O sprawie informowaliśmy już wczoraj. W niedzielę około godziny 19.40 samochód osobowy Hunday Pony wjechał do akwenu wodnego w kompleksie wodnym Łęg. Właściciel pojazdu w późniejszych rozmowach z policją przyznał, że doszło do zdarzenia, bo „pomylił mu się pedał gazu z hamulcem”.
O zdarzeniu powiadomili dwaj wędkarze. Samochód zjechał po stromej skarpie wprost do zbiornika. Po chwili z zatopionego auta wypłynął mężczyzna, który ponownie zanurkował i wyciągnął z wody kobietę. Przy pomocy gałęzi wędkarze pomogli im wyjść na brzeg. Po krótkiej zdawkowej rozmowie oddaliły się z miejsca zdarzenia.
Jak podaje rzecznik Policji, płetwonurkowie z JRG Państwowej Straży Pożarnej z Rybnika ustalili numery zatopionego pojazdu i potwierdzili, że w samochodzie nie znajdują się inne osoby. Z uwagi na głębokie utkwienie pojazdu w zamulonym dnie, podjęto decyzję o wydobyciu samochodu w dniu 22 maja. Cała akcja trwała kilka godzin, ale w rezultacie wczoraj około południa udało się wydobyć pojazd z akwenu.
W niedzielę, na miejscu zdarzenia, rozmawialiśmy z synem właściciela auta, który próbował ustalić gdzie spoczywa samochód. Z jego relacji wynika, iż ojciec do tej pory nie pojawił się w domu i nie wiadomo czy miał związek z osobami, które były w samochodzie w chwili zatonięcia. Nie potwierdza też, że mężczyzną biorącym udział w wypadku był jego ojciec.
Tymczasem policji udało się ustalić, iż właścicielem samochodu jest 44 – letni raciborzanin, kawaler. Mężczyzna relacjonował, że wraz ze znajomą "postanowili wyjechać na łono natury i w pewnym momencie pomylił mu się pedał gazu z hamulcem".
//i/ /SaM/