17 września 1939 r. wczesnym rankiem wschodnią granicę II Rzeczypospolitej przekroczyły wojska radzieckie, łamiąc tym samym wszystkie dotychczasowe porozumienia o pokojowym współdziałaniu.
Agresja była efektem porozumienia, jakie trzy tygodnie wcześniej, 23 sierpnia podpisali ministrowie spraw zagranicznych ZSRR i III Rzeszy – Wiaczesław Mołotow i Joachim von Ribbentrop, który zakładał wejście na terytorium Polski wojsk radzieckich w kilkanaście dni po napaści hitlerowskich Niemiec. Układ, który zawarto na 10 lat – od nazwisk jego sygnatariuszy – przeszedł do historii pod nazwą Paktu Ribbentrop-Mołotow, do którego dołączono szereg tajnych protokołów. Jeden z nich dotyczył zmian terytorialnych, do których miało dojść w Europie Wschodniej po ataku na Polskę.
Napaść wojsk radzieckich była dla narodu polskiego całkowitym zaskoczeniem. Nie zdążyli się oni bowiem otrząsnąć po agresji wywołanej wkroczeniem wojsk hitlerowskich, kiedy granice II RP przekroczył sąsiad ze wschodu. A już kompletnym aktem cynizmu ze strony Rosjan było tłumaczenie zdumionym pogranicznikom powodu, dla którego znaleźli się oni na terytorium Polski. Celem – jak mówili – była obrona ludności cywilnej (szczególnie białoruskiej i ukraińskiej braci) przed faszystowskim najeźdźcą.
Na wieść o radzieckiej agresji, prezydent Ignacy Mościcki wraz przedstawicielami polskiego rządu przekraczając most graniczny w Kutach, udał się do Rumunii, gdzie wydano decyzję o internowaniu polskich reprezentantów. Śladem prezydenta poszedł również marszałek Edward Rydz-Śmigły.
Kierując się zapisami Paktu Ribbentrop-Mołotow, nocą z 28 na 29 września Niemcy i Rosjanie zawarli nowy układ graniczny, ustalając strefy wpływów dla obu zaborczych państw. W wyniku porozumienia 192 tys. km kw. powierzchni przypadło Związkowi Radzieckiemu, a 187 tys. km. kw. III Rzeszy.
Władze radzieckie czym prędzej przystąpiły do wprowadzania swoich zasad na zajętych przez siebie ziemiach. Poza znacjonalizowaniem przemysłu i innych rozmaitych instytucji, na porządku dziennym był masowy terror, sprowadzający się bardzo często do morderstw niewinnych mieszkańców miast i wsi.
Kulminacyjnym punktem radzieckiej okupacji była natomiast decyzja o wywiezieniu na Syberię polskich obywateli, zamieszkujących wschodnie tereny II RP. 10 lutego 1940 r. rozpoczęła się pierwsza fala masowych deportacji, z których wielu już nie powróciło. Ci, którzy ocaleli – do dziś – choć w coraz mniejszym stopniu – są żywą lekcją historii. Wywózki na daleki wschód to jednak nie wszystko. Najczarniejszą kartą w dziejach II wojny światowej – w odniesieniu do konfliktu z ZSRR – było osadzenie w obozach, a następnie likwidacja (poprzez rozstrzelanie) polskich oficerów. Tak do historii przeszły miejsca, które zostały uświęcone krwią tysięcy Polaków: Katyń, Ostaszków, Starobielsk, Miednoje, Twer… Tragedię tamtych chwil w dramacie pt. "Katyń" ukazał reżyser Andrzej Wajda.
Rosjanie przez długie lata unikali wzięcia na siebie odpowiedzialności za tę straszliwą masakrę, winą obarczając Niemców. Także w szkołach skrzętnie pomijano temat zbrodni radzieckich, przedstawiając wschodniego sąsiada jako "wspaniałego sojusznika". Za przykład "doskonałej współpracy" wojsk polskich i radzieckich niech posłuży fragment treści, jakie zawarto w podręczniku pt. "Historia Polski 1864-1945", napisanego pod redakcją Żanny Kormanowej, z którego przyszło się uczyć młodzieży w roku 1953. "Wiosną 1943 r. emigracyjny »rząd« stał się bezpośrednio tubą hitlerowskiej propagandy rozpoczynając na terenie międzynarodowym podłą kampanię oszczerstw przeciwko Związkowi Radzieckiemu zmierzającą do rozbicia – zgodnie z pragnieniami hitlerowców – wojennego bloku Anglii, Ameryki i ZSRR. Taką wielką dywersją polityczną była rozpętana przez propagandę goebbelsowską, dogadzająca imperialistycznym, antyradzieckim ugrupowaniom na Zachodzie, gorliwie podchwycona przez polską reakcję, ohydna prowokacja antyradziecka – osławiona sprawa faszystowskiej zbrodni hitlerowców na oficerach polskich w Katyniu".
Dopiero w 1990 r., a więc po 50 latach od chwili dokonania masowej eksterminacji Michaił Gorbaczow przekazując dokumenty ówczesnemu polskiemu prezydentowi Wojciechowi Jaruzelskiemu oficjalnie przyznał, że za masowym mordem stało NKWD. Kolejne kopie dokumentów dotyczące zbrodni katyńskiej na polecenie prezydenta Borysa Jelcyna przekazał w roku 1992 r. prezydentowi Lechowi Wałęsie naczelny archiwista państwowy Rosji. Pomimo to, do dziś – głównie w rosyjskich mediach – nie brak kłamliwych informacji na temat zbrodni katyńskiej i to mimo tego, że przed rokiem film "Katyń" A. Wajdy wyemitowała rosyjska telewizja na jednym z publicznych kanałów.
/BaK/
Należy dodać, że zrobili to, po uprzednim porozumieniu z naszym sąsiadem -,,wielkim narodem niemieckim,,