Dzisiaj w godzinach porannych obradowała komisja konkursu na dyrektora Gimnazjum nr 5. Konkurs wygrał Dariusz Malinowski, dotychczas nauczyciel G5 i p.o dyrektora G4.Komisja, której przewodniczył wiceprezydent Mirosław Szypowski, w składzie: Marek Kurpis, Bożena Fedyn – przedstawiciele organu prowadzącego placówkę, Marzena Suchińska – Majorek, Halina Sitnikow, Maria Szymanowska – przedstawicielki nadzoru pedagogicznego oraz przedstawiciele Rady Pedagogicznej G5, rodziców i związków zawodowych po weryfikacji formalnej dokumentacji wymaganej zgodnie z rozporządzeniem w sprawie organizacji konkursów na dyrektorów placówek oświatowych, wysłuchała Dariusza Malinowskiego, który przedstawił założenia na temat prowadzenia placówki.
W swojej koncepcji pracy na stanowisku dyrektora kandydat podkreślił zadania i wskazał na projekty konieczne do wspólnej realizacji przez dwie świeżo połączone placówki (G4, G5).
Co zaskakujące, na konkurs wpłynęła oferta tylko jednego kandydata – powiedział nam Marek Kurpis, naczelnik Wydziału Edukacji, Kultury i Sportu.
Po weryfikacji formalnej, która nie budziła żadnych zastrzeżeń komisji, oferta przedstawiona przez Dariusza Malinowskiego uzyskała akceptację.
Wnioski komisji przewodniczący przedłoży prezydentowi, który do 14 dni wyda wiążącą decyzję oraz poinformuje Kuratorium Oświaty w Katowicach.
Myślę, że i prezydent, i kurator zaakceptują decyzję komisji – kończy naczelnik Marek Kurpis.
/BSp/
Dariusz Malinowski dyrektorem G5
- reklama -
Już im całkiem do dekla wali. Najpierw nazwa a później językiem urzędowym będzie tam niemiecki.
a przeszkadz ci to?? Skoro dla nich językiem ojczystym jest niemiecki, to czemu nie mogą nim się oficjalnie posługiwać
Niemieckojęzyczna nazwa miejscowości jako atrakcja turystyczna – tego jeszcze nie było. Nie mam nic przeciwko obcym nazwom miejscowości, jeśli faktycznie jakaś spora część mieszkańców jest innej narodowości. A w syt. gdy w spisie powszechnym mieszkańcy nie deklarowali przynależności do narodu niemieckiego nazwa powinna pozostać polskojęzyczna (ewentualnie – po myślniku – nazwa śląska, słowiańska; skoro większość to ślązacy…
Od lat obserwuję Wasz Region i z szacunkiem dla Wszystkich, będąc Kaszubem uważam, że musi to przynieść zysk dla tego rejonu gdzie wykorzysta się dwujęzyczność. Musicie odrzucić uprzedzenia i antagonizmy, zamknięcie w gettach narodowościowych, a pomyśleć co to Wam jako gminie przyniesie za efekty, zyski, korzyści- turystyka również w regionie Raciborskim ma przyszłość tylko czas pomyśleć i działać a nie utyskiwać lub złośliwie docinać, skończcie z tym. tu na Kaszubach to przynosi zysk-powodzenia
Racja Observer. Ale niestety jest tak ze akurat ci ktorzy czuja sie na tych terenach „obco ” robia najwiecej krzyku jakby II wojna miala niebawem wybuchnac albo zaczynaja opowiastki o obozach jak to 65 lat temu.. To przeszlosc bedac w Chorwacji pytalem sie Chorwatow o wojne balkanska . Powiedzieli mi tylko tyle ” bylo strasznie ale my musimy zyc przyszloscia” Pozdrawiam Joachim
Observer, potwierdzam. Byłem kilka razy na Kaszubach i widziałem dwujęzyczne tablice. Zresztą, nawet w Niemczech, w rejonie zamieszkanym przez Serbo-Łużyczan są dwujęzyczne nazwy i jakoś nikomu nie przeszkadza. Ja, chociaż jestem rodowitym Polakiem na pewno bym się nie obraził gdybym wjeżdzając do Raciborza widział też napis Ratibor
Obserwer – problem w tym, że tu pozostało jakieś 30 % autochtonów i to w wiekszości wdeptanych w błoto !!! Przez 45 lat na tej ziemi istniała indoktrynacja sowiecko – polska. Rodowici raciborzanie byli marginalizowani ! Rządzili i rządzą przybysze ze wschodu i to zarówno jako prawica jak i lewica. I to jest powód, że w końcu potrafią się dogadać a rodowici Raciborzanie nadal mają G…no do gadania !!!
Masz babo placek! Jako jeden z tych 30% proponuję wydostać się z błota, zorganizować jakąś ligę rdzennych Raciborzan (nie wiem, może taki raciborski ku-klux-klan) i wygnać całą tą przyjezdną hołotę w diabły! Już widzę, jak przed oknami intruzów ze wschodu, wysysających naszą szlachetną raciborską krew, płonie nasz szlachetny symbol – pół koła pół ptoka – przekazując tym samym nasze przesłanie: bolszewicy won!
podwójna nazwa miejscowości – no to jeszcze OK ze wzgledow turystycznych. Ale uwazam, ze pomysl ustalenia języka niemieckiego – językiem urzędowym jest conajmniej niepowazny. Nie wiem czy to jest możliwe prawnie – mam nadzieję, że nie 😉
do baby. Ja znam wielu autochtonów, do dziś urzędujących, którzy mają bardzo dużo do gadania – niestety.Zapis o „indoktrynacji sowiecko – polskiej” brzmi jakoś tak znajomo!
tylko tym co sami nie sa rodowitymi raciborzanami przeszkadza podwojna nazwa miejscowosci.dla nas raciborzan z dziada pradziada jest o czyms bardzo waznym aby w koncu powrocic do nazwy orginalnej.pozdrawiam.Gruß an alle Ratiborer
Jak najbardziej dwujezyczna! Ja jestem rodowitym raciborzaninem. Moi dziadkowie urodzili sie w Ratibor, a nie Raciborz. Nie widze przeszkod zeby nazwa byla dwujezyczna, czas otworzyc te dziure na Europe. Nie rozumiem wiec i nie zamierzam szanowac narzucania mi opinii ludzi, ktorych korzenie leza na wschodzie.
Wsiokom się pompletnie we łbach poprzewracało. Może jeszcze HitlerStrasse w centum tego zadupia ?
I znów w komentarzach górę biorą emocje, nie racjonalne podejście. Skłócić ,to najprostsza droga do realizacji hasła: Dziel i rządź!
Placek był super ! A i tak od lat w Raciborzu rządzi KGB ( Kietrz – Głubczyce – Baborów ). A skad oni się tam wzięli ? Ano po wojnie przywieźli ich w wagonikach. A jak sobie tam radzą ? Wytsrczy do Kietrza pojechać – syf , kiła i mogiła ! A jak bedzie wyglądał wkrótce pod ich rządami Racibórz ? Tak samo !!! Raciborzanie obudźcie się, posłuchajcie babr raciborskiej z dziada, pradziada. Czas popedzić to całe towrzystwo tam skąd przyszło !!
Nie znam niemieckiego. Chcę nazwy łubowic w j. angielskim. Wtedy przyjadę i zwiedzę.
Chińczyków jest jeszcze więcej, to 1,5 mld potencjalna rzesza turystów. Proponuję dodać nazwę chińską.
Lui twoja logika jest zaskakujaca. Albo nie wiesz gdzie mieszkasz,albo nie rozumiesz co czytasz, albo przywiezli ci w wagonie z krajow, gdzie do dzis placi sie w rublach.
Jane, to nie jest koncert zyczen, tylko przeslanki historyczne. I nie sadze, zeby ktos czekal na twoje przybycie. Jesli masz watpliwosci, rozwiewam je. Lubowice nigdy nie byly czescia Zjednoczonego Krolewstwa. Sprawdz w encyklopedii
Lui, Jane, Ewa czy jakkolwiek sie jeszcze nazwiesz, masz rozdwojenie jazni?
Do którego pokolenia wstecz trzeba udokumentować raciborskich przodków, żeby uzyskać certyfikat „prawdziwego Raciborzaka” i móc się wypowiadać w sprawach miasta? Czy wreszcie legitymując się nim można nie chcieć dwujęzycznych nazw?
Czy to znaczy,ze na wschodzie Polski, nalezy dodać nazwy rosyjskie? Bo takie są przesłanki historyczne?
czy chcesz przez to powiedzieć, że ludzie tu urodzeni po wojnie, nie mogą mówić, że to ich ojcowizna? Piszę tu o młodzieży – całkiem dorosłej.
Lui, Jane, Ewa a moze jednak Sylwio. Mowic moze kazdy, nawet ludzie, ktorzy przybyli tu z roznych wzgledow. Ale Lubowitz to fakt historyczny raciborszczyzny. I dobrze byloby gdyby ludzie, ktorzy sa wrosnieci od pokolen tez mieli cos do powiedzenia. Nie interesuje mnie wschodnia granica, ani zadna inna. Mnie interesuje Raciborz, i interes Raciborzan. Raciborzanem sie jest albo nie. Albo sie honoruje pewne tradycje albo nie. Mozna byc raciborzaninem, albo mieszkancem Raciborza.
Najlepiej bedzie podzielic Raciborz tak jak Belfast na 2czesci i niech kazdy mieszka w ktorej mu pasuje.Ja zamieszkam w czesci z tablica Raciborz, a ponizej mniejsza czcionka dopisane Ratibor.Bo tak chce!
Babo! Ciebie to należałoby wsadzić do wagonu, tak jak tych z KGB, i przewięźć tak do Kołomyji i z powrotem. Może to coś pomoże? Niechby tak do Ciebie, rodowita Raciborzanko, przyszli o świcie o powiedzieli, że masz zostawić wszystko i w dwie godziny zameldować się na dworcu kolejowym, bo Ty już tu nie mieszkasz. Niechbyś tak była ciągłym wygnańcem, i niechby Ci ciągle wypominali, że Ty tu nie masz prawa być, bo Ty nie jesteś ( i tu sobie wpisz: Polakiem, Ślązakiem, Niemcem -co chcesz)…
… I niechby nie było ważne jakim jesteś człowiekiem, tylko skąd pochodzisz!!! Życzę dobrego samopoczucia. P. S. Nie jestem z KGB.
Tylko bez tych fobii! To przyjezdni wyzywali slazakow od hanysow, to przyjezdnym sola w oku byly kiedys wizyty krewnych za zachodniej granicy (choc przyznaje ze czesto ci zachowywali sie jak oszolomy).Jednak to ci przyjezdni powinni sie pogodzic z ponadnarodowa tradycja Raciborza,dzieki ktorej mozemy byc dzisiaj dumni!
ja koncze juz te dyskusje,bo to zaczelo przypominac mniej wiecej: – Pana wydajnosc siega 30% sredniej wsrod pozostalych kolegow. – Czepia sie pan bo jestem czarny!!!
A takie łatki jak: „gorol”, „chadziaj”, „rumun”, to pewnie też ci ze wschodu wymyślili.