11 listopada obchodzimy najważniejsze święto narodowe. Większość Polaków, zapytanych o tę datę, odpowie, że jest to rocznica odzyskania niepodległości. Niektórzy przy tej okazji wymienią rok 1918 i postać Józefa Piłsudskiego.
Wszyscy za to wiedzą, że jest to dzień wolny od pracy. Co jeszcze warto wiedzieć o rocznicy 11 listopada? Dzień 11 listopada został ustanowiony przez Sejm RP świętem państwowym dopiero w roku 1937, dwadzieścia lat po odzyskaniu niepodległości. I był nim oficjalnie do roku 1944, choć od 1939 władze niemieckie, co oczywiste, zabroniły obchodów na okupowanych i włączonych do Rzeszy terenach. 11 listopada nie znalazł się również w kalendarzu świąt narodowych Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej, a wszelkie próby uczczenia dnia odzyskania niepodległości, podejmowane przez środowiska patriotyczne i niepodległościowe, były przez komunistyczne władze piętnowane i karane. Dopiero u swego schyłku PRL zmienił swe nastawienie odnośnie święta i ustawą z 15 lutego 1989 roku przywrócono Narodowe Święto Niepodległości. Od tego czasu jest jednym z najważniejszych świąt obchodzonych przez Polaków w kraju i zagranicą. Dzień ten jest dniem wolnym od pracy. Główne obchody, z udziałem najwyższych władz państwowych, odbywają się w Warszawie na placu Józefa Piłsudskiego, przed Grobem Nieznanego Żołnierza. Lokalne obchody odbywają się w każdym polskim mieście, a także w większych skupiskach Polonii za granicą. Warto dodać, że 11 listopada Polacy oddają także hołd marszałkowi Piłsudskiemu, w powszechnej opinii uważanego za naczelnego architekta odzyskanej wolności.
Gwoli wyjaśnienia, wybór daty 11 listopada był dość arbitralny, gdyż odzyskiwanie przez Polskę niepodległości po 123 latach niewoli przebiegało dość długo i stopniowo. Na proces ów złożył się ciąg wydarzeń, uzasadnieniem wyboru tej akurat daty może być fakt zbieżności wydarzeń na świecie i w Polsce: w Compiegne pod Paryżem marszałek Foch przekazał Niemcom w imieniu państw sprzymierzonych warunki rozejmu, co uważane jest za koniec I wojny światowej, zaś na ziemiach polskich powracający z internowania marszałek Józef Piłsudski otrzymał z rąk Rady Regencyjnej naczelne dowództwo nad formującymi się właśnie polskimi siłami zbrojnymi.
11 listopada to początki odrodzonej po 123 latach niewoli Polski. Młode państwo polskie od początku musiało borykać się z trudnościami. Jego istnienie od razu zakwestionowane zostało przez sąsiadów-byłych zaborców, którzy nie mogli i nie chcieli pogodzić się ze zmianami, jakie zaszły na ich niekorzyść na powojennej mapie Europy. Polacy cieszyli się własnym państwem trochę ponad 20 lat. Nadeszły czasy okupacji niemieckiej, po niej „wyzwolenie” i „wolność”, której gwarantem było braterskie państwo radzieckie – następne pół wieku zniewolenia, zakończone dopiero Solidarnością i przemianami roku 1989. Te dwudziestolecia rzeczywistej wolności i niepodległości – i to międzywojenne, z przewrotem majowym, rządami sanacji i Berezą Kartuską, i to aktualne, z grubą kreską, nocną zmianą, walką na teczki i coraz większym rozpadem obozu solidarnościowego – to rzeczywiste okresy, kiedy to tylko Polacy w pełni decydowali o sobie i swoim Państwie. I o tym powinno się pamiętać 11 listopada! Nie o walce partyjnej o władzę i korzyści, oskarżeniach, nieprawidłowościach, zarzutach. 91 lat temu najważniejsza była Wolna Polska. Pamiętajmy o tym, przynajmniej tego dnia…
/ps/
Pamiętajmy, pamietajmy – ale czy przynajmniej tego dnia? Ten dzień to dzień wolny od pracy. W tym dniu nie bierze się łapówek, nie zbywa się interesantów, nie ustawia przetargów, nie robi interesów pod stołem z przedstawicielem firmy zagranicznej, by mogła wygrać z firmą polską. Taaak – w tym dniu to można być patriotą, a jakże!
Po flagowaniu miasta zwłaszcza od I-go piętra w wzwyż widać pamięć o święcie.Gdyby zarządcy nie wywiesili flag na budynkach było by bardzo cieńko z oddaniem honorów przeszłości zwłaszcza walkom o wolność Waszą i Naszą.Ale społeczeństwo pokazuje obecnej władzy jak ją postrzega i jak z nią jest.To Osuch miał więcej uczestników.Jaka władza taka miłość do niej
Kler, niczym rzep, podczepił się pod Święto Odzyskania Niepodległości, choć w okresie międzywojennym biskupi zabraniali odprawiania w tym dniu mszy dziękczynnych, o które prosiły władze II RP, bo 11 listopada był dla nich dniem triumfu socjalisty Piłsudskiego. Odprawiano wówczas msze żałobne. Podobnie, jak za mordercę prezydenta Narutowicza.
Zgodnie z maksymą Karla Krausa: „czyje serce jest puste, tego usta słów pełne”, podczas uroczystych liturgii, biskupi pouczali o patriotyzmie i swoich zasługach w odzyskaniu niepodległości. Oczywiście nie wspomnieli ani o tym, że ich poprzednicy stanowili trzon Targowicy, ani o tym, że 11 sierpnia 1794 r. prymas Polski, a szpieg pruski, Michał Poniatowski, popełnił samobójstwo, aby uniknąć procesu o zdradę. Zapewne słusznie. Prawda jest okrutna. Nie ma się czym chwalić.
Biskupi zachowywali się, jak kocioł, który przymawia garnkowi. Piętnowali rządzących za dbanie o własny interes bardziej niż o dobro Polski, choć każdy już widzi, że robią dokładnie to samo. Może nawet są gorsi, bo bardziej obłudni BLOG senyszyn.