Koniec kłopotów Lothara Wittka?

Kłopoty, z jakimi od lat boryka się Lothar Wittek, mieszkaniec wsi Rudyszwałd w gminie Krzyżanowice, już raz były treścią artykułu na stronach portalu. Dziś redakcja powraca do tego ciekawego tematu.Dla przypomnienia: problem, o którym mowa ma związek z gospodarstwem L. Wittka. Rzecz w tym, że jego ziemie uprawne leżą częściowo w Polsce, częściowo zaś w Republice Czeskiej (wioski Šilheřovice i Hat’).

Kłopot wynika stąd, że w latach pięćdziesiątych XX wieku pomiędzy Polską a Czechosłowacją dokonano przesunięcia linii granicznej, wskutek czego, 5-hektarowe gospodarstwo zostało podzielone na dwie części. Większa część ziemi pozostała po stronie polskiej, natomiast 0, 8 ha znalazło się poza granicą.

- reklama -

Taki stan rzeczy jest niezwykle uciążliwy dla gospodarza, ponieważ Pan Lothar, chcąc wjechać maszynami rolniczymi na część swojego gospodarstwa po stronie czeskiej, musi uzyskać zgodę od służb granicznych.

Dotychczasowe interwencje gospodarza w przeróżnych instytucjach nie przynosiły żadnego rezultatu. Z analizy pism wynika, że interwencje w tej trudnej i uciążliwej ponad wszelką miarę sprawie, do lat 80. pozostały praktycznie bez rozpatrzenia. Sytuacja uległa zmianie dopiero 14. 11. 1989 r. gdy Lothar Wittek wystąpił z pismem do Ministra Rolnictwa w przedmiotowej sprawie. Od tego momentu, sprawa nabrała toku urzędowego. Do jej zbadania powołano specjalnego Pełnomocnika Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi. L. Wittek proponuje powrót do linii granicznej, istniejącej w latach 1945-1953. W piśmie z dnia 5 maja 2005 r. Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji powiadomiono gospodarza, że wstępny termin zakończenia prac związanych z wytyczeniem nowej granicy zostanie ustalony na posiedzeniu Komisji Granicznej w listopadzie 2005 r. Jednocześnie zarówno Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji, jak i Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi, zapoznało się w wstępnymi propozycjami zmian przebiegu granicy państwowej. Gospodarzowi obiecano, że jego propozycje zostaną przedstawione rządom obydwu państw. Realizacja zmian przebiegu granicy państwowej będzie możliwa po zawarciu stosownej umowy między Rzeczypospolitą Polską a Republiką Czeską.

Kilkanaście miesięcy temu Pan Wittek zwrócił się również z prośbą o pomoc do posła Henryka Siedlaczka, który wystosował pismo do Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji – Ludwika Dorna. Uzasadniając konieczność jak najszybszego rozwiązania sprawy, poseł nadmienił, że „istniejąca sytuacja jest tym bardziej krzywdząca i nieusprawiedliwiona, że została spowodowana poprzez nakazowe decyzje ówczesnej władzy, nieliczącej się zupełnie z dobrze pojętymi interesami swoich obywateli. Dzisiaj nadszedł już chyba czas, by tego typu problemy rozwiązywać we współpracy i zgodnie z wolą obywateli. A tym samym zostanie położony kres prowokacyjnym zachowaniom właścicieli gruntów po stronie czeskiej„.

Odpowiadając na apel, podsekretarz stanu w MSWiA z dnia 7. 09. ub. roku odnotowuje, że problematyką długu terytorialnego zajmuje się Stała Polsko-Czeska Komisja Graniczna, która zakończyła prace związane z pierwszą wspólną kontrolą przebiegu polsko-czeskiej granicy państwowej w 2005 roku, w wyniku której została opracowana dokumentacja graniczna. Obecnie pozostaje do rozwiązania sprawa długu terytorialnego, która ma znaczący wpływ na termin wejścia w życie opracowanej dokumentacji granicznej, zaś zawieszenie prac nad tym problemem nastąpiło z powodów leżących po stronie Republiki Czeskiej.

Niniejszą kwestię poseł Siedlaczek postanowił poruszyć na sejmowym forum raz jeszcze, w październiku zeszłego roku. Tym razem, adresatem było ministerstwo spraw zagranicznych.

W złożonej interpelacji poseł nadmienia, że ziemie znajdujące się po stronie czeskiej stanowią własność rodziny Pana Wittka od pokoleń – ok. 1400 roku. Wtedy były to tereny niemieckie. Działka w Czechach o pow. 0,54 ha została w wyniku plebiscytu po I wojnie światowej wcielona z terenów niemieckich do terytorium Czechosłowacji, a granicę państwową niemiecko-czeską wytyczono na Starym Rowie, który w chwili obecnej już nie istnieje, zastępuje go nowy Rów Becka, o czym wiadomo zajmującej się tą sprawą Komisji Granicznej.

Do zainicjowania negocjacji w celu rozwikłania kłopotów gospodarza, został zobowiązany Minister Spraw Zagranicznych Republiki Czeskiej, na wniosek Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji RP. Jednakże – jak podaje poseł – do chwili obecnej (czyli do października 2006 roku) nie wpłynęła ze strony czeskiej żadna oficjalna propozycja konsultacji ani propozycja spotkania ministrów spraw zagranicznych obu państw w tej sprawie.

W tej sytuacji poseł stoi na stanowisku, że to polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych powinno wystąpić do strony czeskiej z propozycją terminu spotkania ministrów obu państwa, jako że to polska strona w latach 50. ubiegłego wieku zmieniła granice na korzyść strony czeskiej.

Kłopot Pana Wittka raz jeszcze pojawił się na forum polskiego parlamentu 16 marca br. Poselskie wystąpienie będzie wkrótce dostępne na stronach portalu.

Na dzień dzisiejszy wiadomo już, że Pan Wittek jest bliżej niż dalej pomyślnego rozwiązania kłopotu. Jak nieoficjalnie dowiedziała się redakcja, Lothar Wittek – jeśli tylko rozmowy ministrów Polski i Czech  zakończą się powodzeniem (a wszystko na to wskazuje) – chcąc wjechać na swoje pole traktorem, nie będzie już musiał przekraczać granicy.

/Cancer/

Czytaj również: Uprawia swoje pole w Czechach

- reklama -

KOMENTARZE

Proszę wpisać swój komentarz!
zapoznałem się z regulaminem
Proszę podać swoje imię tutaj