W piątkowy wieczór z RCK odlecieliśmy aż do… Wenecji. Na dobry początek film Lecha Majewskiego „Ogród rozkoszy ziemskich”…
Dzieło niezwykle trudne co najbardziej, paradoksalnie, poczuło się na "the end" – na ekranie napisy końcowe, światła na sali już się palą, ale żaden z widzów nie jest w stanie podnieść się z fotela. Wątek, przesłanie, sceny filmu zostały w każdym jeszcze na bardzo długo.
Jest on adaptacją powieści reżysera "Metafizyka". Glówni bohaterowie poszukują swojego miejsca w świecie, próbują na różne sposoby znaleźć i wypowiedzieć prawdę o swoim życiu. Luis kręci kamerą wideo każdą chwilę spędzoną razem, Bea z kolei, próbuje rozszyfrować ukryte w obrazie "Ogród rozkoszy ziemskich" Boscha wskazówki, jak osiągnąć raj za życia, na Ziemi.
Gościem specjalnym wieczoru był sam Majewski. Tuż po seansie widzowie przenieśli się do Galerii "Kopyto", gdzie czekały już fotografie wystawy Marka Rapnickiego "Zakamarki Wenecji". Autor z 400 zdjęć, które wykonał w ciągu trzech dób wybrał 70 i pozwolił obejrzeć je publiczności.
Tam też właśnie spotkanie z wybitnym reżyserem i jego opowieściami o realizacji "Ogrodu…" oraz miłości do tego włoskiego miasta, w którym obecnie żyje. Tam mury obrośnięte są obrazami i poezją, można uciec od materii. W Nowym Jorku, bez przerwy uważam by nie rozjechał mnie samochód; w hałasie, pośpiechu nie ma czasu na chwile refleksji. Wenecja natomiast zamyka swe bramy dla samochodów, obowiązuje w niej inny rodzaj istnienia – mówi. – I to właśnie tam zdecydowałem się nakręcić ten film. Ograniczylem ekipę filmową do minimum, nie ze względu na budżet, lecz dlatego, że chciałem po prostu zrobić film bardzo intymny. Nowoczesna technologia jest pod tym względem wyzwalająca. Dzięki niej udało mi się zachować charakter, jaki miała powieść – osobistego pamiętnika bohatera.
Wieczór skończył się jeszcze jednym filmem – samodzielnym debiutem fabularnym Majewskiego "Rycerz". Wysoko oceniony w Wielkiej Brytanii i USA. "New York Times" napisał o nim: "fascynująca przypowieść, utrzymana w surowym stylu, wyreżyserowana pewną ręką".
/SaM/
To chyba jakieś diabelskie gry, za nasze, podatników pieniądze. Pan Klima od wielu lat zwraca uwagę władzy miasta na dużą wypadkowość w rejonie Strzechy. Tymczasem UM w Raciborzu będzie modernizować rozjazdy w rejonie Placu Wolności, gdzie dotychczas byly wzglednie bezpieczne warunki ruchu kołowego. Trzeba przyznać, że zamieszanie w mieście będzie wyraźnie zauważalne dla mieszkańców Raciborza a chyba tylko o to chodzi.
Na jakiego diabła tam rondo. Niech te p…. z magistratu sami na swoim piętrze wybudują sobie rondo by mogli chodzić w kółko i wymyślać. Wtedy może coś dobrego wymyślą
emer – to jest droga krajowa (czy wojewódzka)- miasto bez władz wyższych nie może nic samemu robić. Nawet zylion komitetów Klimy nie pomoże:)