W tym roku Dzień Ziemi obchodzony jest już po raz 35. Jeszcze do jutra w naszym mieście potrwają obchody związane z tym dniem.
Placówki oświatowe organizują pogadanki, konkursy i turnieje koncentrujące się wokół problemów jakie stwarza człowiek Matce Ziemi. W Gimnazjum 4 obchody odbywają się pod hasłem „Energia a Środowisko”, w SP 18 zorganizowany zostanie projekt „Mój osobisty plan zdrowia i plan zdrowia dla Ziemi”. W Gimnazjum 1 przeprowadzony zostanie powiatowy interdyscyplinarny konkurs ekologiczny pod hasłem „Człowiek sprzymierzeńcem, a nie wrogiem środowiska”. Szkoły Podstawowe nr 1, 11, 15 i Przedszkole nr 3 organizują konkursy ekologiczne.
Kiedy 22 kwietnia 1970 roku po raz pierwszy w Stanach Zjednoczonych świętowano Dzień Ziemi, uroczystościom towarzyszył niespotykany od czasu zakończenia II wojny światowej entuzjazm. Dwadzieścia milionów Amerykanów porzuciło biura i urzędy, wychodząc na ulice w tanecznych korowodach. Dziesięć tysięcy szkół i dwa tysiące uniwersytetów, a nawet Kongres Stanów Zjednoczonych zawiesiły w tym dniu działalność, gdyż większość pracowników zamiast do pracy poszła na spotkanie ugrupowań ekologicznych. Burmistrz Nowego Jorku nakazała nawet wstrzymanie ruchu samochodowego na słynnej Piątej Alei, co zmusiło ekipę telewizyjną do korzystania z konnych powozów podczas filmowania uroczystości. W Kalifornii studenci udali się na festyn w maskach przeciwgazowych, żeby zwrócić uwagę władz na uciążliwość życia w zanieczyszczonym środowisku miejskim. Mieszkańcy zachodniej Virginii uformowali pięciotonowy stos z uzbieranych w mieście śmieci. Na ulicach Buffalo odbył się marsz ze szczotkami, symbolizujący kampanię na rzecz czystości. Pewien student podczas obch! odów Dnia Ziemi u siebie w mieście złożył torebkę z ziemią ze swej dzi elnicy do depozytu bankowego.
Na uniwersytecie stanowym w Teksasie (Austin) wydano gazetkę z data 22 kwietnia 1990 roku i nagłówkiem: „Trujący smog nawiedził Huston: 600 ofiar śmiertelnych”. Na szczęście rok 1990 mamy za sobą i ani w Huston, ani też nigdzie na świecie nie doszło do tak dramatycznych wydarzeń. Niemniej jednak, w drugiej połowie lat osiemdziesiątych miały miejsce aż trzy wstrząsające katastrofy: wyciek ropy naftowej z tankowca „Exxon Valdez” na Alasce kosztował życie setek tysięcy ryb, ptaków, fok i innych zwierząt; eksplozja w fabryce chemicznej produkującej pestycydy w Bhopalu (Indie) pochłonęła sto tysięcy istnień ludzkich. Ale prawdziwy przełom w świadomości społecznej dokonał się dopiero po katastrofie w Czarnobylu. Wiosna 1986 roku ludzie zrozumieli, że tak naprawdę nie ma bezpiecznego miejsca na ziemi, że ziemia jest jedną, wielką „globalną wioską”. W 1990 roku Dzień Ziemi świętowano już na całym świecie. W 140 krajach w marszach, happeningach i paradach wzięło udział ponad 200 mln osób. W okolicznościowych ulotkach apelowano o: oszczędzanie wody, ratowanie lasów tropikalnych i ograniczenie emisji gazów wywołujących kwaśne deszcze. Dziś zdajemy sobie sprawę z niebezpieczeństwa, jakie niesie ze sobą dziura ozonowa i efekt cieplarniany. Doskonale wiadomo też, że zarówno przemysł, jak i intensywne rolnictwo oraz hodowla zatruwają środowisko. Na wyczerpaniu są też zasoby paliw kopalnych i wkrótce staniemy wobec konieczności korzystania z innych, odnawialnych źródeł energii – energii słońca, wiatru, fal morskich i wodospadów czy gorących źródeł podziemnych. Lecz mimo to Dzień Ziemi może być dniem spędzonym blisko natury, w bezpośrednim kontakcie z przyrodą – w parku, w lesie, nad jeziorem. Dopóki jeszcze można podziwiać zawilce i przylaszczki na skraju lasu, żaby w stawie i bazie na wierzbach, można czuć się na Ziemi dość bezpiecznie. Czuć się częścią przyrody.
Patronat nad pierwszym Dniem Ziemi w Stanach Zjednoczony objął senator Gaylord Nelson, a organizacją zajął się Denis Hayes. W 1990 roku postanowiono stworzyć biuro koordynacyjne, które zrzeszałoby jak najwięcej organizacji ekologicznych z całego świata. W lipcu tegoż roku pod przewodnictwem Nigel Seal i Patricka Deakina stworzono Międzynarodowe Biuro Koordynacyjne Dnia Ziemi, w którego skład weszły organizacje ze Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, Kanady i Kolumbii. W październiku 1991 roku biuro to utrzymywało kontakt z 2500 grupami z 141 krajów. Natomiast w czerwcu 1992 roku na Szczycie Ziemi w Rio de Janeiro (Brazylia) obecni byli przedstawiciele 160 państw. Organizatorzy Dnia Ziemi postawili sobie następujące cele:
1. Zachowanie, ochrona i odnowienie środowiska przyrodniczego,
2. Wyjście naprzeciw potrzebom ludzkim bez niszczenia środowiska.
Były to cele, które postawili sobie organizatorzy w 1970 roku, a roku 1992 dodano jeszcze następne punkty:
1. Pomoc wszystkim organizacjom na całym świecie i prowadzenie listy wszystkich organizacji.
2. Popieranie i wspomaganie ludzi na całym świecie przy organizowaniu różnego rodzaju akcji związanych z ochrona środowiska. – oto, co o historii Dnia Ziemi napisano w Biuletynie Niecodziennym (3/93).
W 1990 roku po raz pierwszy Dzień Ziemi (Earth Day) był prawdziwym świętem w Polsce. Przy jego organizowaniu pracowali ludzie z kilkunastu polskich grup i organizacji ekologicznych. Na czele sztabu ekologów stanął poseł Jan Rzymełka z Katowic. Były festyny i spotkania w wielu miastach i miasteczkach.
Podczas „Festiwalu Dnia Ziemi” odbyło się kilka ciekawych imprez w Warszawie . Zaczęło się od „Marszu 1000 Świec”, który miał przypomnieć o ginących lasach tropikalnych, broniących nas przed efektem cieplarnianym. Na koniec ekologiczna uczta i sprzątanie.
/SaM/