Obecnie matki coraz rzadziej skarżą się na brak łaknienia u dzieci, ale są przypadki kiedy staje się to „dramatem” rodziców.
W pierwszym półroczu karmienia niemowląt olbrzymią rolę odgrywa metoda karmienia na żądanie, w której zarówno do ilości, jak i wielkości posiłków nie przywiązuje się wagi. Karmienie piersią niemowląt całkowicie likwiduje problem niejadków.
Niestety w drugim półroczu w niektórych rodzinach może pojawić się problem braku łaknienia u dziecka.
Należy podkreślić, że u prawie wszystkich maluchów obserwuje się odmowę jedzenia przed każdą chorobą, w czasie jej trwania, a nawet przez jakiś czas po jej ustąpieniu. Jest to zrozumiałe. Chore dziecko mniej się porusza, wskutek czego potrzebuje mniej kalorii, poza tym jego organizm, w tym układ pokarmowy, mniej sprawnie pracuje. Wraz z końcem choroby wraca apetyt, pod jednym warunkiem. Dzieci, które w czasie choroby są energicznie namawiane lub zmuszane do jedzenia, mają nadal niewielkie łaknienie. Jedzenie w czasie choroby kojarzyło się z przykrością, przed którą należało się bronić, tę obronę nadal stosują. Należy zapamiętać, że im spokojniej będziemy reagować na zmniejszone łaknienie dziecka, tym szybciej zacznie ono jeść jak dawniej.
Zupełnie innym zagadnieniem jest pozorny brak apetytu u dziecka zdrowego, które rozwija się prawidłowo, rozpiera go nadmiar energii, nie przejawia żadnych objawów choroby.
Czy możemy wyobrazić sobie dramat rodziców, którzy codziennie, by nakarmić swoją pociechę odgrywają przed nim niekończące się przedstawienia, by odwrócić uwagę od jedzenia i tym samym łatwiej je nakarmić. Czy możemy wyobrazić sobie matki niejadków, które czują się bezradne, opuszczone, wyczerpane psychicznie i fizycznie. Można także zapytać, gdzie został popełniony błąd.
Dziecko rodzi się z wrodzonym i prawidłowo działającym mechanizmem głodu i umiejętnością jego zaspakajania. Noworodek odczuwa głód niezmiernie silnie i krzykiem domaga się jedzenia, a gdy tylko poczuje się syte uspakaja się. Niestety, część matek nie przeżywa w tym momencie stanu zadowolenia. Zaczynają się zastanawiać, czy ich dziecko dostatecznie zjadło, czy nie za długo śpi, czy nie należałoby obudzić je do kolejnego posiłku. Jeżeli dziecko prawidłowo przybiera na wadze, dobrze się rozwija psychomotorycznie to te niepokoje są nieuzasadnione i mogą stać się początkiem problemów, których twórcą będzie sama mama.
Apetyt dziecka jest jego indywidualną właściwością. Dzieci różnią się zapotrzebowaniem pokarmowym: jedne jedzą więcej, drugie mniej. Są takie, które jedzą zawsze takie same ilości, inne mają raz większe, raz mniejsze łaknienie, opuszczają jeden posiłek, by wyrównać stratę przy innej okazji itd.
Ingerencja matki, karmienie nawet według najlepszych reguł bez uwzględnienia naturalnych potrzeb dziecka jest pierwszym i bardzo poważnym błędem wychowawczym i pielęgnacyjnym. Zaburzamy naturalny rytm głodu i sytości malucha.
Część dzieci daje się namówić na dodatkowe jedzenie i z nich najczęściej wyrastają „grubaski”, które potem całe życie walczą z nadwagą.
Znaczna większość dzieci buntuje się, przy czym im silniejsza indywidualność dziecka, tym reakcja bardziej gwałtowna. Próby przełamania tego oporu kończą się niechęcią do jedzenia. Jedzenie przestaje być przyjemnością, zaspokojeniem naturalnej potrzeby, a staje się przykrością. Od tej pory widok łyżeczki, kubeczka, talerzyka, śliniaka staje się sygnałem, że zbliża się czas walki, czas próby między matką , a dzieckiem. Narasta brak apetytu, pojawia się wstręt do jedzenia, a w konsekwencji rozwijają się poważne zaburzenia nerwicowe objawiające się wymiotami najpierw po posiłku, potem w czasie jego trwania, a wreszcie na widok przygotowywanego jedzenia.
Co robić?
Przede wszystkim poznać swoje dziecko, jego potrzeby, temperament, osobowość, charakter. Przyjąć do wiadomości, że fizjologią jest przejściowy brak apetytu u dziecka, które pragnie przede wszystkim poznawać świat, nie chce tracić czasu na zajęcia tak nudne, jak jedzenie zupki czy kotlecika. Może w tym momencie zjedzenie obiadu z rodzicami stanie się ciekawsze. Pamiętajmy, że pokarmy spożywane przez dzieci, które ukończyły 12 miesięcy stają się bardziej kaloryczne, a więc dziecko ma prawo je zjeść w mniejszej ilości. Talerzowi zupy mlecznej odpowiada niewielka kromeczka z masłem i mały kubek kakao. Talerzowi zupy jarzynowej – niewielki kotlet mięsny, łyżeczka jarzynki, nieco kluseczek.
Zwróćmy uwagę czy dzieci nie są świadkami nieporozumień rodzinnych, nie przeżywają tego, że mama poszła do pracy, czy pojawiają się inne sytuacje, które budzą lęk, niepokój, utratę bezpieczeństwa. Te czynniki także mogą być powodem zmniejszenia apetytu u dziecka.
A może dziecko pragnie swoim buntem przed jedzeniem coś nam powiedzieć, zwrócić na siebie uwagę, a może prosi o chwilę cierpliwości, czułości i miłości. Należy i to rozważyć.
Przypominam, że od 2007 r. obowiązuje nowy schemat żywienia niemowląt.
Natomiast karmiąc dzieci po 1 roku życia pamiętajmy o następujących zasadach:
1.Urozmaicajmy dietę dziecka.
2.Dbajmy o równowagę – nie może zabraknąć błonnika, żelaza, białka, wapnia, witaminy D i jodu.
3.Podawajmy dziecku mleko modyfikowane, wzbogacone w składniki, których w jadłospisie małego dziecka zwykle jest zbyt mało: żelazo, cynk, jod, witaminy i nienasycone kwasy tłuszczowe.
4.Podawajmy dziecku 4-5 posiłków dziennie – małe posiłki, częściej, o stałych porach.
5.Starannie planujmy posiłki – warzywa i owoce powinny znajdować się w każdym posiłku, także produkty nabiałowe, potrawy z ryb, mięso chude.
6.Unikajmy soli i cukru – stosujmy naturalne przyprawy i zioła
7.Uważajmy na tłuszcze zwierzęce – stosujmy tłuszcze roślinne.
8.Kształtujmy nawyki żywieniowe dziecka – dieta dziecka w pierwszych 3 latach życia kształtuje jego nawyki żywieniowe na całe życie, wykluczmy z dziecięcego menu produkty typu „fast-food.
9.Zadbajmy o odpowiednią oprawę posiłków, barwę potraw – kolorowo podane, w ciekawy sposób, dobrane kolory i kształty sztućców oraz zastawy, spokojna i pogodna atmosfera przy posiłkach.
Oprac. Barbara Tkocz nauczyciel na wydziale dietetyki,
technolog żywienia człowieka
Artykuł sponsorowany
Do swoich aptek: św. Mikołaja przy ul. Londzina oraz Świętych Kosmy i Damiana przy ul. Gamowskiej w szpitalu w Raciborzu zapraszają Hanna i Piotr Klimowie.