Pod piłę poszło aż 25 drzew. Przechodnie nie kryją swojego oburzenia.
Mimo, że taką decyzję podjął prezydent Mirosław Lenk, najbardziej „oberwało” się ekipie wycinającej drzewa. Zdziwieni mieszkańcy dawali upust swojemu oburzeniu. – Tak patrzę na to co się tu wyprawia i oczom nie wierzę. Jak można ot tak wyciąć tyle drzew? Jak to wygląda? Plac teraz taki pusty! – mówiła Ilona Zając, obserwująca wycinkę.
Prezydent wyjaśnia, że topole były już w coraz gorszym stanie. – W końcu miały już 50 lat! – przekonuje Lenk. Uważa, że drzewa były spróchniałe i mogły zagrażać bezpieczeństwu. – Tym bardziej, że rosną w miejscu gdzie kilka razy w roku odbywają się imprezy masowe i gdzie codziennie jest spory ruch samochodowy i pieszy – tłumaczy prezydent.
/SaM, fot. MaK./