Punkt Informacji dla Kobiet w Raciborzu

Przemoc oczywiście zdarza się w tzw. dobrych domach, ale o wiele częściej, tam gdzie tych pieniędzy brakuje. Nie bez znaczenia jest również wykształcenie kobiety. Gdy pracującą, wykształconą, w miarę dobrze usytuowaną kobietę uderzy mąż, to ta trzaśnie drzwiami mając świadomość, że uda jej się siebie utrzymać. Inaczej sprawa wygląda, gdy kobieta ma np. 17 lat, rodzi dziecko, ma ledwo skończoną podstawówkę i nigdy w życiu nie pracowała.




"Mam 33 lata. Mąż maltretował mnie psychicznie i fizycznie w ciągu całego naszego małżeństwa. Żadne słowa nie są w stanie odzwierciedlić bólu, strachu i upokorzenia, których doznałam za jego sprawą.

W początkowym okresie naszego małżeństwa, kiedy byłam w ciąży, mój mąż znęcał się nade mną psychicznie. Wszczynał dzikie awantury z błahych powodów. Takim powodem mogła być np. nie uprasowana koszula lub to, że kazał prać mi swoje rzeczy (np. dżinsy) ręcznie, a ja na to nie miałam siły.

Byłam w ciąży, źle się czułam, miałam mdłości, wymioty i częste osłabnięcia. Z konieczności musiałam brać leki na podtrzymanie ciąży, ale to go w ogóle nie obchodziło. Robił mi straszne awantury, wrzeszczał, a potem mówił, że mnie rzuca i wychodził z domu na kilka godzin. Płakałam i cierpiałam, bo bardzo go kochałam. Starałam się być jak najlepszą żoną – gotowałam, sprzątałam, prasowałam, ale często nie miałam siły wyprasować którejś jego koszuli.

Po urodzeniu się dziecka sytuacja stała się jeszcze gorsza. Mój mąż nie przejawiał ojcowskich uczuć w stosunku do naszego dziecka. A stosunek do mnie był coraz gorszy. Nadal robił mi awantury o byle co i groził, że mnie rzuci.

Po około dwóch miesiącach zaczął mnie bić. Zaczęło się od jednego uderzenia, potem było ich coraz więcej, aż w końcu zaczął mnie katować. Nie jestem w stanie wyrazić słowami tego, co ze mną robił. Wszczynał koszmarne awantury z dzikim wrzaskiem, a potem mnie bardzo bił. Uderzał mnie pięściami. Uderzał mną o ścianę, drzwi, o co popadło. Nie obchodziło go, że w pokoju obok jest maleńkie dziecko, ani nic innego. Bił mnie tak bardzo, że prawie nieprzytomna osuwałam się na podłogę, miałam całe ciało w siniakach. Siniaki miałam wszędzie: na rękach, nogach, plecach, szyi, a nawet na palcach. Groził mi, że jeśli komuś coś powiem, to go popamiętam. Kazał mi nosić rzeczy, które przykrywały siniaki i zabronił mi komukolwiek o tym mówić.

Od "zwykłego" bicia przeszedł do duszenia mnie Przewracał mnie, siadał mi na brzuchu (ważył około 110 kg), łapał mnie za szczękę i wykręcał mi głowę do tyłu jednocześnie uciskając na krtań. Ręce wykręcał mi do tyłu, żebym nie mogła się bronić. Gdy krzyczałam, żeby mnie zostawił w spokoju, że go nienawidzę, żeby się wynosił, pozwalał mi na to, ale gdy krzyczałam: ratunku albo na pomoc, wtedy zatykał mi usta i jeszcze mocniej mnie dusił. Śmiał się przy tym, zaciskał zęby i syczał, jak dzikie zwierzę. Widać było, że czuje satysfakcję z tego, co robi. Mój mąż stosował iście gestapowskie metody tortur w stosunku do mnie. Potrafił uderzyć mnie kilkanaście razy ręką w twarz, tak mocno, że nie mogłam później ruszać szczęką, a jednocześnie nie miałam żadnego siniaka na twarzy. Nie wiem jak on to robił. Nie wiem jak to możliwe pobić kogoś tak mocno, że nie można się ruszać, nie zostawiając przy tym prawie w ogóle śladów.

Gdy spotykaliśmy się z jakimiś znajomymi, miałam być uśmiechnięta, jakby wszystko było w porządku. A on przy znajomych mówił do mnie: „Mój skarbie, moje kochanie, mój buziaczku”. A w domu znęcał się nade mną. Awantury i bicie powtarzały się ciągle. Nieraz się zdarzało, że były raz w miesiącu. Ale przeważnie były częściej: raz na tydzień, a nawet codziennie.

Pewnego razu pobił mnie tak, że nastąpił jakiś uraz nerwów w okolicy krzyżowo – lędźwiowej, tak silny, że nie mogłam się ruszyć z miejsca. Przyjechało pogotowie. Lekarz z pogotowia dopytywał się jak do tego doszło, ale bałam się powiedzieć prawdę, ponieważ mój mąż stał koło łóżka. Lekarz dał mi zastrzyk przeciwbólowy i zalecił badania w szpitalu. W szpitalu zrobiono mi Rtg, który nie wykrył uszkodzenia kości, a badań w kierunku uszkodzenia nerwów nie robiono, ponieważ lekarze nie znali prawdziwego powodu bólu. Skutki tamtego pobicia czy raczej pobić, bo było ich wiele, odczuwam do tej pory. Sztywnieje mi cała dolna część kręgosłupa. To bylo 2 lata temu, przed świętami Bożego Narodzenia. W wigilię, gdy nie było go w domu, spakowałam swoje rzeczy i wyniosłam się do rodziców. Nie próbował przekonywać mnie do powrotu. Powiedział: "Rób co chcesz. Takich k*** jak ty, mogę mieć dziesiątki." – relacjonuje 33-letnia Irena z Raciborza.

To nie odosobniony przypadek. Kobiet bitych, poniżanych, molestowanych przez mężów, kochanków i nie tylko, jest wiele. O większości nikt z otoczenia nie ma pojęcia. Wśród nich może być twoja siostra, sąsiadka, najlepsza przyjaciółka. Zagadnięta o siniak na swym nadgarstku mówi, że upadła.

Między innymi dla tych oraz innych kobiet potrzebujących pomocy, działające na terenie Raciborza Stowarzyszenie Przyjaciół Człowieka „TĘCZA” powołuje do życia Punkt Informacji dla Kobiet, które świadczy m.in. pomoc prawną, psychologiczną, szkolenia i warsztaty. Punkty te funkcjonują aktualnie w dziewięciu miastach naszego województwa: w Katowicach (siedziba główna), Bytomiu, Czechowicach – Dziedzicach, Jaworznie, Rudzie Śląskiej, Siemianowicach Śląskich, Sosnowcu, Zabrzu i Raciborzu.

Raciborski Portal Internetowy: Z jakimi problemami kobiety się zwracają?

Alina Litewka – Kobyłka, prezes "Tęczy": Poradnictwo to skierowane jest do wszystkich osób, głównie kobiet, potrzebujących wsparcia. Szczególnie dla tych, których nie stać, na płatne porady prawnika, czy psychologa. Część osób, które korzystają z naszej pomocy są mieszkańcami naszego domu (Centrum Matki z Dzieckiem "MAJA", pod opieką "Tęczy") i w ich przypadku jest to krok do pewnej samodzielności, do umiejętnosci załatwiania, brania własnych spraw we własne ręce.

Wśród problemów, z którymi ludzie się do nas zwracają przeważają te z alkoholem w tle – kwestia rozwodu, umieszczenia kogoś w ośrodku odwykowym. Zdarza się, że nasz prawnik pomaga osobom, które są na granicy odebrania praw rodzicielskich. I my staramy się im pomóc. Zależy nam by każda rodzina funkcjonowała w całości, ale dzieje się również i tak, że lepiej uregulować sytuację prawną dzieci niż kreować mit dobrej rodziny. Wiele jest spraw, w których problemem jest przemoc. 95 proc. jej ofiar to kobiety. Przychodzą do nas bite przez mężów, kochanków ale i przez własne dzieci.

RPI: Co leży tak naprawdę u źródła przemocy? Bo chyba nie sytuacja materialna… a może nie tylko…?

ALK: To jeden z kilku mitów, któremu ulegamy. Rzeczywiście przemoc oczywiście zdarza się w tzw. dobrych domach, ale o wiele częściej, tam gdzie tych pieniędzy brakuje. Nie bez znaczenia jest również wykształcenie kobiety. Gdy pracującą, wykształconą, w miarę dobrze usytuowaną kobietę uderzy mąż, to ta trzaśnie drzwiami mając świadomość, że uda jej się siebie utrzymać. Inaczej sprawa wygląda, gdy kobieta ma np. 17 lat, rodzi dziecko, ma ledwo skończoną podstawówkę i nigdy w życiu nie pracowała.

RPI: Dla "obserwatora" rzeczą niezrozumiałą jest fakt, że te bite kobiety, mimo wszystko, często wracają do partnerów.

ALK: Często jest tak, że one nie wyobrażają sobie, że mogłyby się same utrzymać. To świadczy o pewnej niedojrzałości, którą wynosi się zazwyczaj z domu rodzinnego. Nie wszystkie z nas mają gdzie pójść, nie mają zaplecza w postaci rodziny, rodziców, bo okazuje się, że u nich sytuacja jest identyczna. Wiele z tych kobiet zwyczajnie nie zna innego życia – ojciec pił i bił matkę, bije i mąż. One nie znają innych ludzi, nie wiedzą nawet, ze może być inaczej, że mogą coś zrobić innego ze swoim życiem.
W innych przypadkach chcą, żeby ich związek po prostu się układał. Mają nadzieję, wmawiają sobie, że ich partner się zmieni, chcą, żeby dzieci miały ojca. Poza tym czują się zawstydzone, winne i odpowiedzialne za akty przemocy.

Sabina Mostek

Stowarzyszenie Przyjaciół Człowieka „Tęcza”
47-400 Racibórz ul. Ocicka 4
tel./fax /032/ 417-85-56, 417-85-57
www.stowarzyszenie-tecza.org
e-mail: [email protected]
Psycholog: w poniedziałki po 17.00
Prawnik: wtorki po 18.00 i piątki po 16.00
PORADY UDZIELANE SĄ BEZPŁATNIE

- reklama -

KOMENTARZE

Proszę wpisać swój komentarz!
zapoznałem się z regulaminem
Proszę podać swoje imię tutaj