W środę 19 września przy raciborskim szpitalu odbyła się konferencja prasowa poświęcona ogólnopolskiej akcji „Czy naprawdę chciałbyś być na naszym miejscu?”.Jerzy Wiśniewski twierdzi, że problem jest już coraz mniejszy. – Ludzie zaczynają rozumieć problem osób niepełnosprawnych – mówi Wiśniewski. – Należy pamiętać, że nie jest to przywilej, to wyrównywanie szans. Muszą istnieć specjalne miejsca parkingowe dla niepełnosprawnych. Jeśli ta osoba jest zmuszona zaparkować między dwoma samochodami, istnieje prawdopodobieństwo, że będzie zbyt wąsko, by mogła się z pojazdu razem z wózkiem wydostać. Dlatego „koperty” zlokalizowane są zazwyczaj w nieco odosobnionym miejscu. Wystarczy, że pełnosprawni kierowcy nie będą ich zablokowywać – zwraca uwagę prezes stowarzyszenia „Podaj rękę”. Wiśniewski uważa, że na niedobór specjalnych miejsc parkingowych dla niepełnosprawnych narzekać nie można, ale uważa, że często bywają źle oznakowane.
Za zaparkowanie na „kopercie”, która oznaczona jest w sposób pionowy grozi mandat w wysokości 100 zł. Drożej jest już w przypadku, gdy miejsce parkingowe dla osoób niepełnosprawnych oznakowane jest w formie poziomej – wtedy policjant może wystawić mandat nawet 500 – złotowy. Funkcjonariusze ukarać jednak mogą wyłącznie wtedy, gdy „koperta” znajduje się na drodze publicznej. Inaczej jest w przypadku dróg, czy parkingów wewnętrznych. – Nie możemy wystawić mandatu, jesli ktoś zajmie „kopertę” znajdującą się np. na parkingu przysklepowym. Wtedy pozostaje nam tylko poczuczenie – mówi Sebastian Dworak, szef raciborskiej drogówki – Jednak i na to znalazła się rada. Rybnickie markety przy wjeździe na swój parking umieszczają tabliczki strefy zamieszkania – wtedy obowiązują przepisy ruchu drogowego – zwraca uwagę Dworak.
Całą środę strażnicy miejscy zamiast mandatów wręczają kierowcom ulotki informacyjne. Szczególną uwagę poświęcają dziś przyszpitalnemu parkingowi. – Jest tu kilka „kopert” i niestety zajmują je nie tylko osoby niepełnosprawne. Może głównie dlatego, że miejsc parkingowych w ogóle jest za mało jak na potrzeby odwiedzających szpital. Jednak co ciekawe, przepisy łamią głównie nie mieszkańcy, pacjenci, a… pracownicy lecznicy – przyznaje st. insp. Andrzej Łaba z raciborskiej straży miejskiej.
/SaM/