Touch of Ireland – odsłona 2.

Tancerzy było za mało, przez co ich ustawienie na scenie nie miało symetrii, co przy ogólnym założeniu synchronizacji ruchów, równych szeregów i takiej "podlinijkowości" mogło razić.

Bilet… Słodki przedmiot pożądania, zwłaszcza wtedy, kiedy nic nie trzeba zań płacić. ( a co?) Hmm… Touch of Ireland? Aha, tańce irlandzkie. O! A jakie dziwne nazwy… Carrantuohill i Reelandia. Rozumiem, ci pierwsi to pewnie muzycy, a ta cała Reelandia to tancerze. Godzina 17.00, RCK. Będzie ciekawie, idziemy!
O jejku, ile tam luda! Jak mrówków, można rzec. A myślałem, że to raczej zabawa dla nielicznych. O, przyszła Marta, więc "Delegacja z G1" w komplecie. Rzut oka na bilet… Aha, balkon środek, miejsca 3 i 4. Jeszcze tylko szatnia i na miejsca…

- reklama -

Łał, jak ja lubię te emocje związane z podniesieniem kurtyny! A któż to? Aha, to ci muzycy, już są na miejscach, a ten najszerszy to pewnie ich boss.  W gruncie rzeczy ten długowłosy pan był całkiem sympatyczny, gdyby tylko nie opowiadał takich prawie-jak-śmiesznych dowcipów… O! Pierwszy utworek. Ale czad! To jest to, aż nogi same pląsają. Melodyjne, rytmiczne, nieco jazzowe, nieco rockowe (gitarka, perkusja), ale oczywiście przede wszystkim irlandzkie. O, jacy oni utalentowani są, ci muzycy. Ten boss, to on na czterech instrumentach potrafi świetnie zagrać, skrzypek, nie dość, że fenomenalnie "skrzypkuje", to jeszcze sam muzykę pisze. A i inni grają super czysto i bez zarzutów.  Aaa, były i tancerki! I tancerze nawet! Ależ oni niesamowicie tymi kulaskami majtały… Moje biedne oczy  nie nadążały z odbieraniem obrazów! A jak stepowali, mniam. Może Fredy Astairy toto nie są, ale i tak jestem pod wrażeniem.
Zbliżając się do końca pierwszej części stwierdziłem, że udane to wszystko niesamowicie, naprawdę. Oprócz w/w tańców i grajek, wystąpił śpiewak taki, Robert Kasprzycki. Głosu może wybitnego nie ma, ale razem z muzyką tworzy duet mocno zapadający w pamięć.

 

Druga część widowiska. I wiecie co? Zorientowałem się, że te wszytkie utworki są takie… "najednokopytne". Tzn. motywy poszczególne identyczne mają. Ja się w gruncie rzeczy nie znam na tych ludowych pląsach, więc może to charakterystyczne dla tej muzyki, ale po pewnym czasie robi się monotonne. Rzecz niejako ratują tancerze, którzy w każdym utworze udowadniają swój talent. W gruncie rzeczy nie podobały mi się w tańcach dwie sprawy: po pierwsze, ludzi było za mało, przez co ich ustawienie na scenie było niesymetryczne, co przy ogólnym założeniu synchronizacji ruchów, równych szeregów i takiej "podlinijkowości" mogło trochę razić. To drugie, to już czysty kronikarski obowiązek- przy tańcu pewnym dama jakaś na deski upadła z łoskotem takim, że aż posadami teatru zatrzęsło. Współczułem jej wtedy strasznie, bo wiem, jak to jest popełnić taki głupi błąd na scenie, ale wiem też, co należy wtedy zrobić. Nie poddać się i nie wybiegać z płaczem ze sceny, lecz natychmiast poprawić czyn zły i dalej trzymać się planu/scenariusza. Tancerka zrobiła to niezwykle profesjonalnie, zaraz po upadku szybciutko wstała i nie można było po niej niczego poznać. Nawet grymasu bólu na ta twarzy! A zatem, za taniec-  irlandzkie czapki z głów!
Kolejny, tym razem dłuższy występ Roberta Kasprzyckiego już za rozentuzjazmowanym tłumem, w tym mną. tym razem temu sympatycznemu panu poszło znacznie lepiej niż za pierwszym razem. Pieśni przez niego śpiewane potrafiły zarówno wzruszyć swoim tekstem, jak i rozkręcić rytmicznością.

 

No i koniec tego… dobrego. Tak, w gruncie rzeczy uważam, że " Touch of Ireland" to dobre widowisko. Pozwala się wkręcić, jeżeli tylko zaakceptuje się podobieństwo utworów, o którym już pisałem. Potrafi przyspieszyć akcję serca, gdyż jest to naprawdę dobry muzycznie pokaz. Może zastąpić " Taniec z Gwiazdami", bo i pod tym względem przygotowanie było doskonałe. I wreszcie, może najważniejsze,  " ToI" ( swoją drogą śmieszny skrótowiec) ogląda się z uśmiechem na ustach, bo widać, że twórcy lubią to, co robią i wkładają w to serce ( Carratuohillanie już od 20 lat zresztą, zespół niedawno obchodził jubileusz) a to udziela się publiczności. Polecam!

Ocena ogólna:
-5

/autor: uczeń G1/

 

Czytaj również Reelandia oraz Carrantuohill na deskach RCK

                           Touch of Ireland – odsłona 3.

- reklama -

KOMENTARZE

Proszę wpisać swój komentarz!
zapoznałem się z regulaminem
Proszę podać swoje imię tutaj