Na Śląsku jest 3212 dzieci, które przebywają w domach dziecka. Tylko niewielka część z nich nich jest pod opieką rodzin zastępczych.
Takich rodzin jest za mało, a 71 domów dziecka jest przepełnionych. Dlatego co roku część dzieciaków jest zwyczajnie wywożona w inne części kraju, czyli tam, gdzie akurat jest miejsce. Dzieci z Siemianowic Śląskich trafiły nawet do placówek w Zakopanem, Augustowie czy Siedlcach.
Rozwiązaniem tego problemu może być instytucja zawodowej rodziny zastępczej. Jej funkcjonowanie pochłania mniej środków finansowych niż domy dziecka,a dzieci żyją w bardziej przyjaznych warunkach.
– Bycie rodziną zastepczą to ciężka praca, ale dostaje się za nią ogromną nagrodę. Nasze dzieci wyrosły z przytulanek, bajek na dobranoc i zaczęło nam tego brakować – mówi pani Kruppa, która prowadzi rodzinę zastępczą w Krzyżanowicach – Od dzieci, które u nas przebywają, otrzymujemy dużo miłości. Oczywiście, wszystko jest jak w pierwszej lepszej rodzinie. Dzieci próbują stawiać na swoim, czasem się sprzeczają, ale to normalne. Z mężem mamy w sobie tyle miłości, że chcieliśmy nią obdarować innych. Stąd pomysł na zostanie rodziną zastępczą. To duża odpowiedzialność, ale też ogromna satysfakcja – tłumaczy.
Zawodowa rodzina zastępcza otrzymuje wynagrodzenie na podstawie umowy o zlecenie, które wynosi od 2600 złotych do 2960 złotych w zależności od liczby dzieci. Pieniądze wykładają gminy. Do tego doliczyć trzeba dodatkowo na dziecko poniżej siódmego roku życia – 988 złotych, za starsze – 658 złotych miesięcznie.
/ab/