Członkowie komisji zdrowia rady powiatu zgodnie opowiedzieli się za sprzedażą części szpitala. 2 miliony złotych na które wyceniono obiekt, w razie sprzedaży mają być w całości przeznaczone na nowy blok operacyjny.
Do powiatowej komisji zdrowia wpłynęło pismo, w którym starosta Adam Hajduk zwraca się do radnych z prośbą o zgodę na sprzedaż części raciborskiego szpitala. Chodzi o część zajmowaną przez Raciborskie Centrum Medyczne, który to podmiot świadczy usługi kardiologiczne na podstawie dzierżawy pomieszczeń od szpitala. Propozycja taka pojawiła się już dwa miesiące temu, radni potrzebowali jednak wtedy więcej informacji, więc nie zaopiniowali jej. Podobnie zachowały się pozostałe komisje rady.
Jak szacuje starosta w piśmie, orientacyjna wartość nieruchomości to 2 miliony złotych. Andrzej Chroboczek twierdzi, iż w przypadku sprzedaży cała ta kwota będzie przeznaczona na doposażenie bloku operacyjnego. Zastępcy starosty żal pieniędzy, które mogłyby zasilać przez 10 lat budżet powiatu z tytułu dzierżawy (blisko 4 miliony), ale jak twierdzi, sprzedaż jest konieczna. Bez tego nie ma mowy o inwestycjach w blok operacyjny.
– Mamy konkretną potrzebę inwestycyjną, na którą trzeba pozyskać środki – w ten sposób konieczność zbycia argumentował Jerzy Staroń. Poparł go Władysław Gumieniak, który zauważył, iż w przypadku przeciągania się okresu, w którym na blok operacyjny nie będzie się inwestowało, może spowodować jego całkowitą bezużyteczność. Sprzęt który już został zakupiony stanie się przestarzały (już teraz sale dopuszczone są do zabiegów warunkowo), a to spowoduje kolejne straty. – Innego wyboru nie mamy – podkreślił.
Przewodniczący powiatowej radzie Adam Wajda chciał zagwarantowania, by w razie sprzedaży wyraźnie zaznaczyć przeznaczenie zarobionych pieniędzy na nowy blok, tak by nie rozpłynęły się one na inne potrzeby. Stanowisko to poparli pozostali radni. Klimanek zauważył jeszcze jeden pozytyw płynący ze zbycia nieruchomości: – W przypadku sprzedania go dotychczasowemu dzierżawcy nie pozbawiamy szpitala kardiologii. – Tak by pacjenta nie trzeba było wieźć do Kędzierzyna, a mógł znaleźć pomoc na miejscu.
/ps/