Z pytaniem o taką możliwość zwróciła się do burmistrz Rity Serafin jedna z kuźnianek podczas otwartego zebrania mieszkańców Osiedla-Stara Kuźnia z władzami, które odbyło się 16 lutego w Miejskim Ośrodku Kultury, Sportu i Rekreacji.
– Czy gmina kiedykolwiek zastanawiała się nad tym, żeby wydłużyć godziny otwarcia przedszkola lub otworzyć oddział żłobkowy dla maluchów, które rodzą się w naszej gminie? – pytała podczas zebrania Maria Faraś, młoda mama wychowująca obecnie 3-letnie dziecko. – Przedszkole 9-godzinne stanowi dziś maksimum dla placówek, dla których organem prowadzącym jest gmina – odpowiedziała burmistrz Serafin. – Chyba, że prywatnie, gdy ktoś otwiera sobie taką placówkę, decyduje się na dłuższe pozostanie z dzieckiem. Sprawa żłobka natomiast jest o tyle odmienna, że podlega już nie gminie, ale ministrowi zdrowia – dodała.
Kuźnianka, która powołała się w trakcie wystąpienia na zmienioną w czerwcu ubiegłego roku ustawę mówiącą o opiece rodzinnej dla maluchów (do lat trzech), stwierdziła, że dokument ten został rozszerzony o możliwość tworzenia żłobków, tudzież ich oddziałów bez konieczności posiadania odrębnych pomieszczeń na np. brudne pieluchy. – Od dwóch lat dowożę swoje dziecko do żłobka w Raciborzu, który nie dość, że jest finansowany przez miasto, to czynny jest od 5:30 do 16:30, a więc 11 godzin. Przedszkola czynne są minimum do 16:30 – mówiła M. Faraś, której niedawno skończył się urlop macierzyński i miała problem ze znalezieniem niani, która zaopiekowałby się pociechą do czasu jej powrotu z pracy. – I co w tej sytuacji – kontynuowała mieszkanka – ma zrobić z dzieckiem młoda matka, która nie ma w pobliżu babci czy też innej formy opieki? Jej zdaniem problem jest godny uwagi nawet na najbliższe 10 lat, choćby z tego względu, że obecnie rodzą kobiety z wyżu demograficznego lat osiemdziesiątych i wzwyż.
Rita Serafin stwierdziła, że sprawa jest poważna, jednakże najpierw należałoby określić, jaka jest liczba osób, dla których – ze względu na pracę poza Kuźnią – ten 9-godzinny czas opieki nad ich dziećmi w przedszkolu jest za krótki. – Ja bym nawet zaryzykowała twierdzenie, że prawie 95 % korzystających z przedszkola rodziców jest w takim układzie, że jedno nie pracuje albo na podorędziu jest babcia. W przedszkolu każde dziecko i każdy rodzic jest znany – podkreśliła burmistrz. Poza tym – jak dodała – za tym idą koszty (już teraz 2,5 mln zł rocznie gmina przeznacza na przedszkola). Problem – zdaniem R. Serafin – można rozwiązać w ten sposób, że przedszkole byłoby otwierane nieco wcześniej lub zamykane nieco później poprzez regulację pracy nauczycieli. Otwartym pozostaje jednak pytanie, ilu dzieci miałoby to dotyczyć.
Maria Faraś, powołując się z kolei na przykład raciborski stwierdziła, że wśród nauczycieli funkcjonuje system dwuzmianowy. Tyle, że tzw. "uprzedszkolnienie" dzieci w Raciborzu – jak zaznaczyła burmistrz Serafin – jest zupełnie inne niż w Kuźni. – Poza tym, nie może być też tak, że dziecko czy dzieci zostają pod opieką tylko jednej przedszkolanki, gdyż z punktu widzenia przepisów, jest to niedopuszczalne. Organizacja tego typu spraw wygląda zupełnie inaczej w dużym mieście, gdzie tych dzieci zostaje dziesięcioro czy więcej, niż w mniejszej miejscowości, gdzie ma dłużej zostać 1-2 maluchów.
Jednak niezależnie od tego, problem z pewnością będzie przedyskutowany z dyrektorkami placówek, które – jak zaznaczyła burmistrz – oficjalnie takich sytuacji, jak konieczność dłuższego pozostawienia dziecka w przedszkolu – do tej pory nie zgłaszały.
/BaK/
Cytat: „Jednak niezależnie od tego, problem z pewnością będzie przedyskutowany z dyrektorkami placówek, które – jak zaznaczyła burmistrz – oficjalnie takich sytuacji, jak konieczność dłuższego pozostawienia dziecka w przedszkolu – do tej pory nie zgłaszały.” – Nie wiem ile w tym prawdy, bo gdy w zeszłym roku zamknęli most na Uldze nie było szans żebym mogła dojechać z Raciborza do Kużni do godz. 15.30 (a o tej godzinie zamykają przedszkole na osiedlu). Pytałam więc wtedy dyrektorki czy nie dałoby się zamykać przedszkola chociaż pół godziny później i otrzymałam odpowiedź, że gmina nie zgadza się na takie rozwiązania. Nie wiem więc kto przysłowiowo „kręci”?
A swoją drogą jakieś 2 lata temu koleżanka wpadła na pomysł żeby pozbierać podpisy rodziców pod petycją o wydłużenie godzin pracy przedszkola… i co? Podpisało się kilka osób. Było wielkie larmo, a jak trzeba coś podpisać, załatwić to każdy szukał pomocy u babci, ciotki lub sąsiadki. A tak jak jest wspomniane w artykule nie każdy ma taką możliwość. I co wtedy ma zrobić matka która wraca do domu po 15.30?
Wydaje mi się że trzebaby zebrać siły rodziców i coś wywalczyć – bo jedna czy druga osoba załatwi sobie opiekę, ale co ma zrobić ta która nie może? Warto pomyśleć o innych… a nie tylko o sobie.
Co prawda moje dziecko chodzi już do szkoły i problem ten dla mnie jest nieaktualny ale rozumiem rodziców którzy mają go na bieżąco. Życzę powodzenia w walce z władzami gminy.
Oczywiście, że oddział żłobkowy w Kuźni byłby bardzo przydatny, sama przebywam na urlopie ponieważ nie stać mnie na zatrudnienie opiekunki do dziecka, a nie mam tak dużych znajomości w żłobku w Raciborzu, żeby tam dowozić dziecko.
A nawiasem mówiąc, to jeżeli synek Pani Marii ma 3 latka, to z tego co się orientuję przedszkole na ostrogu czynne było do 18.30 czy nawet 19.00, więc tam może go Pani zapisać, w końcu to blisko Pani miejsca pracy.