Podczas odwiedzin Polski profesor Floriana Śmieja (pisarz, poeta wykładowca m.in. w University of Western Ontario, mieszkający na stałe w Kanadzie) stanął nad grobem przyjaciela – Jana Darowskiego.
Profesor Florian Śmieja podczas pobytu w Polsce zaplanował odwiedzić rodzinną miejscowość Kończyce, oraz przyjął zaproszenie na Zjazd Polonistów w Rzeszowie gdzie chciał spotkać się między innymi z doktorantami piszącymi prace o „londyńczykach”. Pragnął także odwiedzić grób nieodżałowanego, wieloletniego przyjaciela Jana Darowskiego. Mając na względzie wyrażoną chęć przybycia profesora do Brzezia pomogliśmy w realizacji tego zamierzenia.
16 maja w siedzibie wydawnictwa „Raciborskie Media” grono zainteresowanych osób wysłuchało ciekawych wypowiedzi profesora Śmieji o Janie Darowskim. (profesor jest autorem wstępu do wydanego przez Raciborskie Media pierwszego w Polsce tomiku wybranych wierszy Jana Darowskiego – Powroty).
Po spotkaniu w redakcji profesor Śmieja odwiedził grób przyjaciela – poety Jana Darowskiego w Brzeziu n/Odrą, gdzie oczekiwała siostra zmarłego Janka – Łucja oraz brat Kazimierz. Odżyły wspomnienia rodzinne w tym również z pobytu profesora Floriana Śmieji w Brzeziu sprzed ponad czterdziestu laty.
/m/
Profesor Florian Śmieja o Janie Darowskim (fragmenty):
„Poznałem Janka w Londynie w czasach kiedy robiliśmy „Kontynenty” (F.Śmieja był współzałożycielem londyńskiej grupy „Kontynenty”). Gdybym wcześniej wiedział, że przejdziemy do historii, że będą prace na nasz temat pisać – to bym się bardziej przyłożył – tak żartobliwie profesor rozpoczął spotkanie w Raciborzu wspominając wieloletnią znajomość z poetą, tłumaczem Janem Darowskim rodem z Brzezia n/Odrą – no, ale myśmy robili coś nie mając ani pieniędzy, ani perspektyw żadnych, robiąc to cośmy w tym czasie umieli zrobić. Pisaliśmy najchętniej wiersze, bo wiersz jest utworem krótkim, jednocześnie byliśmy wówczas młodzi, a więc uczucia żądały jakiegoś uzewnętrznienia, ale potem była i proza. Niestety były to czasy kiedy również należało zabrać głos w sprawach politycznych i tu jakoś uwikłaliśmy się jak zawsze również w politykę (…).
Janek był po pierwsze skromny, z tej skromności wyszła jakaś wielka cierpliwość w stosunku do drukowania swoich utworów, on się nie spieszył aby drukować, inni zaś – zanim napisali już mieli wydawcę. On uważał, że należy poczekać (…) Kiedy w końcu wydał pierwszy tomik „Drzewo sprzeczki”, chciałem o wydanym tomiku napisać – on mi odradzał, tak jak odradzał również innym, mówiąc: „poczekajcie, napiszę więcej, będzie o czym pisać, będzie jakaś pełna pieśń (…) kiedyś to nastąpi…”
Po wielu namowach, nie tylko z mojej strony, wydał drugi tom: „Niespodziewane żywoty”. On sądził, że wydanie dwu tomów go nie satysfakcjonuje. Miał wiele wierszy, sam zresztą mówił, że mieć 200 wierszy niedrukowanych to dla poety dziwna sytuacja (…). Jan Darowski mógł pisać wiersze proste, wiersze zrozumiałe ale on zrezygnował z tego świadomie, on nam zrobił w jakimś sensie kawał… Teraz będzie frapowało nas to długo, będziemy się zastanawiali co on chciał powiedzieć (…)
Jan Darowski był człowiekiem szczerym i z otwartą przyłbicą, atakował pewne rzeczy, co się nie podobało redaktorom (…) pisał o kwestiach wrażliwych, które frapowały (…) Poloniści się też na niego gniewali (…). Jednym słowem nie bał się poruszać pewnych spraw i za to mu chwała, ale za to jego manuskrypty gdzieś się rozeszły, nie wiadomo co się z nimi dzieje…”
Profesor Śmieja po spotkaniu w Raciborzu jedzie do Rzeszowa na Zjazd Polonistów. Podczas zjazdu będzie miał wykład na temat twórczości Jana Darowskiego. Podczas naszego spotkania stwierdził, iż jego wykład dotyczyć będzie głównie trzech zasadniczych kwestii – i tak po pierwsze – zebranie maszynopisów, esejów Darowskiego, które gdzieś utknęły w redakcjach; po drugie – ważna kwestia krzewienia wiedzy o Darowskim, i tu profesor dodał: „To jest kapitalne, że ukazał się tomik wierszy „Powroty”, to jest rzadka rzecz, żeby emigracyjnemu poecie w kraju wydali tomik wierszy (…) Jak już powiedziałem jest to bardzo chwalebne, że nagle część jego wierszy jest do dyspozycji i kto się zainteresuje Darowskim będzie miał w ręku współczesny tomik, dobrze wybrany, moim zdaniem, doskonale reprezentujący Darowskiego. Janek by się bardzo ucieszył, że to właśnie Brzezie, do którego tak tęsknił „te aleje, które widział stale, i chciał zachować w swojej jaźni” – przyczyniło się do tego.”
Profesor Śmieja dodał, iż obszerna korespondencja z Jankiem to wielokrotnie temat Brzezia. Były momenty, że wydawało się, iż przyjazd do kraju jest bliski, ale sprawy się załamywały i nie doszło do tego – po chwili profesor dodał: „Jednak w jakimś sensie jednak wrócił do domu. Niejeden z nas, mogę powiedzieć, nie wie gdzie skończy, chociażby też sobie życzył takiego powrotu jak Janek – dzięki żonie Barbarze, która przywiozła jego prochy do rodzinnego Brzezia. Tam też dziś zdążam by odwiedzić grób Janka…”
W tym miejscu warto zacytować jeszcze słowa profesora o postawie patriotycznej poety: „Są ludzie, którzy się chwalą patriotyzmem, byle czym. Mój teść Józef Poniatowski, który był redaktorem „Orła Białego” u Andersa, nigdy nie przyjął obywatelstwa angielskiego (…) dziwił się gdy ktoś mówił o „przybranej ojczyźnie” mówiąc: „ojczyzna jest jedna, tak jak matka jest jedna”. Tak również Janek, nie tylko to głosił, ale on to praktykował (…) Był, że tak powiem, „bezpaństwowcem” do końca, również nie przyjął angielskiego obywatelstwa. To jest czyn patriotyczny, nie oflagowanie hasłami patriotycznymi. Ale w jakimś sensie konsekwencje tego są trudne (…)”
Podczas spotkania poruszony został jeszcze jeden aspekt, aspekt trzeci, jak mówił profesor, o którym chce mówić również na zjeździe w Rzeszowie. Mianowicie – „My musimy bronić dobrego imienia Darowskiego” – i tu nawiązał do artykułu Adama Czerniawskiego zatytułowanego „Portret pamięciowy Jana Darowskiego”, który ukazał się w tegorocznym, kwietniowym 4 (568) numerze miesięcznika „Odra”. Profesor podkreśla manipulacje Czerniawskiego wobec Darowskiego. Darowski nie napisał, że cytowany w tekście wiersz jest o Miłoszu i nigdzie z literatury nie wynika, że Darowski potępia Miłosza. I mówi dalej: „jak może ktoś postronny, mianujący się przyjacielem, przyjść i imputować to komuś, kto nie może dziś odpowiedzieć, że to nieprawda, że ja wcale nie pisałem w tym wierszu o Miłoszu; a tak jest podane w tym artykule (…) W takich sytuacjach milczeć nam nie wolno…”
Z wyrazami szacunku, podziwu dla młodzieńczej
żywotności i zapału profesora – ślemy
do Toronto podziękowania i pozdrowienia
z Raciborza – Brzezia n/Odrą –
Małgorzata Rother – Burek
z pobytu profesora Floriana Śmieji – na pewno zasada mówi, że ma być Śmiei