Raciborskiego Tetraedru gry ze śmiercią

O przygotowaniach do ponownego wystawienia spektaklu "Regał ostatnich tchnień" opowiada studentka II roku PWSZ w Raciborzu (filologia angielska z rosyjską), dziennikarka i aktorka „Tetraedru”, Kamila Besz.

Wyciemniona scena. Dźwięk kamieni głucho toczących się po deskach sceny i żałobna pieśń gruzińska. To pierwsze, co dociera  do widza podczas  spektaklu "Regał  ostatnich  tchnień", nad którym pracuje Teatr „Tetraedr” z Raciborskiego Centrum Kultury. Pracuje po raz drugi. Po kilku latach najstarszy skład grupy i reżyserka Grażyna Tabor sięgnęli ponownie po tekst rumuńskiej pisarki Aglayi Veteranyi  i gotowe  już przedstawienie, aby jeszcze raz nad nim popracować. W jakim celu? – Ta sama historia opowiedziana po raz drugi będzie nową opowieścią.  Jestem  bardzo  ciekawa  tego  eksperymentu. Wchodzą w niego w  dużej  części  ci  sami  aktorzy. Ci  sami, ale jednak inni. Starsi. To ludzie bogatsi w nowe doświadczenia, ich życie i myślenie się przewartościowało. Weszliśmy na wyższe poziomy, jesteśmy dojrzalsi, inaczej patrzymy już na doświadczenie śmierci – mówi Grażyna Tabor.

- reklama -

 

Z  trudną,  intymną prozą nieżyjącej  już Agalayi Veteranyi zmierzą się aktorzy grający w teatrze najdłużej: Anna Jegerska Michalska  –  instruktorka  RCK,  związana  z  naszą uczelnią, Joanna Nitefor – mim, performerka, Kamila Besz, Piotr Dominiak, radny raciborski, absolwent socjologii raciborskiej PWSZ, Joanna Mużelak, absolwentka Uniwersytetu Opolskiego, od niedawna dyrektor Gminnego Centrum Kultury w Nędzy. Na scenie pojawia się też Leszek Pielorz z zaprzyjaźnionego rybnickiego teatru.

 

 

Scena ze spektaklu

 

 

 

– Mówić o śmierci na scenie nie jest łatwo – to jednogłośnie stwierdzają aktorzy. – Zainteresował nas temat, ale też proza Aglayi Veteranyi – dodaje Joanna Nitefor –  proza niezwykła, osobliwa, cechująca się pięknym, poetyckim językiem, a jednocześnie bardzo ostra, dotykająca i głęboka.

 

Spektakl to historia odchodzenia pewnej kobiety, ukazana w retrospekcjach, wspomnieniach.  Może być odczytywana na uniwersalnym poziomie. Autorka mówi o umieraniu na  przemian  sposób  delikatny, metaforyczny,  by  po  chwili analizować proces bardzo realistycznie, niemal anatomicznie. – Nie  chcemy  patosu,  ale  nie  chcemy  też  trywialności  – zaznacza Grażyna Tabor. – Nie szukamy oczywistości, uciekamy od banału, dosłowności, szukamy teatralnych rozwiązań, szukamy … obok. Chcemy łamać nastrój smutku, żeby nie pójść  od początku  do końca w mrok. Życie  i  śmierć  to nierozłączni partnerzy, tak też staramy się przeplatać śmierć i życie w „Regale…”. Wprowadzamy w  sceny dużo  energii, radości,  która  jest  łamana  narracją  dotycząca  bezpośrednio umierania. Żonglujemy tymi emocjami, staramy się je równoważyć.  Spektakl  jest momentami  groteskowy,  śmieszny, są  chwile  liryczne,  przejmujące,  są  ponure  –  pojawiają  się   w nim różne barwy, jak w życiu, które zderza się ze śmiercią. Paleta  emocji przejawia  się  także na poziomie muzycznym. Jest  tu  radosna  rumuńska muzyka,  jest  stare,  przejmujące argentyńskie tango, jest rzewna gruzińska pieśń. 

 

–  Już  parę  lat  temu  temat  śmierci mocno  zaznaczył  się w życiu każdego z nas,  już wtedy czuliśmy potrzebę zmierzenia się z tą niezwykle trudną, tajemniczą materią, po raz pierwszy większość z nas wpuściła do świadomości czy też zaakceptowała  fakt,  że  ludzie  umierają.  W  tej  chwili  jest mi prościej, choć nie godzę się ze śmiercią – mówi Anna Jegerska-Michalska  – ale z każdym  rokiem życia  i z każdym kolejnym  odejściem  kogoś  mi  bliskiego  coraz  bardziej  się  z tym oswajam. Praca nad spektaklem to praca nad samą sobą i własnym psychicznym „przygotowaniem się” do umierania ludzi  dla mnie ważnych  i  procesem  reagowania na  odchodzenie.

 

–  Ten  eksperyment zaowocuje czymś bardzo interesującym.  Spektakl w  pierwotnej wersji  zdobył wiele  pozytywnych opinii, został uznany  też na  festiwalach – mówi Grażyna Tabor.  –   Znamy  zdanie widza na  jego  temat,  znamy zdanie ludzi teatru, wiemy, że podobał się i bardzo go przeżywali zaprzyjaźnieni z nami artyści – dodaje reżyser.

 

Druga premiera, na którą  już teraz zapraszamy naszych Czytelników, zaplanowana jest na 25 lutego 2012. Dodajmy, że reżyser Grażyna Tabor (także związana z raciborską  PWSZ) w  grudniu  otrzymała  roczne  stypendium Ministra  Kultury  i  Dziedzictwa  Narodowego  w  dziedzinie teatru. Redakcja „Eunomii” gratuluje tego prestiżowego wyróżnienia.

 

Kamila Besz

 

Artykuł  zaczerpnięto z Eunomii nr 1(50)/styczeń 2011

 

 

    Czytaj również:

     -inne artykuły zaczerpnięte z Eunomii

     -inne artykuły związane z PWSZ

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

     Czytaj pełne wydanie

- reklama -

1 KOMENTARZ

KOMENTARZE

Proszę wpisać swój komentarz!
zapoznałem się z regulaminem
Proszę podać swoje imię tutaj