Bramy „Świątyni” otwarte

Sobota 15 października, godzina 18:45. Wieczór przypominał już zdecydowanie noc, gdyż w ciepłym świetle latarni kąpały się już zdecydowanie pustawe ulice. Racibórz, a dokładnie to Płonie. Obrazek senny, markotny, taki typowy dla tego miasta… Nie wszyscy jednak w tym czasie siedzieli przed uświęconym tradycjami rodzinnymi telewizorem lub w przygotowując się do wieczornych imprez.



Gdzieś tam, na peryferiach Raciborza, w miejscu, gdzie macki współczesnej cywilizacji osłabiły swój uścisk, spotkała się grupa ludzi mająca coś do powiedzenia i do zrobienia… Ludzie, którym potrzeba czegoś więcej…


W tej chwili „Świątynia” została otwarta. Od teraz stoi otworem dla każdego, kto ma pomysł, jak wykorzystać jej przestrzeń dla dobra kultury i sztuki – Mateusz Iwulski tymi słowami oficjalnie rozpoczął działalność miejsca propagującego ideę awangardy intelektualnej i artystycznej.


Zebrane – wcale nie małe, grono, a więc poza członkami ASK-u także zaproszeni goście (wśród których warto przede wszystkim wymienić Bernadetę Chłapek – inspektora ds. edukacji i kultury starostwa powiatowego, Teresę Piasecką – inspektora ds. kultury Urzędu Miasta, oraz Grzegorza Dutkę – wykładającego socjologię na PWSZ), w tym momencie stało się świadkiem powstania kolejnego ośrodka kultury w Raciborzu. Co najważniejsze: ośrodka całkowicie niezależnego od jakichkolwiek instancji, a tym samym posiadającego możliwość rozwoju i promocji takich przejawów życia intelektualno-artystycznego, jakie nie są narzucone przez czynniki zewnętrzne, a wynikają z potrzeb zwolenników niepokornej sztuki.


Sobotni wieczór stanowi dopiero preludium tego, co może kształtować się w „Świątyni”. Tym razem był to w praktyce wieczór autorski Mateusza Iwulskiego -wiceprezesa ASK-u i jednocześnie właściciela lokalu. Otwarcie „Zakładu sztuki” (taki przydomek zyskała „Świątynia” podczas tego wieczoru) przypominało typowe wernisaże artystów młodego pokolenia, którzy preferują bardziej kameralne grono i przestrzeń dopasowaną do charakteru wystawianych dóbr kulturowych. Członek Raciborskiego Stowarzyszenia Kulturalnego zaprezentował swój debiutancki – krótkometrażowy, ale przekazujący dojrzały światopogląd, film „Ogród” oraz kilka serii artystycznych zdjęć. Chciałem w ten sposób dać sygnał innym osobom, które uprawiają sztukę – twierdzi autor. Mogą tu w przyszłości przedstawiać większemu gronu swe prace. To miejsce jest do tego wprost stworzone.


Idea jest szczytna, nie można powątpiewać. „Świątynia” po oficjalnym otwarciu może być równocześnie i miejscem debiutów raciborskich artystów, i miejscem integracji osób tej grupy społecznej, a w głównej mierze miejscem życia kultury odbiegającej od skostniałych, raciborskich kanonów. A może nawet miejscem magicznym? Oddajmy głos Mateuszowi Iwulskiemu: „Świątynia” to prywatne mieszkanie. Dotąd była jednym z miejsc spotkań członków ASK-u i nabrała własnej duszy. Zaczęła „żyć” własnym życiem. Zgromadziła tu pozytywną energię sprzyjającą wszelkim przejawom kultury i sztuki. Trzeba ją wykorzystać.


Na ulicach widać, że ludzie są wygłodniali, że potrzebują czegoś więcej. W tym mieście musi się coś ruszyć – twierdzi inny członek ASK-u. Może ma rację? Zdaje się, iż tak, jeśli mają tu żyć ludzie nie tylko czterdziesto- lub pięćdziesięcioletni. „Świątynia” została otwarta, więc może stanie się miejscem, które ogniskuje i promuje to coś „więcej”…


dw

- reklama -

KOMENTARZE

Proszę wpisać swój komentarz!
zapoznałem się z regulaminem
Proszę podać swoje imię tutaj