Starosta Adam Hajduk wręczył nagrody zwycięzcom 20. edycji Powiatowego Konkursu "Mistrz Ortografii" (zdjęcia>>). W tym roku do konkursu stanęli uczniowie z 14 szkół. Zobacz tekst z jakim musieli się zmierzyć.
W 20. edycji Powiatowego Konkursu "Mistrz Ortografii" udział wzięli uczniowie z ośmiu raciborskich szkół podstawowych oraz uczniowie sześciu szkół spoza miasta. Uczniowie z klas IV-IV, biorący udział w konkursie, musieli zmierzyć się z wieloma trudnymi słowami np. bujnoczupryniasty, minihistoryjka, wpółsenni, superpech, hurraoptymista w dyktandzie pt. "Opowiedziana półżartem minihistoryjka o wynalazcy Remigiuszu".
"Mistrzem ortografii 2012" szkół podstawowych został Piotr Tomański z Zespołu Szkolno Przedszkolnego w Babicach. Drugie miejsce zajął Adam Dobrzeński z SP 15 w Raciborzu, a trzecie miejsce przypadło Marcelinie Juśkiewicz z SP 4. Jury przyznało jedno wyróżnienie dla uczestnika, który nie popełnił ani jednego błędu ortograficznego pierwszorzędnego. Otrzymał je Piotr Baron z SP w Kuźni Raciborskiej. W środę laureaci konkursu z rąk starosty odebrali nagrody. Adam Hajduk uważnie przejrzał tekst, z którym młodzi mistrzowie ortografii musieli się zmierzyć i pogratulował im wiedzy. Przyznał także, że miał problemy w tej dziedzinie. – Na maturze z języka polskiego "przede wszystkim" napisałem razem, a pisze się osobno – przyznał.
Tekst: Opowiedziana półżartem minihistoryjka o wynalazcy Remigiuszu
Remigiusz był bezsprzecznie osobą powszechnie znaną. Wszyscy w okolicy wiedzieli, kim jest ten bujnoczupryniasty, wiecznie rozczochrany, miedzianobrody rudzielec. Zawsze, na co dzień i od święta, był on ubrany w czerwono prążkowany półgolf oraz bladoniebieskie dżinsy upstrzone przedziwnymi bohomazami. Jego ociężała sylwetka jednym mroziła, innym burzyła krew w żyłach. Jedno jest niewątpliwie pewne – nikt nie pozostawał wobec Remigiusza obojętnym. Ten miejscowy bogacz, spadkobierca horrendalnej fortuny, trwonił ją jak gdyby nigdy nic na swoje ekscentryczne hobby, na konstruowanie nikomu niepotrzebnych, do niczego nienadających się urządzeń i przyrządów. Remigiusz bowiem, mimo iż był kompletnym antytalentem technicznym, żył w przekonaniu o sile swego intelektu i chlubił się wybitnością swoich niby-naukowych wynalazków. Raz po raz po Remigiuszowej głowie krążyła chmara niedorzecznych pomysłów, które starał się on w mig realizować w swoim laboratorium-warsztacie. Nie raz i nie dwa kończyło się to tragicznie. Nasamprzód okolicą, najczęściej po północy, wstrząsał huk detonacji, po czym w niebo leciały różne elementy pracowni zwariowanego wynalazcy, wreszcie, na koniec, czarnoskrzydłe ciemności nocy rozświetlała purpurowa łuna pożaru. Sam sprawca tych nocnych fajerwerków, półprzytomny ze zdenerwowania, biegał wokół resztek swojej pracowni i swoimi nad wyraz głośnymi lamentami tylko potęgował i tak już spory harmider. Wpółsenni sąsiedzi początkowo współczuli Remigiuszowi, a nawet pomagali uprzątnąć niewygasłe jeszcze do końca pogorzelisko. Z czasem jednak, gdy nocne harce wynalazcy stawały się coraz częstsze, sąsiedzi zaczęli ze wstrętem spoglądać na tego niedowarzonego hurraoptymistę i życzyli mu ciągłego, koniecznie jednak cichuteńkiego, superpecha na technicznej niwie.
/p/
….przejrzał, w odróżnieniu od autora tekstu
Dziennikarze tego portalu z pewnością nastrzelaliby „byków” w
dykatndzie, bo w swoich tekstach robią błędy ortograficzne – patrz
zdanie: „Adam Hajduk uważnie przejżał tekst, z którym młodzi mistrzowie
ortografii musieli się zmierzyć i pogratulował im wiedzy”. Poprawcie z
szcunku dla czytelników!