozarządowych.
Słysząc takie wyjaśnienia radny Dawid Wacławczyk zaproponował, by w takim razie zwiększyć pulę do podziału dla organizacji na realizację zadań z dziedziny kultury. Kiedy ustalano jej wysokość nie było jeszcze kilku ogólnopolskich wydarzeń, jak chociażby "Śląsk kraina wielu kultur" czy organizowane przez Wacławczyka "Wiatraki". Teraz, przy tej ilości wydarzeń, jest po prostu niewystarczająca.
Odpowiedź głowy miasta z pewnością nie była taka, jakiej radny RSS NaM się spodziewał. Prezydent szczerze przyznał, że czuje się zniechęcony do współpracy z nieprzychylnymi mu ludźmi. Dlatego też m.in. wycofał się z poparcia dla Wacławczyka o ubieganie się o środki zewnętrzne na jedno z jego przedsięwzięć. Zastanowi się też, jak potraktować "Wiatraki" przy ogłaszaniu kolejnych konkursów. – Trudno mi się współpracuje z radnymi, którzy są moimi adwersarzami. Ja nie potrafię przejść do porządku dziennego nad tym, że ktoś mnie dzisiaj kopie, a jutro chce ze mną współpracować. To jest zwyczajne ludzkie zachowanie. Mam pewne opory osobiste co do współpracy z panem – odparł rozżalony, dodając że stara się oddzielić swoje obowiązki od uprzedzeń, jednak jest tylko człowiekiem.
Szok w jaki popadł Wacławczyk nie zrobił na nim najmniejszego wrażenia. Urzędnik doradził Wacławczykowi by jako dorosły człowiek spojrzał na życie inaczej. Dodał, że nie chodzi w tym wypadku o pieniądze których jest jako prezydent dysponentem, ale o chęć współpracy, a raczej jej brak.
Widząc, że dyskusja nabiera ognia i nie wiadomo dokąd adwersarze się posuną, wstał radny Gawliczek i karcącym tonem przypomniał Wacławczykowi, iż wysłuchuje odpowiedzi prezydenta na złożone interpelacje, a to oznacza brak miejsca na dyskusję. Wezwał przewodniczącego rady do zapanowania nad sytuacją. Prezydent przeprosił, że dał się sprowokować, wylał jeszcze żale pod adresem Michała Fity, radni wymienili kilka zdań, po czym Tadeusz Wojnar bez zastanowienia ogłosił zakończenie sesji.
/ps/
Zaorać to miasto i posiać buraki 🙁
Buraków już nie musimy siać.Jest ich tu aż za dużo 🙂
Oświadczenie radnego Dawida Wacławczyka w sprawie wystąpienia prezydenta – http://www.raciborz.com.pl/d-waclawczyk-nie-dam-sie-przekupic,24182.html
Niektórzy powinni sami się kopnąć, ale w głowę!
DWidku nie kop pana bo się spocisz !
http://www.raciborz.com.pl/ludzie-odcieci-od-wody-zalatwiaja-sie-na-trawnikach,24200.html
Zapomniał pan chyba, że rolą opozycji jest patrzeć na ręce i dokopywać.
Pamiętam czasy gdy rolą opozycji była spolegliwość. Mieliśmy tego przykład w PRL-u, gdzie ZSL I SD tworzyły taką „opozycję”. Skoro pan za tym tęskni, to jest pan z innej bajki. Poza tym, panu nie wolno mieć uprzedzeń, bo jest pan instytucją, której zadaniem jest działać wspólnie z mieszkańcami (choćby z samym diabłem) dla dobra wspólnego.
Warto o tym pamiętać.