Macierzyństwo wg Reni Jusis: dzieci są ważne!

Czy łatwo być dobrą mamą w show-biznesie ? Jak pogodzić macierzyństwo z karierą? Rozmowa z Reni Jusis – wokalistką, mamą Teosia i propagatorką idei ekologicznego wychowania.

- reklama -

Alicja Szwinta-Dyrda: Jak to jest być mamą w show-biznesie ?

 

 

Reni Jusis: Muszę przyznać, że to określenie ma dla mnie trochę pejoratywne znaczenie. Razem z mężem staramy się być przede wszystkim muzykami. Nie bierzemy udziału w „show”, ani naszym nadrzędnym celem nie jest „biznes ”. Tak więc tęsknimy za czasami, kiedy muzykę postrzegano częściej jako sztukę, a nie wyłącznie rozrywkę. A bycie mamą-wokalistką daje jedną wspaniałą rzecz – można prawie nie rozstawać się z dzieckiem. Nasz synek dorasta wśród instrumentów, które często stają się jego zabawkami. Obserwuje nas podczas pracy, jeździ z nami na próby i koncerty. Nie uczestniczy oczywiście w koncertach ze względu na hałas – spędza wtedy czas z drugim rodzicem w domu lub hotelu i po chwili znów jesteśmy razem. Natomiast bycie ekologicznym rodzicem w tym zawodzie nie jest łatwe, bo w tym środowisku nie jest to popularna koncepcja. Tu żyje się bardzo szybko i intensywnie. A poza tym to życie na walizkach. Długie podróże, hotele, zarwane noce, żywienie się w restauracjach – to nie sprzyja zdrowemu trybowi życia i budowaniu gniazda. Ale przy odrobinie dobrej organizacji można te przeszkody omijać lub starać się znaleźć w nich dobre strony. My na przykład każdą podróż traktujemy jako możliwość zmiany klimatu. Dzięki naszym koncertom odwiedzamy kilka razy w roku polskie góry lub spacerujemy nad morzem.

 

Czy Twoje życie zawodowe się zmieniło, odkąd masz synka?

 

To zabawne, ale w ciąży byłam przekonana, że bardzo szybko wrócę do pracy. A gdy przyszedł na świat nasz syn, natychmiast zrozumiałam, że niczego tak bardzo nie pragnę, jak poświęcić mu swój czas i nacieszyć się macierzyństwem. W moim odczuciu urlop macierzyński powinien trwać minimum sześć miesięcy. Mój syn skończył dziewięć miesięcy, a ja nadal nie jestem jeszcze gotowa, by wrócić do studia i nagrywać nową płytę. Obecnie zatem koncentruję się głównie na synku, a w wolnych chwilach gram koncerty.

 

Czy w świecie show-biznesu kariera stoi na drodze macierzyństwa?

 

 Być może w show-biznesie tak, ale dla muzyka, który ma własny zespół i małą firmę fonograficzną, absolutnie nie. Jesteśmy z mężem niezależnymi muzykami i sami decydujemy o tempie i kierunku naszej pracy. Mam wrażenie, że odkąd jesteśmy rodzicami, mamy więcej siły i cierpliwości, by uprawiać swój zawód.

 

 

 

 

 

Jak zaczęło się Twoje ekorodzicielstwo?

 

 To dojrzewało we mnie bardzo powoli i rozwijało się stopniowo. Początkowo nie wiedzieliśmy nawet z mężem, że istnieje taka koncepcja rodzicielstwa. Działaliśmy wyłącznie intuicyjnie i zdroworozsądkowo. Zaczęło się od tego, że w ciąży całkiem przypadkiem trafiłam do lekarki medycyny naturalnej, która namówiła mnie na zmianę diety na zgodną z porami roku i poradziła wyeliminować nabiał. Od niej również otrzymałam literaturę przedstawiającą korzyści płynące z naturalnego porodu i karmienia piersią. Usłyszałam wtedy po raz pierwszy o budowaniu naturalnej odporności, na czym nam z mężem szczególnie zależało, gdyż jesteśmy pokoleniem wychowanym na butelce z krowim mlekiem i antybiotykach. Potem znów przypadek: nasi rodzice spytali nas, co mogliby sprezentować wnukowi, gdy przyjdzie na świat, i razem z mężem spontanicznie zadecydowaliśmy, że poprosimy ich o chustę zamiast wózka i hamak zamiast łóżeczka (śmiech). Zdecydowaliśmy się również przyjąć od znajomych całą wyprawkę dla naszego synka, która będzie służyć później kolejnym dzieciom. Wtedy też poznałam przez Facebooka Beatę Blizińską, entuzjastkę rodzicielstwa bliskości i założycielkę strony www.tuliluli.eu która mnie zachustowała i utwierdziła w przekonaniu, że takich rodziców jak my jest w naszym kraju więcej. Bardzo nas to podniosło na duchu, bo często czuliśmy się osamotnieni w podejmowaniu ważnych dla nas decyzji, np. dotyczących szczepień. Zdajemy sobie sprawę, że droga, którą obraliśmy, nie jest popularna w naszym środowisku, ale naszym nadrzędnym celem było zdrowie dziecka i to nas nieprzerwanie inspiruje do szukania naturalnych i ekologicznych rozwiązań.

 

Dlaczego uważasz, że ekologiczne rodzicielstwo się opłaca?

 

Bo tak podpowiada mi intuicja… (śmiech) A poza tym to piękny i naturalny sposób na ofiarowanie dziecku miłości i bezpieczeństwa. Tak łatwo można zagubić się dziś w natłoku informacji i morzu gadżetów. Brak czasu stał się wytłumaczeniem na wszystko. Obserwując, jak świat pędzi na złamanie karku, miałam ochotę się zatrzymać. Ekologiczne rodzicielstwo to w moim odczuciu powrót do korzeni i próba przeciwstawienia się wszechobecnej konsumpcji.

 

Czy tata Twojego synka jest ekotatą? Jak dzielicie się obowiązkami?

 

Mój mąż całkiem niedawno dowiedział się, że jest ekotatą, i bardzo go to rozbawiło (śmiech). Po porodzie naturalnie podzieliliśmy się obowiązkami, każde z nas robi to, w czym czuje się najlepiej. W pierwszej dobie życia mąż już w szpitalu wykąpał synka i nosił go w chuście. Ja nie miałam tyle odwagi, koncentrowałam się wyłącznie na karmieniu piersią. Dzisiaj jest chyba pół na pół. Na przykład ja odpowiadam za zdrową dietę, a mąż konstruuje dla syna zabawki, np. grzechotki z kartonu i ciecierzycy.

 

Jak je Twoja rodzina? Czy gotujesz sama?

 

Gotowanie dla mojej rodziny to obok muzyki moja największa pasja. Dzięki mojej mamie wychowałam się na zapleczach stołówek i restauracji. Widziałam w dzieciństwie, jak kucharze przygotowują obiady w olbrzymich garnkach dla setek osób. Mam sentyment do wielkich chochli, pięknych zastaw, zbieram od najmłodszych lat książki kucharskie. Gotując dla swojej rodziny, wykorzystuję przepisy głównie z kuchni pięciu przemian i makrobiotycznej. Jestem przekonana, że potrawy przygotowywane przez mamę smakują inaczej, gdyż mają jeden niezastąpiony składnik – miłość. Staram się przygotowywać posiłki na bieżąco, wyłącznie ze świeżych składników z upraw ekologicznych. Zajmuje to, owszem, sporo czasu, ale wierzę, że to inwestycja w zdrowie mojej rodziny.

 

Popularyzujesz temat ekowychowania w TVN. Czy myślisz, że ten głos może coś zmienić w świadomości rodziców?

 

Staram się wykorzystywać potęgę mediów w słusznej sprawie. Pewnie do ekologicznych rodziców już nie dotrę, bo oni od dawna nie mają telewizorów (śmiech), ale mam nadzieję, że swoimi rozmowami o rodzicielstwie bliskości zainspiruję młodych, debiutujących rodziców do szukania nowych dróg i rozwiązań w wychowaniu dzieci.

 

Czy Twoje zainteresowania idą w kierunku w ogóle ekologii czy skupiasz się jedynie na ekorodzicielstwie?

 

Jestem honorowym członkiem światowej organizacji ekologicznej WWF. W sumie to od naszej wspólnej kampanii na rzecz walki z toksycznymi substancjami chemicznymi zaczęła się na poważnie moja przygoda z ekologią. Nie wiedziałam tylko wtedy, że ekologia może mieć taki piękny związek z macierzyństwem.

 

Czy to, że jesteś mamą, wpływa na Twoją twórczość?

 

Wpływa na całe moje życie. Nasz syn jest dla mnie wielką inspiracją i motywacją. Sama jestem ciekawa, jak będzie wyglądała moja twórczość za jakiś czas.

 

Co jest dla Ciebie ważne?

 

Rodzina, pasja, wolność.

 

 

Wywiad przeprowadziła Alicja Szwinta-Dyrda z serwisu dla ekorodziców dziecisawazne.pl

 

 

- reklama -

KOMENTARZE

Proszę wpisać swój komentarz!
zapoznałem się z regulaminem
Proszę podać swoje imię tutaj