Nie od dziś wiadomo, że służba zdrowia w naszym kraju kuleje. Dotyczy to zarówno przyjęć chorych w przychodniach, leczenia szpitalnego, jak i dokonywania zakupu potrzebnych lekarstw, które – mówiąc otwarcie – do tanich nie należą.Aby wprowadzić w tej kwestii pewne zmiany, rząd musiałby zająć się nowelizacją obowiązującego obecnie prawa farmaceutycznego. Z propozycją niewielkich zmian blisko miesiąc temu, wyszedł poseł Henryk Siedlaczek, kierując kilka uwag do ministra zdrowia – Zbigniewa Religi.
Obecnie w Polsce dominuje pogląd lansowany przez wielki przemysł, że farmacja powinna funkcjonować w warunkach wolności, liberalizmu, konkurencji. Jest to pogląd zabójczy dla prawidłowej gospodarki w farmacji, gdzie obok rynku leków generycznych, tanich, istnieje, a wręcz dominuje – rynek leków markowych, monopolistycznych, zwykle bardzo drogich.
Na polskim rynku dostępne są tysiące leków różnie lub podobnie działających. Niejednokrotnie – jak argumentuje poseł – wiedza pacjentów na ten temat jest znikoma. Często zdarza się także, że wiedza lekarzy o nowych środkach wprowadzanych na rynek pochodzi zwykle od firm farmaceutycznych. Zatem o wzroście zakupu leków na ogół droższych niż ich tańszych odpowiedników, decyduje przede wszystkim promocja.
Co więcej: obecne przepisy ustawy, nie zabraniają reklamy tzw. nieleków, leków nierejestrowanych lub tzw. suplementów diety albo preparatów leczących każdą chorobę.
Sejm poprzedniej kadencji, w ustawie o prawie farmaceutycznym, zaliczył reklamę leków do reklamy publicznej. Zapis ten – zdaniem H. Siedlaczka – jest niezgodny z Konstytucją RP, bowiem nie traktuje wszystkich podmiotów zajmujących się produkcją leków jednakowo. „Podmioty monopolistyczne, wprowadzając swoje produkty poprzez gigantyczną reklamę, czerpią z tego tytułu milionowe zyski. Podmioty generyczne – ze względu na niewielkie środki, jakie mogą przeznaczyć na reklamę – korzystają z tego zapisu ustawy w minimalnym zakresie„.W tej sytuacji, monopoliści – w ramach promocji – mogą sobie pozwolić na przekonującą perswazję tych lekarzy, którzy ordynują leki promowane droższe, zamiast generycznie tańszych.
Konsekwencją takiej produkcji i rozpowszechniania leków przez monopolistyczne koncerny farmaceutyczne jest nadmierna różnica cen pomiędzy lekami generycznie tańszymi a lekami promowanymi przez te koncerny. Obecne prawo – podkreśla poseł – zezwalające producentom leków na pobieranie dowolnej ceny zbytu (przy urzędowych cenach hurtowych i detalicznych) prowadzi do sytuacji, że producent leków drogich ma możliwość manipulowania ceną proponowanych przez siebie leków hurtownikom, co stwarza nierówne warunki konkurencji w handlu. Jedni hurtownicy słabną i bankrutują, inni umacniają swoją pozycję, tworząc tzw. oligopol (czyli sytuację, w której występuje tylko kilku dużych producentów danego towaru bądź usługi) w hurcie. Zaś oligopol w hurcie, sprzymierzony z monopolem w produkcji, wyposażony w punkty sprzedaży detalicznej, stanowi prostą drogę do eliminacji z rynku leków generycznych, czyli tanich.
Mając na uwadze dobro wszystkich tych, którzy produkują leki te droższe i tańsze, a także tych, którzy je kupują, autor interpelacji proponuje m. in. wykreślenie z ustawy o prawie farmaceutycznym punktu mówiącym o zaliczeniu reklamy leków do reklamy publicznej i zobligowaniu koncernów farmaceutycznych do pokrycia kosztów reklam swoich produktów całkowicie ze środków własnych. W piśmie do ministerstwa pada także pytanie, czy resort zdrowia zamierza zapobiec powszechnym praktykom monopolistycznym w zakresie zakupu przez hurtowników i apteki leków polecanych przez koncerny farmaceutyczne, zamiast leków tańszych?
Czy i jak do proponowanych przez posła zmian odniesie się resort zdrowia, przekonamy się wkrótce.
/Cnc/