Był zniszczony. Szare, betonowe mo(n)st(um). Zmurszały, poobijany, zmęczony bardziej niż senior Mostowiak w M jak miłość… Był stary, ale równocześnie ważny. No, może nie jak ten na rzece Kwai…
…ale ważny, choćby dla ludzi jadących przez Racibórz do Tłustomostów. Zapadła decyzja – trzeba go zamknąć! Protesty, dywagacje, czarne wizje… Obrazy zapchanego miasta, paraliż komunikacyjny… Dla wielu ten remont potrzebny był jak dziura w moście…
„Na prawo most, na lewo most, a dołem…Odra płynie” – parafrazując znaną pieśń zaangażowaną. Płynie, płynie leniwie, jak sznur samochodów stojących jeden za drugim w ulicznych korkach. Wielu złorzeczy, krzyczy, klnie, bez owijania w bawełnę – wali żale prosto z mostu! Dla nich bowiem zamknięcie przeprawy to konieczna wprawdzie, ale nieprzemyślana decyzja. Nieprzygotowana. Bez starannego, dużo wcześniejszego opracowania objazdów. Słowem – przegięcie! O jeden most za daleko! Czy nie można było wszystkiego lepiej zorganizować? Może pontonowy most postawić…? Podkop zrobić jakiś? Humor wisielczy dopisuje – nic tylko pół litra z rozpaczy i złości pod mostem wypić! Zamiast prac przygotowawczych były problemy, zamieszanie, opóźnienia, zwodzenie… A tu przecież nie o zwodzony most chodzi!
Obecna władza? Cóż, rządzi zaledwie chwilę. Dostała w spadku zaplanowaną inwestycję i musi kontynuować. Mostów za sobą palić nie będzie, trwa więc w zapchanym mieście i ataki odpiera. Schować się czy uciec nie bardzo wypada. Wszak to kapitan ostatni opuszcza mostek… I tylko starosta może humor ma lepszy, nucąc pod nosem: „Budujemy mosty dla pana starosty…”.
Trudno. Mimo że most of us nienawidzi remontu mostu, trzeba jakoś te 8 miesięcy przetrzymać. Show „most” go on… (i to szybko go on, bo tu już drugi most w kolejce czeka:).
Seamus
[email protected]