Nekrobiznes – żywi zmarłym, czyli zarabiać trzeba

Wszystkich świętych – dla jednych okazja do zadumy nad życiem i śmiercią, dla innych świetna okazja do zarobku. Handel kwitnie nawet w miejscach, gdzie na co dzień nie ma miejsca.

Światem rządzi pieniądz. Od zarania dziejów zysk napędza wszelkie działania człowieka. Truizm, bo zarabia się na wszystkim. Dlaczego nie zarobić więc na pamięci naszych bliskich, którzy odeszli. Wszystkich Świętych przypada 1 listopada, ale dla niektórych zaczyna się już na początku października. Sporą część powierzchni sklepowych zajmują palety ze zniczami i wiązkami kwiatów. Handel kwitnie nawet w miejscach, gdzie na co dzień nie ma miejsca.
     
Wreszcie zbliża się listopad. Zaczyna się ruch na cmentarzach oraz wokół nich i co widzimy? O ile jeszcze kilka lat temu w " Święto zmarłych " pod cmentarzami dominowały stragany ze zniczami i kwiatami, to dziś coraz częściej przypomina to festyn – grill z kiełbaskami, przekąski, odpustowe gadżety, wcale nie należą do rzadkości. Tylko piwa brakuje, ale kto wie co przyniesie przyszłość? Zresztą, nawet jeśli przyjrzeć się samym zniczom sprzedawanym pod cmentarzami. Co widzimy? Kto jeszcze pamięta szklane, stare znicze? Dziś znicz co roku jest pokaźniejszy i bardziej wymyślny, bogato zdobiony, nierzadko gabarytów zbliżonych do fiata 126p. Dominują te z wymiennym wkładem, które starczają na dłużej, obowiązkowo z pokrywką zabezpieczającą płomień przed zdmuchnięciem bądź zgaszeniem przez deszcz. Wszystko to ląduje później na przycmentarnych śmietnikach. Jeśli jeszcze kilkanaście lat temu służby komunalne wywoziły z nich głównie zwiędły kwiaty i szklane naczynia po zniczach, tak teraz cmentarny odpad stanowi w głównej mierze osobliwa plątanina sztucznych wiązanek i całej masy plastikowych zniczy.

- reklama -

 

Handel kwitnie w miejscach, gdzie na co dzień nie ma miejsca. 

     
Wchodzimy wreszcie na cmentarz. Od razu rzuca się w oczy kontrast: małe skromne mogiły sprzed lat, a w sąsiedniej kwaterze wspaniałe rodzinne groby z luksusowego marmuru, pysznymi rzeźbami i złotymi napisami. Od razu widać, że rodzina pamięta o zmarłym. Wstyd, gdyby było inaczej. Co pomyśleliby sąsiedzi, znajomi, rodzina? Z reguły obowiązek dbania o mogiły przodków i pozostałych zmarłych spoczywa w rodzinie na tym, którzy mieszkają w miejscowości gdzie zmarli członkowie rodziny są pochowani. Opieka nad grobem, mycie i utrzymywanie miejsc pochówku w porządku to jednak zajęcie praco- i czasochłonne, a zapracowani rodacy w nawale codziennych obowiązków nierzadko nie mają na to czasu. Aby więc ich wyręczyć, powstały firmy wyspecjalizowane w tym rodzaju usług. Kapitalizm nie znosi próżni, po co robić to samemu, skoro ktoś może nas za odpowiednią opłatą wyręczyć? Firmy nie tylko utrzymują wskazane grobowce w dobrym stanie, tj. zamiatają, myją, plewią chwasty. Jeśli ktoś np. mieszka za granicą i ciężko mu przyjechać na grób bliskich, może zamówić zapalenie zniczy i położenie kwiatów, tak by było wrażenie, że grób jest odwiedzany i zadbany. Przejrzeliśmy ogłoszenia kilku tego rodzaju firm. W naszym województwie jednorazowa usługa kosztuje w granicach 70 złotych wzwyż, w zależności od wielkości grobu i wykonanej pracy. Można też wykupić abonament na dłuższy czas, np. na pół roku czy rok. Wtedy jest proporcjonalnie taniej, a co miesiąc mamy problem z głowy.

Jednak nie tylko instytucjonalny biznes zarabia na świecie. Jak w wielu dziedzinach gospodarki, również w nekrobiznesie drobni okazjonalni ciułacze robią konkurencję firmom i odbierają im zysk. – Dobrze da się zarobić, szczególnie na sprzedaży wkładów do zniczy. Do domowej produkcji zniczy wystarczy sznurek, wosk, plastikowe kubki, no i oczywiście dużo wolnego czasu. Jeśli ktoś na co dzień nie pracuje, to może okazać się to dla niego sporym interesem – mówi osoba, która niegdyś sama próbowała swoich sił w tym biznesie. Na 2-3 tygodnie przed świętem Wszystkich Świętych, głównie w internecie, pojawia się wysyp ogłoszeń typu " wash and clean ", gdzie ludzie dysponują odrobiną wolnego czasu, przeważnie bezrobotni i studenci, za niewielką ( w każdym razie niższą niż w firmie ) opłatą oferują się posprzątać grób, zamieść liście, etc. – Najwięcej osób dzwoni do mnie właśnie w październiku, jednak przez cały rok opiekują się sześcioma, siedmioma grobami na stałe – tłumaczy mężczyzna, który swoje ogłoszenia zamieścił na lokalnym portalu internetowym. Jak mówi, osoby, które dzwonią do niego najczęściej proszą o wymycie nagrobka. Czasami zdarza się ktoś, kto poprosi o dodatkową usługę, taką jak np. zakup kwiatów czy zniczy. Jak uzasadniają swoją prośbę? – Najczęściej brakiem czasu i złym stanem zdrowia. Jeśli chodzi o ten drugi powód, to faktycznie jest tak w rzeczywistości – mówi.
    
Grób, nawet pod opieką fachowej firmy i wysprzątany na najwyższy połysk, narażony jest na różne niebezpieczeństwa – od spadających gałęzi, poprzez akty wandalizmu, aż po niekorzystne działanie warunków meterologicznych. O tym, że przypadki chodzą po ludziach – również zmarłych – i różne rzeczy mogą się nekropolii przytrafić, przekonuje przypadek cmentarza z Gliwic sprzed kilku tygodni. Wybuch w usytuowanym obok cmentarza zakładzie gdzie przetrzymywano butle z gazem doszczętnie zniszczył kilkadziesiąt grobów. Jeśli więc wydaliśmy na nagrobek kilkadziesiąt tysięcy złotych (co wcale nie jest rzadkością), lepiej go ubezpieczyć od rozmaitych przypadków losowych. Ubezpieczenia takie ma w swojej ofercie spora ilość towarzystw ubezpieczeniowych.

 

/ps;p/

- reklama -

3 KOMENTARZE

  1. Panie pseudo proboszczu gospodarzu cmentarza. Akurat wróciłem z Jeruzalem. Jedno wielkie bagno. Dziesiątki lat bierzecie potężne pieniądze za miejsce na cmentarzu, wynajem kaplicy na pogrzeb(500 zł)wjazd na cmentarz celem posadowienia pomnika, danine procentową za postawienie pomnika itd. Czemu nie można zrobić przez te lata chodników. Pytam . Czemu macie ludzi i parafian za skarbonkę bez dna ? Kim dla Was jesteśmy, idiotami ?

  2. nie bardzo rozumiem o co chodzi w tym artykule. Wszystko wrzucone do jednego worka. A z ludzi, którzy przynajmniej teraz mogą dorobić do wypłaty robi się wyrachowanych i żerujących na krzywdzie ludzkiej. O dziwo, żednej krytyki dla supermarketów, w których znicze się teraz sprzedaje jak świeże bułeczki. Czy to nie razi? Mnie nie, bo przecież w jakiś sposób trzeba uczcić zmarłych. Firmy sprzątające? Co w tym złego? Chyba dobrze, że powstały. Skoro ktoś na tym zarabia, to znaczy że ktoś za to płaci. A więc jest zapotrzebowanie a nie że ktoś od kogoś na siłę próbuje wyciągnąć pieniądze.

KOMENTARZE

Proszę wpisać swój komentarz!
zapoznałem się z regulaminem
Proszę podać swoje imię tutaj