Spotkanie z Bronisławem Wildsteinem – dziennikarzem Rzeczpospolitej

W wywiadzie z redakcją Bronisław Wildstein komentuje odwołanie przez starostę  wykładu z Walentynowicz: To jest próba cenzurowania historii.

23 października, odbyło się spotkanie autorskie z Bronisławem Wildsteinem zorganizowane przez Raciborskie Centrum Badań Historycznych.

- reklama -

 

 

 

Okazją do spotkania była najnowsza książka Wildsteina, "Dolina nicości”.  Podczas spotkania autor omawiał powody jej napisania, odpowiadał na pytania słuchaczy jak również czytał fragment swojej książki.  Swoimi wypowiedziami chciał przekonać obecnych, że literatura znacznie lepiej niż publicystyka, może obnażać tajemnicę III RP. 

 

Nasza redakcja po spokaniu autorskim przeprowadziła wywiad z Bronisławem Wildsteinem.

 

 

Czy jest Pan usatysfakcjonowany tym spotkaniem autorskim?

To bardzo trudne pytanie jak zawsze. Siebie nie będę oceniał. Bardzo mi się podobało, byli tam ludzie, którzy zadawali sensowne pytania. Siebie oceniać i swoje odpowiedzi jest mi bardzo trudno.

 

A czy nie odniósł Pan wrażenia, że było to bardziej spotkanie z "Panem z telewizji” niż z Bronisławem Wildsteinem, autorem powieści: "Dolina nicości”?

Było to spotkanie z Bronisławem Wildsteinem – dziennikarzem, publicystą, znaną powiedzmy osobą – za mało z mojej perspektywy autorem książki, ma Pan rację. To niestety jest ten problem. Ale to jest w ogóle problem mojej osoby, mojej roli. Jednak jestem dużo bardziej znany jako dziennikarz, niż jako pisarz. Zresztą to też jest związane z rolą, bo jeżeli człowiek prowadzi programy w telewizji, które ogląda, tak jak w moim wypadku ponad milion osób, to jest ogromna liczba. Jeżeli ja sprzedam przy tym 20 000 książek, to jest ogromny sukces. A proszę zestawić te dwie liczby i wychodzi co tworzy tak ogromną dysproporcje. Więcej ludzi zna mnie z telewizji, więcej ludzi zna mnie z pewnością z gazet niż z moich książek. Oczywiście wolałbym, aby było odwrotnie, ale jest jak jest i muszę się z tym pogodzić.

 

W związku z tym czy czuje się Pana zatem jako ikona polskiego, bezkompromisowego dziennikarstwa?

Z pewnością jako ikona się nie czuję i nie sądzę, że w tej roli się mieszczę. Z pewnością staram się nie ulegać naciskom i zachowywać przyzwoicie. Zresztą nie tylko ja, są inni tacy. Niestety zbyt wielu nie stara się i to jest problem.

 

Jakie ma Pan plany na najbliższą przyszłość: kolejna książka czy bardziej dziennikarstwo?

Tak mam projekt nowej książki, takiej wielkiej powieści epickiej, która się rozgrywa głownie współcześnie, ale ma odniesienia do stu lat wstecz. Zresztą polska historia jest szalenie ciekawa i wciąż niewykorzystywana w literaturze. Na przykład "100 lat samotności” Markeza to świetna literatura, ale czy nie można by stworzyć takiej w oparciu o polskie realia. Nie wiem czy potrafię tworzyć dobrą literaturę. Będę się jednak starał tworzyć ją na jak najwyższym poziomie.

 

Zatem najbliższy czas to będzie Bronisław Wildstein pisarz?

Nie. Ja i moi współpracownicy wymyśliliśmy nowy program. To nie jest tak zwany format, kupiony na zachodzie. Myśmy go wymyślili i po części ponoszę tego konsekwencje. Do tego jako dziennikarz Rzeczpospolitej zajmuje mi to tyle czasu, że mam niewiele chwil na tworzenie literatury, co mnie męczy. Być może uda się mi to z czasem zmienić.

 

Jeżeli zatem dziennikarz, to skąd taka bezkompromisowość w działaniu i takie uparte dążenie do odkrywania prawdy oraz nazywania rzeczy po imieniu?

To jest takie powołanie, na tym polega dziennikarstwo, do tego zostało stworzone, taka jest jego rola. Gdybyśmy bowiem żyli w Świecia twardych, jednoznacznych rozstrzygnięć, gdzie sprawy są jednoznacznie nazywane, to być może robiłbym odwrotnie. Zacząłbym szukać wątpliwości i dziury w całym. Żyjemy jednak w świecie jakoś dziwacznie rozmytym, w świecie gdzie zostały zatarte fundamentalne podziały. Więc wydaje mi się, że należy takie fundamentalne kwestie przywrócić. To one dopiero umożliwiają nam myślenie i analizowanie rzeczywistości.

 

Czym są zatem te fundamentalne kwestie?

Cóż, żyjemy jednak w świecie binarnym: dobro – zło, białe – czarne. Oczywiście pomiędzy tym rozpościera się ogromna przestrzeń. Ale po to abyśmy tę przestrzeń byli w stanie zrozumieć musimy wyznaczyć punkty orientacyjne. Inaczej nic nie będziemy w stanie zrozumieć, toniemy w jakimś mętnym bezkresie.

 

A propos kwestii fundamentalnuch: głośno było ostatnio, w tym na łamach Rzeczpospolitej, o odwołaniu przez starostę Adama Hajduka wykładu Anny Walentynowicz z raciborską młodzieżą. Proszę o komentarz do tej sytuacji.

 Jestem bardzo zniesmaczony taką sytuacją. To jest zresztą głębszy problem związany z ostatnią książką o Lechu Wałęsie. To jest próba cenzurowania historii. Anna Walentynowicz jest wielką postacią polskiej historii. Komuś może nie podobać się jej interpretacja historii i rzeczywistości. Ludzie mają do tego prawo. Nie wolno odbierać jej przy tym jej roli podstawowych wydarzeniach. W strajku z 1980 roku postulatem tych pierwszych strajkujących było przywrócenie do pracy Anny Walentynowicz. Nie można jej tego anulować. To jest zresztą coś innego. Czymś innym jest spotkanie z osobą, która ma wielkie znaczenie w historii, która z pewnością jest szlachetną osobą. Przy czym nie musimy się z nią zgadzać… Ale odmawianie jej prawa, próba eliminowania jej, wycięcia z życia jest czymś bardzo niewłaściwym. Tak jak mówiłem to jest szerszy problem związany z książką o Lechu Wałęsie, którą się przedstawia jako próba dezawuowania Wałęsy. Otóż ja nie do końca się z tym zgadzam. Ukazywanie prawdy o Wałęsie i o tym epizodzie jego współpracy z SB – do czego on się nie chce przyznać ,choć właściwie już się przyznał kłamiąc i kręcąc n ten temat – ujawnianie prawdy nie musi odbierać mu jego wielkiej roli, jaką miał dla naszej historii. Jest to kwestia złożona i należy pokazywać ją w całości. Nie można zatem opowiadać o Lechu Wałęsie jako heroicznym robotniku, bez tego epizodu który miał miejsce. Z drugiej strony można krytykować Annę Walentynowicz, ale nie znaczy to, że należy wycierać ją gumką z historii. Próba eliminacji spotkań z nią jest próbą eliminacji jej z życia publicznego, a więc i z historii. Jest to próba oczywiści z góry skazana na niepowodzenie, jest z punktu wyjścia niezdrowa i prowadzi do złych konsekwencji. Jest to próba używania historii do politycznych, doraźnych rozgrywek. Paradoksalnie zazwyczaj ci, którzy wołają aby tego nie robić, zazwyczaj to robią.

 

Na innym spotkaniu z Anną Walentynowicz w Raciborzu, padły z jej strony ostre słowa pod adresem Mariana Krzaklewskiego, który został nazwany złodziejem, Donalda Tuska, o którym powiedziano, że wywodzi się z Wermachtu czy o Lechu Wałęsie jako agencie. Czy nie jest zatem tak, że tego typu wypowiedziami sama eliminuje się z życia publicznego?

Nie, to jest coś innego. Owszem mogą nam się bardzo nie podobać te wypowiedzi i mamy prawo do radykalnej, negatywnej oceny tego typu stwierdzeń. I ja się przychylam do tych negatywnych ocen. Ona nie powinna używać takich słów, nie powinna tak mówić. Ale to nie eliminuje jej roli z historii. Jeśli ja w tej chwili słucham wypowiedzi Lecha Wałęsy, które mnie porażają i są straszne, i widzę funkcjonowanie Wałęsy jako prezydenta, które było katastrofą, nie znaczy, że eliminuje go to jako przywódcę ruchu solidarnościowego. Trzeba zdać sobie sprawę, że postacie historyczne maja różne etapy, w jednych potrafią być heroiczne, w innych potrafią robić głupstwa i zachować się niewłaściwie, ale na tym polegają ludzkie losy.

 

Dziękuję za spotkanie.

 

Z Bronisławem Wildsteinem rozmawiał Przemysław Borysiewicz.

Bronisław Wildstein, pisarz, publicysta, dziennikarz, komentator dziennika "Rzeczpospolita”. Ukończył filologię polską na Uniwersytecie Jagiellońskim. Autor cotygodniowego programu w TVP – "Cienie PRL-u”. Działacz opozycji, współtwórca i rzecznik Studenckiego Komitetu Solidarności (1977), redaktor i autor prasy niezależnej. Zaangażowany w tworzenie Solidarności i Niezależnego Zrzeszenia Studentów. W latach 80. na emigracji współtwórca i redaktor naczelny wydawanego w Paryżu miesięcznika “Kontakt” oraz korespondent Radia Wolna Europa. Publikuje w pismach emigracyjnych oraz w krajowej prasie podziemnej. Do Polski wraca z początkiem 90. roku. Publikuje i pełni funkcje redakcyjne w wielu polskich pismach, w radiu i telewizji.  Debiutuje wydaną w podziemiu powieścią "Jak woda” (1989), za którą otrzymuje nagrodę Kościelskich. Następnie publikuje powieść "Brat” (1992); tomy opowiadań: "O zdradzie i śmierci” (1994) – wyróżnienie Fundacji Kultury i "Przyszłość z ograniczoną odpowiedzialnością” (2003) – nagroda Andrzeja Kijowskiego oraz powieść "Mistrz” (2004). Wydaje także książki publicystyczne: "Dekomunizacja, której nie było” (2000), "Długi cień PRL-u” (2004) oraz tom wywiadów "Profile wieku”. Współautor kilku książek publicystycznych. Autor książki "Dolina nicości”.

 

Zobacz również Starosta odwołał spotkanie młodzieży z Walentynowicz oraz Rzeczpospolita: Ocenzurowana historia.

 

/PB/

- reklama -

24 KOMENTARZE

  1. dlaczego nie zadano choć jednego pytania o słynną listę tego redatora! ile krzywd wyrządziła ta lista, czy on o tym wie? , ten sam teraz poucza i pokazuje palcem, wstyd, a tak pozatem nie doczytałem nigdzie tutaj o tym co gadała ta ohma w uniwesytecie. ponoć to była lekcja historii przez duże D jak …

  2. do autora/ów/ artykułu :
    w notce o BroniSŁAWIE Wildsteinie dodać należy i to KONIECZNIE : …po dyrektorowaniu programem TVP1- dziennikarz tygodnika ,,Wprost,, będącego organem prasowym byłego sekretarza KC PZPR /niejakiego Marcina Króla/ …
    ps.: ,,organowi,, temu, lat temu niewiele, nadano jakże zaszczytny tytuł ,,Hieny Roku,,

  3. ,,gwoli ścisłości /…/ /…/ Będąc publicystą „Rzeczpospolitej” skopiował indeks katalogowy
    archiwalnych zasobów akt Instytutu Pamięci Narodowej (tzw. lista
    Wildsteina) i rozpowszechnił go wśród dziennikarzy. W lutym 2005 roku
    redaktor naczelny „Rzeczpospolitej” Grzegorz Gauden wręczył mu za to
    wypowiedzenie. Przeciwko zwolnieniu Wildsteina protestowało
    kilkudziesięciu dziennikarzy „Rzeczpospolitej”, pod redakcją dziennika
    demonstrowało kilkaset osób.

    Po odejściu z „Rzeczpospolitej” był publicystą tygodnika „Wprost”. Prowadził także program „Bez autocenzury” w TV Puls.
    11 maja 2006 roku został jednogłośnie wybrany szefem TVP. Przez cały
    okres kierowania telewizją publiczną był ostro krytykowany przez
    wspołkoalicjantów PiS, przede wszystkim przez LPR. 26 lutego 2007 roku
    został odwołany z funkcji prezesa TVP.
    Od 7 maja 2007 roku ponownie komentator polityczny „Rzeczpospolitej”.
    Od lutego 2008 roku ponownie pracuje w TVP gdzie jest autorem i prowadzącym program Cienie PRL-u./…
    – cyt. fragmentu notki biograficznej z tygodnika ,,Wprost,, .

  4. PANIE MARKU! Dziękuję za spotkanie i za jego prowadzenie.
    Jak widać z komentarzy – NA ZłODZIEJU CZAPKA GORE 🙂 niech sobie kątem-plują
    Ten kto jest niewinny nie musi się przejmować – nawet swoim nazwiskiem na liście z IPN (patrz standardy zachodnie czy USA) gdzie ukazywane są twarze ludzi podejżanych.. tam byłby dopiero płacz obecnej polskiej krytyki PiSu
    jeszcze raz dziękuje!

  5. czy w USA wykradzenie akt jest mozliwe ? co by bylo tam z bronkiem ? u nas jest bohaterem , suwnicowa bohaterem , kuklinski bohaterem , borusewicz itd itd sami bohaterowie !!! Jaruzelskiego prawdziwego bohatwra juz dawno opluto itd itd

  6. Racibórz ostatnio gości umysłowych leszczy… Wildstein to mały kmiot, moralista od siedmiu boleści pokroju ks. Zaleskiego. Tacy ludzie do końca swojego żywota będą rozliczać cały świat z grzechów – oto ich przesłanie. Takie zera mogą liczyć na audytorium, składające się głównie z ludzi małych i podłych, którzy nie potrafią niczego zaproponować, zbudować, myśleć konstruktywnie. Jedyna umiejętność, jaką posiedli, to właśnie opluwanie, rozliczanie. Zauważyliście, że ci psia ich mać moraliści są mali, brzydcy, grubi, mają wadę wymowy i pretensję do całego świata?

  7. Jak to ładnie wygląda z boku, gdy człowiek potrafi sie znaleźć, odpowiedzieć „mądrze”, czyli nijak – od czasu do czasu ktoś daje się ponieść z powodu odkryciaj bałamutnej gry. Prawdą jest, że w każdym zdarzeniu jest dobra i zła strona – Zło przychodzi samo, o DOBRO trzeba się mocno natrudzić ! Właśnie, zakłamanie ma krótkie nóżki, a rozliczanie jest po to by oddzielić dobro od zła. Dla każdej strony jest właściwe miejce ! RAC jest mitycznym Hadesem i taki pozostania dopóki „samozwańczych bogów” stąd nie przepędzimy.

  8. Markowi Rapnickiemu pozostało teraz tylko moderować rozmowy z ludźmi związanymi z oporem czy ruchem solidarnościowym. Sam niestety ubolewa, że ta wredna komuna podczas nagonek i łapanek nie była zainteresowana nim. Nawet nie poproszono go o pokazanie dowodu osobistego kiedy w stanie wojennym szedł z kubłem do śmietnika w godzinie policyjnej. Nie ma czym się szczycić patriotycznym z tego okresu, więc się dosiada do swoich rozmówców.

  9. TEN BROONISŁAW W TO SIĘ POWINIEN ROZPĘDZIC I TRZEPNĄC GŁOWA W MUR. A P RAPNICKI POWINIEN ZASTANOWIC SIĘ NAD CAŁYM SWOIM ŻYCIEM I NA STAROSC ZAJAC SIE CZYMS POZYTECZNYM. CZEGO SIĘ NIE ZŁAPIE TO WIELKE G… ZNAM TAKICH DZIAŁACZY CO MARZYLI ŻEBT ZOSTACINTERNOWANYM A KIEDY ICH ZATRZYNAŁ NA CHWILE APARAT REPRESJI 1945-1990 BWZPIECZEŃSTWA PAŃSTWA NA PIECC MINUT NAULICY TO G… SPŁYNEŁO PO NOOGACH ZE STRACHU. TERAZ PAN BRONISŁAW W. JEST WIELKI .CO ROBIŁ W STANIE WOJENNYM . PRYSNĄŁ BEZCZELNIE DO FRANCJI I UDAWAŁ PRZESLADOWANEGO. dO WIDZENAI Z TKIMI BARANAMI

  10. [size= 12pt; font-family: „Times New Roman”; mso-fareast-font-family: 'Times New Roman’; mso-ansi-language: PL; mso-fareast-language: PL; mso-bidi-language: AR-SA][color=#000000]Przyjezdza taki i jątrzy. Szkoda, że spotkanie nie odbywało się w RCK lub MDK to pan starosta mógłby go zakazać. „Rezerwa” ma racje, Jaruzelskiego opluto a on uratował nasz kraj przed ZSRR. Wildstein wyciaga akta ludzi, którzy pomagali przciez tylko UB/SB a bez nich nie udało by się uratować naszego kraju przed ZSRR i Solidarnoscia. No i ile krzywd ta jego lista wyrzadziła. A ci, którzy donosili, chociaż takich nie było wcale dużo, to nikogo nie krzywdzli i robili to dla kraju A w ogóle to trzeba budawac autostrady, a nie bzdurami.[/color][/size]

  11. [b]Facet lubi grzebgać w trupach i aż do tego spotkania uważałem go za trzeciego bliźniaka. Ale stwierdzam sie że to gość na poziomie. Zyje swoim zyciem, ma własne ideały i wie czego chce.. Całkiem konkretny gość. A że skrajnie propisowski? wybaczamc:)[/b]

  12. PLATFORMA OBYWATELSKA REZYGNUJE Z BUDOWY 1000 km AUTOSTRAD!!
    Czy to cena zajmowania się przeciwnikami politycznymi i nagonki m.in. na Wildsteina? Być może, wysiłki na rozwiązywanie prawdziwych problemów poszły na bzdury.. szkoda.
    Dziękuję Panu Wildsteinowi że wspierał Radio Wolna Europa za granicą, bo dzięki niemu mogliśmy usłysześ fakty, które obecnie są wyciszane, przykłady są niedaleko w Raciborzu..
    Po spotkaniu z Panem Bronisławem zobaczyłem w nim przede wszystkim człowieka.
    Niektórzy forumowicze chyba na spotkaniu nie byli, ale mają dużo do powiedzenia – przede wszystkim o samym spotkaniu.

  13. Co tu dużo gadać,Wildstein jest taki sam jak Raciborskie Centrum Historyczne bez kręgosłupa moralnego.Czy w RCH jest historia zamordowanej Magdaleny Durlej przez Dawida W. (syna obecnego radnego Tadeusza Wojnara).Zakładam,że nie, a powinna być,szczególnie,że jest to wydarzenie bezpresedensowe w historii raciborza.Wildstein i RCH bez wartości naukowej a jedynie plotkarskiej.Proszę o opinię jesli nie mam racji.

  14. sprawy krminalne lepiej pozostawić prokuraturze i policji. A nim zaczniesz krytykowac to kilka razy pomyśl. Organizatorzy zaprosili znaną postać, kto miał ochotę to sobie poszedl i posluchał, kto nie chciał olal to. A Ty najwyraźniej należysz do ludzi, którzy tylko szukają pwodów, aby marudzić i krytykować, tylko robisz to kompletnie nieudolnie. Pozdrawiam

KOMENTARZE

Proszę wpisać swój komentarz!
zapoznałem się z regulaminem
Proszę podać swoje imię tutaj