W I. półroczu 2012 roku rynek aptekarski skurczył się o 9 proc. Ustawa o refundacji leków, marże operatorów kart płatniczych, zakaz reklamy – wszystko to utrudnia aptekom działalność i wiele z nich doprowadza do upadku.
Nowa ustawa refundacyjna utrudniła aptekom prowadzenie działalności. Wprowadzenie sztywnych marż i cen na wszystkich poziomach dystrybucji leków sprawiło, że zdaniem wielu aptekarzy ten rodzaj działalności przestaje być opłacalny. W prasie pojawiają się alarmujące tytuły (np."Ustawa refundacyjna pogrążyła apteki"). Zapytaliśmy Justynę Kiedrowską, właścicielkę jednej z aptek w powiecie raciborskim, czy w najbliższym czasie możemy spodziewać się masowej plajty aptek w regionie i utrudnionego dostępu do leków.
– Działalność tego typu podlega kontrolom i koncesjom. Taka jest specyfika tej branży i z tym trzeba się liczyć. Ustawa, poprzez wprowadzenie sztywnych marż i cen na leki refundowane wymusiła na nas pewne zachowania. Resort ochrony zdrowia szczyci się tym, że obniżył ceny leków, ale stało się to naszym kosztem. Jednakże należy sobie zadać pytanie: czym jest prowadzenie apteki, misją, czy biznesem? Środowisko jest w tej sprawie podzielone, ale ja stoję na stanowisku, że jest to jednak misja, dlatego nie narzekam – wyjaśnia Justyna Kiedrowska.
Aptekarka wskazała również na inne, pozytywne aspekty nowej ustawy. Jednakowe ceny zakończyły "pielgrzymki" pacjentów z jednej apteki do drugiej, celem zakupu jak najtańszego leku refundowanego. Ustawa wprowadziła również całkowity zakaz reklamy aptek, co zdaniem Justyny Kiedrowskiej jest dobre. – Dzisiaj pacjenci i tak nadużywają leków. Reklama jeszcze bardziej to potęgowała. Co prawda teraz pacjenci mogą być nieświadomi, że dany nierefundowany lek jest u nas najtańszy, ale z drugiej strony wychodzę z założenia, że pacjent w potrzebie w końcu do nas trafi i wówczas mu pomożemy. Na tym polega prowadzenie apteki, a nie na ciągłym dążeniu do maksymalizacja zysków.
Osobnym problemem, z którym borykają się zarówno apteki, jak i inni przedsiębiorcy, są marże operatorów kart płatniczych od poszczególnych transakcji nimi wykonywanych, które w Polsce należą do najwyższych w Europie. Przy zakupach na niższe kwoty sztywna marża operatorów częstokroć pożera cały mizerny zysk aptekarza lub sklepikarza. Stąd powszechnie występujące wywieszki "płatność kartą od 10 zł". Również i w tym przypadku jest to w gruncie rzeczy wybór jednej z dróg w dylemacie "apteka – misja czy biznes?". Wielu aptekarzy, jak na przykład pani Justyna posiada moralny nakaz, który nie pozwala jej wymagać od pacjenta posiadania gotówki w momencie, kiedy znalazł się on w potrzebie.
Niezaprzeczalnym faktem jest, że rynek apteczny w pierwszej połowie 2012 roku uległ zmniejszeniu. Pojawia się jednak pytanie, co było motorem tej zmiany? Głównym czynnikiem była ustawa, ale równie ważnym, sprzężonym z nią musiało być podejście do prowadzonej działalności. Być może dla wielu biznesmenów posiadanie apteki przestało być tak opłacalne jak dotychczas i postanowili przenieść się do branży zapewniających wyższe zyski. Tego typu diagnoza potwierdza wypowiedź Justyny Kiedrowskiej, właścicielki jeden z aptek w powiecie raciborskim. Warto o niej pamiętać, gdy ogólnopolskie media po raz kolejny zaczną zalewać nas sensacyjnymi doniesieniami.
/żet/
Ile zarłocznych i posożytujących aptek przyrosło w Raciborzu przez ostatnie 10 lat??
Ludzi w mieście ubyło skutecznie.
Aptek coraz więcej, ale tez jaka to jest psychoza!!!!!!! onet, wp, interia, telewizja – wszedzie pisza o chorobach, o rakach, o zapobieganiu, o tym i o sratym, ale ludzie lykaja te piguly i niszcza sobie zdrowie, bo chca byc zdrowsi, bo tak trzeba… przesada!!! jesli ta pani mowi prawde, to jest super, ale obawiam sie ze jest w zdecydowanej mniejszosci!!!!!
Na 20 reklam w pudle 10 to tabletki saszetki pigółki i inne ciulstwa pomagające na zgagę sranie żyganie i jaj swędzenie. Ludzie oprzytomnijcie
kiedyś ludzie żarli zioła i dożywali sędziwego wieku, nieska srednia dlugosci zycia wynika z brania do statystyk umieralnosci noworodkow, a to osobne zagadnienie, teraz raki, sraki inne gowna, nie dosc ze w jedzenie stalo sie takim syfem uzalezniajacym, ze jak dziecku dasz prawdziwego soku jablkowego to mu nie bedzie smakowac, bo bedzie wolec z kartoniku, to jeszcze ludzie faszeruja siebie i te dzieciaki tymi tabsami
Za komuny racibórz liczył kilkanaście tysięcy więcej mieszkańców niż obecnie a aptek było 4 lub 5 – i jakoś to wystarczało – wolny rynek sam da nam znać ile aptek jest potrzebnych w R-rzu – bo jest ich z całą pewnością za dużo.
Najwyższy czas,by ilość aptek w naszym miescie zmalała! tego samego życzę BIEDRONCE i bankom :[