Od kilku miesięcy w Budziskach (gm. Kuźnia Raciborska) wrze. Kością niezgody – jak twierdzi wielu mieszkańców wsi – są relacje na linii radny Tadeusz Koral-sołtys Ingeborga Depta.
Rzeczony konflikt jednych bawi bardziej, innych mniej. Prócz zainteresowanych i ich najbliższych popleczników, mało kto traktował go poważnie. Przysłowiową kroplą, która przelała pełny już kielich wzajemnych nieporozumień była skarga do burmistrza, jaką 18 lutego na miejscową sołtys – Ingeborgę Deptę złożył w Urzędzie Miejskim radny Tadeusz Koral. Zarzuca on pani sołtys nieprzestrzeganie statutu sołectwa oraz niestosowanie się do jego zapisów, a ściślej – brak jakiegokolwiek zebrania wiejskiego mieszkańców Budzisk w przeciągu całego 2008 roku.
Pani sołtys sprawiała wrażenie kompletnie zaskoczonej całą sytuacją. […] Z odpowiedzi, jakiej udzieliła burmistrz Ricie Serafin podczas rozmowy wyjaśniającej skargę wynikało, że rok 2008 był dla niej i dla jej współpracowników rokiem ciężkiej, wytężonej pracy. Budziska były m. in. organizatorem dożynek gminnych […]. Wyremontowany i częściowo doposażony został obskurny do niedawna dom kultury. Zorganizowano też kilka imprez okolicznościowych. Po wyjaśnieniach […] sołtys na 19 marca zwołała zebranie wiejskie mieszkańców Budzisk, choć głośno mówiło się o możliwości postawienia […] wniosku o jej odwołanie. […]
Dożynki "bardziej gminne"
Sprawozdanie z działalności sołtysa zostało przyjęte przez mieszkańców prawie bez najmniejszych zastrzeżeń. "Prawie", ponieważ zastrzeżenia miały jednak dwie osoby: radny Tadeusz Koral i wiceszef Stowarzyszenia Rozwoju Wsi Budziska Andrzej Pawłowski. Ten pierwszy przyznał, że wkład mieszkańców w dożynki był bardzo duży […]. Miał jednak wątpliwości wobec samej formy tej gminnej rolniczej imprezy: – Skoro były to dożynki gminne, to należało przygotować je bardziej profesjonalnie. Prócz jednego hodowcy nie widziałem innych ekspozycji. Przecież można było zorganizować wystawę maszyn rolniczych, wystawę płodów rolnych. Wtedy dożynki miałyby bardziej gminny charakter. Dlaczego nikt o to nie zadbał? – pytał z pretensją w głosie radny Koral. Na reakcję mieszkańców nie trzeba było długo czekać: – A jak zagwarantuje Pan rolnikowi, że sprzęt, który wystawi na ekspozycji wróci do niego w nienaruszonym stanie? Kto będzie tego pilnował? – pytał oburzony stwierdzeniami radnego jeden z mieszkańców.
Dla kogo park?
Drugim elementem zapalnym był ogólnodostępny park rekreacyjny w Budziskach. Kilka miesięcy temu Stowarzyszenie Rozwoju Wsi Budziska chciało wydzierżawić grunt na potrzeby przyszkolnego placu zabaw. T. Koral i A. Pawłowski tłumaczyli, że stowarzyszenie dysponuje wolnymi środkami, za które chciało zakupić i zainstalować tam nowe atestowane urządzenia dla dzieci. – Mogliśmy wolne środki przeznaczyć na podwyżki dla pracowników, a więc również dla siebie. Nie zrobiliśmy jednak tego. Chcieliśmy przeznaczyć je na inny, pożyteczniejszy cel – mówił Pawłowski. […] Stowarzyszenie nie mogło jednak inwestować na nieswoim gruncie. Jego przedstawiciele wystąpili więc do gminy z prośbą o dzierżawę. Ta jednak nie wyraziła zgody, kierując się negatywną opinią rady sołeckiej. Powód, dla którego stowarzyszenie nie otrzymało pozytywnej opinii […] tłumaczyła sołtys Depta. – Stowarzyszenie w swoim wniosku napisało, że chce wydzierżawić grunt na przyszkolny plac zabaw. Szkoła tymczasem znajduje się w zupełnie innej części wsi. Tuż obok niej również znajduje się grunt należący do gminy, który znakomicie nadawałby się na ten cel. I nazwa pasowałaby do stanu faktycznego. Tego gruntu jednak nie chcieli. […] Gdyby stowarzyszenie napisało, że park będzie dostępny przez cały czas dla wszystkich mieszkańców Budzisk, otrzymałby pozytywną opinię rady sołeckiej. Mogli przyjść, porozmawiać. […] Tymczasem oni rozmawiają z nami za pomocą pism przesyłanych za pośrednictwem gminy – mówiła oburzona Ingeborga Depta.
Kiedy koniec wojny?
Na zebraniu omawiano też inne tematy. Rozmawiano o funkcjonalności miejscowej świetlicy, o bieżących potrzebach remontowych dróg gminnych i o braku chodników. […] Sporo czasu poświęcono też tematyce związanej z problemem braku kanalizacji i wylewaniem szamb do miejscowego cieku wodnego i stawu. […]
Niesnaski pomiędzy radnym a sołtysem próbował załagodzić obecny na zebraniu przewodniczący Rady Miejskiej Manfred Wrona. Zwracając się do radnego Tadeusza Korala, powiedział: – Nie obraź się Tadziu, ale prawda jest taka, że we wsi zawsze rządzi sołtys. Sołtys i rada sołecka. Czy się to komuś podoba czy nie. […] Rola radnego jest bardzo ważna. Posiada m. in. przywilej uchwalania prawa miejscowego podczas sesji Rady Miejskiej i jego przygotowania podczas prac w komisjach. Niemniej jednak na miejscu w wiosce o wiele wyższe kompetencje posiada sołtys i to sołtys, a nie radny jest przedstawicielem wsi.
Więcej na ten temat przeczytasz w artykule "We wsi rządzi sołtys" w miesięczniku "Nowiny z naszej Gminy", nr 4 (18), kwiecień 2009 r.
/oprac. BaK/
Wsi spokojna, wsi wesoła… a tu proszę… otwarty konflikt pomiędzy radnym a sołtysem… Nieładnie, nieładnie… Podział kompetencji być chyba jakiś musi i kazdy powinien wiedzieć, co należy do jego obowiązków. Cóż, zobaczymy, jak to się skończy… Oby topór wojenny został rychlo zakopany. Pro Publico Bono…
Koral niech się zajmie tym do czego go powołano bo jescze go lud wykopie przed końcem kadencji. I lepiej niech już samodzielnie nie myśli. Bo jak wymyślił piece ekologiczne to gmina straciła kupę forsy na ulotki i nic z tego nie wyszło.
Tak pan Radny zawsze miał ciągotki do wladzy absolutnej, niech więc mieszkańcy zastanowią się czy warto wybrać go na następną kadencję.
A ja słyszałem, że Tadeusza nic nie rusza…