– Dzieci spoza Raciborza nie powinny być przyjmowane do raciborskich przedszkoli – twierdzi prezydent Lenk i zapowiada, że będzie się starał "ukrócić ten proceder".
– Pobyt w przedszkolu kosztuje, to jest prąd, woda, kanalizacja, pensje nauczycieli. To wszystko są koszty – tłumaczy Mirosław Lenk na wieść, że do raciborskich przedszkoli uczęszcza spora liczba dzieci spoza Raciborza. Gmina nie zamierza ich ponosić, nawet pomimo perspektywy opustoszenia przedszkoli w 2012 roku, gdy już dzieci sześcioletnie zostaną objęte obowiązkiem szkolnym. – Obowiązkiem każdej gminy jest finansowanie opieki przedszkolnej na własnym terenie – twierdzi.
Prezydent uspokaja, że dzieci już uczęszczające do raciborskich placówek nie będą wyrzucane z dnia na dzień, a ich rodzice dostaną czas na znalezienie innych przedszkoli. Nie zamierza jednak pozostawić sprawy bez rozwiązania. Zapowiada, że jeśli dana gmina zgodzi się dofinansować pobyt swoich małych mieszkańców w raciborskich przedszkolach, bardzo chętnie przyjmie dzieci. – Natomiast nie widzę możliwości finansowania tego z pieniędzy naszych podatników – podsumowuje Lenk.
/ps/