30.11.2004 o godzinie 3:00 wyjechaliśmy wraz z uczniami z SSP nr 15 do Holandii pod opieką 5 opiekunów. Zostaliśmy zaproszeni przez rząd holenderski na uroczyste zakończenie Roku Edukacji Przez Sport EYES 2004. Podróż trwała 13 godzin. Około godziny 18:00 przywitali nas organizatorzy imprezy. Opiekunem naszej grupy był 18-letni Jan de Fooij, który zaprowadził nas do bungalowów, w których się rozlokowaliśmy. Pierwszy posiłek skonsumowaliśmy dopiero o 21:00, więc wolny czas spędziliśmy pływając w basenie.
Po kolacji odbyła się prezentacja krajów. Naszym zadaniem było zaprezentowanie regionu. Częstowaliśmy cukierkami „Mieszka”, rozdawaliśmy ulotki i drobne upominki (np. z Rafako) itp. Warto wspomnieć, że zarówno my, jak i nasi opiekunowie chodziliśmy w naszych reprezentacyjnych dresach i czerwonych koszulkach zamówionych specjalnie na tę okazję.
Bardzo podobała nam się prezentacja Irlandczyków. Grali na różnych instrumentach, a także tańczyli. Szczególnie zauroczyły nas dwie tancerki, które ubrane były w kolorowe stroje. Około 23:00 wreszcie wróciliśmy do domków, gdzie wymienialiśmy się wrażeniami z minionego dnia. I nastała noc.
Dzień drugi. Udaliśmy się na całodniową wycieczkę do Amsterdamu. Zwiedziliśmy dom, w którym ukrywała się żydowska rodzina Frank. Bardzo utkwiła nam w pamięci historia życia Anny Frank-kilkunastoletniej Żydówki. Po jej śmierci znaleziono pamiętnik, w którym opisała ona swoje przeżycia z czasu II wojny światowej. Na chwilę obecną pamiętnik został przetłumaczony na 55 języków.
Następnie udaliśmy się do Muzeum Vincenta van Gogha i innych malarzy. Jego obrazy były rozmieszczone według krajów, w których tworzył. Dowiedzieliśmy się wielu ciekawych rzeczy na temat życia i twórczości tego malarza oraz wielu innych artystów, którzy tworzyli w tych samych czasach.
Później zrobiliśmy sobie dłuższy spacer po stolicy. Byliśmy na „najdroższej ulicy Amsterdamu”, widzieliśmy pałac królewski, a co najlepsze PARKINGI ROWEROWE! Były ich setki!
Uwieńczeniem tego dnia była wycieczka promem, wokół całego Amsterdamu. Lektor opowiadał nam o poszczególnych miejscach. Wykończeni całodziennym marszem, wróciliśmy do „Rabbit Hill”. tak zakończył się dzień drugi.
Dzień trzeci. Z samego rana wyjechaliśmy do Papendale, gdzie przedstawiciele każdego kraju uczyli innych grać w swoje narodowe gry zespołowe. My- Polacy uczyliśmy grać w „Speedballa” (Szybka piłka). Dla wyjaśnienia dodam, że jest to połączenie palanta z siatkówką. Chcieliśmy uczyć grać w Ringo, ale niestety inny kraj szybciej zgłosił tę grę. Bawiliśmy się świetnie. Wieczorem odczuliśmy skutki _ od dopingowania bolały nas gardła.
Po południu odbyła się druga część prezentacji. Tym razem mieliśmy pokazać swoją szkołę pod względem sportowym. Nasze utalentowane dziewczyny zatańczyły przed wieloma sławnymi osobami. Polskę reprezentował Robert Korzeniowski. Nasz występ oceniono bardzo wysoko, jednak nie na tyle, aby zająć 1 czy 2 miejsce. Jakiś czas po prezentacji zostały ogłoszone wyniki konkursu na najbardziej „usportowioną” szkołę w Europie _ wygrała szkoła z Anglii. Natomiast najwyżej oceniona została prezentacja uczniów z Niemiec.
Każda reprezentacja otrzymała puchar. Wróciliśmy do „Rabbit Hill”.
Wieczorem mieliśmy okazję wytańczyć się na dyskotece. DJ-e byli fantastyczni! Bawiliśmy się z uczniami z wszystkich krajów, muzyka i wspólny taniec naprawdę nas połączyły. Czuliśmy, że wszyscy należymy do jednej europejskiej rodziny.
Dzień czwarty. Po zjedzeniu śniadania spakowaliśmy się i jeszcze przed południem pojechaliśmy do Arnhem gdzie mieści się duży obiekt sportowy. Pierwszą rzeczą, jaką zrobiliśmy po wejściu na ogromną salę, była poranna rozgrzewka w formie aerobiku. Później zostaliśmy podzieleni na grupy (w każdej grupie byli po 2 przedstawiciele czterech krajów). Każdy zespół uczestniczył w grze w piłkę nożną, siatkówkę, koszykówkę, hokeja (na panelach) i badmintona. Gdy już się wypociliśmy, usiedliśmy wszyscy na trybunach, aby wysłuchać końcowego przemówienia głównego organizatora.
Ostatnim punktem programu było rozdanie każdemu upominków.
I my mięliśmy drobne podarunki, które wręczyliśmy naszym opiekunom i nowym przyjaciołom. I trzeba przyznać, że ciężko było się rozstać. Sportowa rywalizacja i wspólne przeżycia sprawiły, że po kilku spędzonych razem dniach czuliśmy, jakbyśmy znali się od miesięcy.
Nadszedł czas powrotu. Podróżowaliśmy nowoczesnym, holenderskim autobusem.
Było bardzo wesoło. śpiewaliśmy sobie piosenki i dedykowaliśmy je naszym opiekunom. Nakręciliśmy film w autobusie, wypowiedzieliśmy się do kamery na temat wrażeń z wycieczki. Potem wycieńczeni czterodniowym pobytem w Holandii, pozasypialiśmy.
Piątego dnia, bardzo wczesnym rankiem dojechaliśmy do Raciborza. Reasumując: BYŁO FANTASTYCZNIE!