W tym roku przypada 200 rocznica urodzin biskupa Bernarda Bogedaina. Zbigniew Ciszek, autor spotkań z cyklu "Wieczór Polski" postanowił przypomnieć jego postać i kolejne spotkanie poświęcił pamięci duchownego, który przysłużył się zachowaniu polskości na Śląsku.
Zanim jednak zajęto się głównym tematem wieczoru, zgodnie z tradycją Wieczorów Polskich na początku zebrani wysłuchali pieśni Gaude Mater Polonia w wykonaniu chóru z brzeskiej parafii św. Mateusza i Macieja pod batutą Aleksandry Gamrot. Po występie chóru, który zapezentował także m.in. pieśni "Pożegnanie lasu", "Niewierność", "Pożegnanie myśliwych", Zbigniew Ciszek przypomniał o ważnych dla historii naszego kraju rocznicach przypadających na te dni. 24 lutego 1953 roku wykonano wyrok śmierci na gen. Auguście Emilu Fieldorfie, natomiast 5 marca 1940 roku władze ZSRR postanowiły o likwidacji oficerów polskich internowanych po 17 września. Ale nie tylko bolszewicy starali się unicestwić Naród Polski. Autor spotkania wspomniał o swoim wujku z Pomorza, nauczycielu, zamordowanym wkrotce po zajęciu tych terenów przez hitlerowską III Rzeszę tylko za to, że był Polakiem. – Ciotka została wypędzona, dom zajęli nowi mieszkańcy, być może w tym domu urodziła się Erika Steinbach – gorzko podsumował. Tą część spotkania zakończyła "Rota" odśpiewana przez chór z Brzezia.
Sylwetkę księdza Bogedaina, głównego bohatera piątkowego wieczoru, przybliżył zebranym w charakterystycznym dla siebie, niepozbawionym humoru stylu, prof. Franciszek Marek. Bernard Bogedain (ur. 11 września 1810 we wsi Wróblin, zm. 17 września 1860 w Pszczynie) wychowywał się w Obrze w klasztorze cystersów, później studiował we Wrocławiu, a następnie w Poznaniu. W Grodzisku Wielkopolskim był wikariuszem, w Bydgoszczy, Poznaniu i Paradyżu – katechetą. Był przyjacielem Karola Miarki; choć pochodził z rodziny niemieckiej był zwolennikiem utrzymania języka polskiego w pracy duszpasterskiej na Śląsku. Był Głównym Inspektorem Szkolnictwa na Górnym Śląsku i radcą rejencyjnym w Opolu (od 1848), nauczał po polsku i niemiecku, interesował się muzyką polską, wydał śpiewnik kościelny.- Ciężko jednoznacznie stwierdzić, czy pochodził z rodziny polskiej czy niemieckiej, ale nie to jest najważniejsze i w sumie mało mnie to interesuje. Ważne są jego zasługi położone pod zachowanie na Śląsku polskiego języka, kultury i obyczajów – stwierdził prof. Marek
/ps/