…długa droga, daleka przed nami… Tak zaczynał się jeden z wielu patriotycznych utworów, śpiewanych m. in. podczas Powstania Warszawskiego.
Lada dzień rozpoczną się uroczyste obchody 64. rocznicy tego tragicznego w skutkach wydarzenia. Wydarzenia, które odcisnęło silne piętno na polskiej historii. 1 sierpnia 1944 r. punktualnie o godz. 17:00 Warszawiacy – zarówno wojskowi, jak i cywile – stanęli do otwartej walki z niemieckim okupantem.
Od początku do walki włączyło się blisko 50 tys. żołnierzy Armii Krajowej pod dowództwem płka Antoniego Chruściela, ps. "Monter". Naprzeciw siebie mieli 20-tysięczną rzeszę wojsk niemieckich. Ta liczebna przewaga była jednak niczym, jeśli wziąć pod uwagę stan uzbrojenia, jakim dysponowały obie strony w momencie wybuchu powstania.
"W godzinie "W", mogli powstańcy użyć jedynie tysiąca karabinów, 300 pistoletów maszynowych, 60 ręcznych i 7 ciężkich karabinów maszynowych, 35 karabinów przeciwpancernych i PIAT-ów (granatników przeciwpancernych), 1700 pistoletów i 25 tys. granatów. 1 sierpnia tylko co dziesiąty powstaniec dysponował bronią palną" (Powstanie Warszawskie [w:] "Gazety Wojenne", nr 61, Warszawa 1999, s. 1202). Jak stwierdził brytyjski historyk Norman Davies, zapas amunicji mógł wystarczyć powstańcom na nie więcej niż 3-4 dni walki.
Takiego problemu nie miała natomiast strona niemiecka. Poza karabinami i granatami, okupant dysponował ciężkimi moździerzami oraz olbrzymimi czołgami. Do niszczenia punktów oporu (głównie w piwnicach domów) używali miotaczy ognia, a do likwidacji powstańczych barykad posyłali niewielkich rozmiarów zdalnie sterowane pojazdy gąsienicowe, zwane "Goliatami".
Heroiczna walka powstańców znaczona była miejscami masowych zbrodni, których Niemcy dopuszczali się z rozkazu Heinricha Himmlera. Zalecenie Reichsfürera SS gorliwie wypełniał gen. Erich von dem Bach-Zelewski, dowodzący 25-tysięcznym korpusem niemieckich wojsk.
W trakcie Powstania Warszawskiego wyginął kwiat polskiej młodzieży, wśród nich m. in. młody poeta Krzysztof Kamil Baczyński (4 sierpnia). Józef Stalin, przywódca Związku Radzieckiego, z premedytacją zwlekał z udzieleniem krwawiącej stolicy niezbędnej pomocy. Celowo dążył do tego, aby walki w Warszawie trwały jak najdłużej i zginęło jak najwięcej polskich obywateli.
Zaciekła i krwawa walka trwała 63 dni. 2 października 1944 r. w Ożarowie pod Warszawą płk dypl. Kazimierz Iranek-Osmecki oraz ppłk dypl. Zygmunt Dobrowolski w obecności przedstawicieli niemieckich podpisali układ o zaprzestaniu walk w stolicy. Nie był to jednak koniec dramatu Warszawiaków. Zgodnie z rozkazem Adolfa Hitlera, Warszawa miała zostać doszczętnie zniszczona, a ludność ją zamieszkująca – wywieziona do obozów zagłady.
I choć dziś decyzja o podjęciu zbrojnej walki powszechnie uchodzi za błędną, to należy przyznać, że powstańcy "dali cenny przykład wierności staromodnym wartościom – patriotyzmowi, altruizmowi, wytrwałości, poświęceniu i poczuciu obowiązku. Jak Spartanie Leonidasa pod Termopilami, wspaniali w klęsce i jak bojownicy warszawskiego getta z 1943 roku, zasługują na podobne, pełne podziwu epitafium:
"Przechodniu, powiedz światu,
Że spoczywamy tu
Posłuszni swoim prawom".
(Cyt. za: N. Davies, Powstanie ’44, Kraków 2004, s. 828).
/BaK/
Zobacz również Obchody 64. rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego.