Prawie każdy, co najmniej raz w życiu kupił ten kupon, bo prawie każdy marzy o nagłej dużej wygranej, która odmieniłaby życie. Aż 59 procent z nas gra w totka w miarę systematycznie.
W ostatnich tygodniach niezwykłego farta mieli Wielkopolanie – w pierwszą sobotę września padły tam dwie szóstki, trzy dni temu kolejna.
Ta gra ma na swoim koncie kilka zabawnych sytuacji, czasem nawet takich, w które trudno uwierzyć.
W połowie lat dziewięćdziesiątych w pewnej rodzinie cyfry skreślało pięcioletnie dziecko. Okazało się, że w dwóch kolejnych losowaniach trafiło dwie szóstki.
Zaś 10 lat temu mieszkaniec kujawsko – pomorskiego trafił szóstkę i natychmiast urządził wielką imprezę, na którą zaprosił całą wieś. Przeliczył się, bo właśnie wtedy padł rekord – wylosowano osiemdziesiąt szóstek.
Racibórz również zaliczył jedną z podobnych historii – dwa lata temu klient nie zdążył przed zamknięciem kolektury. Przy kolekturze zastał zamykającego już interes sprzedawcę. Ten ulitował się nad spóźnialskim i oddał mu własny kupon. Po losowaniu okazało się, że był wart dwa miliony złotych.
Los czasem potrafi z nas zadrwić…
/SaM/