Wieczór i noc 12 listopada upłynął w Diablo pod znakiem raegge. Takie brzmienia mógł usłyszeć każdy, kto wydał 5 zł na bilet wstępu i spędził czas w raciborskim klubie.Impreza miała się rozpocząć o godzinie 21, jednak na samym początku wieczoru klub świecił pustkami. DJ-e zabawiali nielicznych wówczas gości muzyką z gatunków raegge, dancehall, dub, a nawet swing. Zabawa rozkręcała się jednak bardzo powoli…
Głównym elementem programu miał być występ Blakk soundz yard – ekipy muzyków z Raciborza, którzy poruszają się w nurcie muzyki hip hop i raegge. Na ich autorskie wykonania przyszło jednak długo czekać. Przez półtora godziny serwowana była dość przyjemna muzyczka, przy której można spędzić miło czas nad piwkiem ze znajomymi – zwłaszcza, że Diablo w przeciwieństwie do wielu klubów tego rodzaju oferuje sporą ilość miejsc siedzących i całkiem sympatyczny, bo iście „diableski” wystrój wnętrza. Wszystko byłoby więc dobrze przez te półtora godziny gdyby nie fakt, że nagłośnienie nie nadawało się do tego typu brzmień, a jeden z DJ-ów przerywał utwory dziwnymi, rażącymi uszy okrzykami.
Na występ autorski przyszedł czas dopiero, gdy klub wypełnił się młodymi raciborzanami. Frekwencja jednak z pewnością nie była tak wysoka, jak w podraciborskich dancebudach. Muzycy skupili mimo tego uwagę publiczności. Całkiem ciekawy, śpiewny rap przypominał dawną twórczość Wujka Samo Zło, a podkłady buzujące jak typowe raegge, powodowały, że posłuchać załogę Blakk soundz yard można było z przyjemnością. Niestety sam występ nie trwał zbyt długo.
Sobotnia impreza ma być pierwszą z cyklu, podczas którego muzycy zamierzają raczyć gości Diablo brzmienia tego typu i prezentować własne wykonania, jeśli tylko publiczność wykaże tym zainteresowanie. Pierwsza impreza stanowiła dopiero „próbę” i kto wie? – może każda następna będzie wyglądać (i brzmieć) lepiej.
dw
Reggae w Diablo
- reklama -