Hazard jest chorobą

Wygrana zwiększa poczucie skuteczności i stanowi zachętę do kolejnej gry. Przegrana – powoduje spadek szacunku do siebie, ale i chęć odzyskania straty, co w konsekwencji powoduje żądzę odegrania się w kolejnych grach. Tak zamyka się koło hazardu.

Słowo "hazard” w języku potocznym oznacza gry, w których o wygranej decyduje tylko przypadek. Wyraz ten pochodzi z języka arabskiego: „az-zahr” czyli „kostka”, „gra w kości”. W języku angielskim dosłowne znaczenie tego terminu to „ryzyko”, lub „niebezpieczeństwo”. Słowniki określają hazard jako: „przedsięwzięcie ryzykowne, narażanie się na niebezpieczeństwo, gra o pieniądze lub inne dobra, w której znaczną lub decydującą rolę odgrywa przypadek”. Gry hazardowe znane są od ponad 4 tysięcy lat, kiedy to w Azji wymyślono grę w kości. Dość szybko przywędrowała ona do Europy – do Grecji zyskując tam dużą popularność. Sam hazard jako branża rozwija się od ponad 70 lat, a zwłaszcza w krajach zachodnich (USA – Las Vegas czy w Monako – Monte Carlo).

- reklama -

 

Współcześnie najczęściej spotykanym sposobem uprawiania hazardu są automaty do gry (tzw. jednoręki bandyta) oraz: ruletka, bingo, gry w karty (poker, oczko, Black Jack), wyścigi konne, wyścigi psów, nielegalne walki zwierząt oraz Internet, za pomocą którego można grać w wiele rodzajów gier bez wychodzenia z domu korzystając z karty kredytowej. Za „przedpokój” hazardu niektórzy terapeuci uznają: totolotka, konkursy audiotele, loterie oraz konkursy sms-owe. U niektórych osób początkowa zabawa staje się z czasem potrzebą, następnie obsesją, koniecznością, a w końcu jedynym sensem życia. Czas rozwoju uzależnienia jest różny, od kilku miesięcy do kilku, a nawet kilkunastu lat i u każdego człowieka przejawia się w innym sposób.

Dzięki pracy w mini kasynie, gdzie stoi kilka maszyn o niskich wygranych (około 3 tysięcy złotych) zmieniło się moje spojrzenie i stosunek do hazardu. Nigdy specjalnie nie wierzyłam w to, że można uzależnić się od siedzenia przy maszynie, wrzucania do niej pieniędzy i radości z tego, że wygrało się jedną czwartą część tego, co wcześniej się tam wrzuciło. Widziałam to raczej jako sposób spędzania czasu, forma zabawy, do której czasem się powraca bądź nie. Pierwsze dni w pracy mnie zadziwiały. Byłam zszokowana, iż ludzie potrafią jak w transie siedzieć przy automatach po kilka godzin, nie zważając uwagi na żadne czynniki zewnętrzne (zero kontaktu z otoczeniem, „tylko ja i maszyna”). Z biegiem czasu w trakcie kolejnych zmian w pracy zauważyłam, że do kasyna przychodzi mnóstwo stałych klientów, którzy znacznie częściej zajmują się utrzymywaniem maszyn i napełnianiem ich kosmicznymi kwotami pieniędzy, niż wychodzeniem stąd z wygraną. Potrafią przychodzić kilka razy w ciągu doby o dowolnej porze. Grają w przerwie na lunch, przed pracą, po pracy, a nawet po wyjściu z niedzielnej mszy.

Kolejną rzeczą, nie mieszczącą mi się w głowie jest to, że ludzie przychodzą grać o każdej porze dnia i nocy. Lokal czynny jest 24 godziny na dobę, ale nigdy nie spodziewałam się, że tłumy ludzi spędzają czas grając na maszynach o trzeciej, czwartej czy piątej nad ranem. Bardzo często są to ludzie, którzy przed pójściem do domu nie pozostaną sobą, jeśli nie wrzucą do maszyny połowy swojej tygodniówki bądź całej wypłaty. Jeśli o płeć graczy chodzi, są to z reguły mężczyźni, rzadziej kobiety, choć i te odwiedzają kasyno. Wiek graczy ciężko określić bo przychodzi tu zarówno młodzież, dorośli, jak i starsi, wyglądający na mniej lub bardziej zamożnych. Są to ludzie różnych klas i habitusów społecznych, poczynając od zwykłych robotników, aż po wysokiej klasy biznesmanów.

Podczas gier hazardowych gracz przeżywa silne emocje. Możliwe są dwa rozstrzygnięcia: wygrana – to nadzieja, euforia; przegrana – strata, złość i wyrzuty sumienia. Wygrana zwiększa poczucie mocy i skuteczności (udało mi się, jestem dobry!). Stanowi zachętę do kolejnej gry. Przegrana – powoduje spadek szacunku do siebie, ale i chęć odzyskania straty, co w konsekwencji powoduje żądzę odegrania się w kolejnych grach. Tak zamyka się koło hazardu. Na podstawie obserwacji osób uzależnionych od hazardu terapeuci opisali fazy tego rodzaju uzależnienia. Są to: faza zwycięstw, faza strat, faza desperacji oraz faza utraty nadziei. Większość osób uzależnionych przechodzi przez wszystkie fazy.

Opisywane są cztery fazy rozwoju uzależnienia od hazardu:
– Faza zwycięstw – granie okazjonalne, fantazjowanie na temat wielkich wygranych, duże wygrane powodujące coraz silniejsze pobudzenie, coraz częstsze zakłady i coraz wyższe stawki; człowiek zaczyna wierzyć w to, że będzie zawsze wygrywać a w przypadku osiągnięcia „wielkiej wygranej” dąży do jej powtórzenia (nieuzasadniony optymizm) coraz częściej ryzykując coraz to większe kwoty. Odnośnie tej pierwszej fazy, zaobserwowałam mnóstwo przypadków. Ludzie przychodzą, nie wiedzą jak grać, nie mają żadnej strategii, ale każda wygrana napawa ich optymizmem i skłania do kolejnej gry.
– Faza strat – stawiając na wysokie zakłady naraża się na wysokie straty; wysokie pożyczki i próby odgrywania się, a w przypadkach powodzenia wygrane idą na spłaty długów; hazardzista gra kosztem pracy i domu, kłamie i zaczyna ukrywać swoje uzależnienie; unika wierzycieli i cały czas wierzy, że wkrótce nastąpi kolejna „wielka wygrana”.
– Faza desperacji – separacja od rodziny i przyjaciół; utrata pracy i narastające długi powodują panikę; presja wierzycieli popycha często ku przestępstwom; te obciążenia prowadzą z kolei do psychicznego wyczerpania, pojawiają się wyrzuty sumienia, poczucie winy, bezradność i depresja;
– Faza utraty nadziei – rozwód; poczucie beznadziejności, myśli /i/lub próby samobójcze; zostają wówczas cztery wyjścia: ucieczka w uzależnienie od alkoholu lub leków, więzienie, śmierć (samobójstwo lub z ręki wierzycieli) albo zwrócenie się po pomoc.

Jeśli o trzy ostatnie fazy chodzi, to niestety nie jestem w stanie stwierdzić tego, którzy gracze znajdują się w poszczególnych fazach uzależnienia, gdyż ich problemy ujawniają się dopiero w środowisku rodzinnym i wśród najbliższych. Nie jestem też w stanie określić które z osób i czy w ogóle są uzależnione, gdyż większość z graczy wygląda i zachowuje się całkiem normalnie, pomijając zauroczenie automatem.

Spotkałam się jednak z przypadkami, kiedy gracz cały trząsł się z nerwów, uparcie szukał kolejnych banknotów (w pustych zresztą kieszeniach) czy dzwonił po znajomych z prośbą o szybką pożyczkę, kłamiąc że pilnie ich potrzebuje na szczytny cel. Zdarzają się klienci, którzy bez skrupułów proszą o pożyczkę z kasy, chcąc w tym celu zostawić pod zastaw przeróżne rzeczy, zaczynając od dowodów osobistych, kończąc nawet na telefonach komórkowych.

Hazard jest chorobą! Patologiczny hazard – hazard przymusowy znalazł się w Międzynarodowej Statystycznej Klasyfikacji Chorób i Problemów Zdrowotnych. Można go określić jako powtarzające się działania bez jasnej, racjonalnej motywacji, które nie mogą być kontrolowane i zazwyczaj szkodzą zarówno interesom pacjenta jak i innych ludzi. Pacjent opisuje je jako zachowania związane z przymusem do działania.

 

Karolina Tantała

 

Zaczerpnięto z Eunomii nr 3 (34) / marzec 2010   

 

 

 

   Czytaj również:

              – inne artykuły zaczerpnięte z Eunomii

              – artykuły związane z PWSZ w Raciborzu

 

 

 

 

 

 

 

 


 
- reklama -

KOMENTARZE

Proszę wpisać swój komentarz!
zapoznałem się z regulaminem
Proszę podać swoje imię tutaj