– Przyczepił się liść do okrętu i krzyczy "płyniemy". Ten okręt z pewnością nie nazywa się NaM – komentuje spór o autorstwo strefy radny Lepczyński. O rozstrzygnięcie kwestii ojcostwa zwrócił się do prezydenta Lenka.
Radny Andrzej Lepczyński zarzucił opozycji, że RSS NaM nie zrobiło nic poza organizacją spotkania z prezesem strefy Piotrem Wojaczkiem kilka lat temu, zaś konkretne działania prowadzące w rezultacie do finalizacji przedsięwzięcia pilotował on wespół z Franciszkiem Mandryszem.
Cała sprawa rozpoczęła się od wymiany uszczypliwości podczas majowej sesji rady miasta ( pisaliśmy o tym tutaj ). Oliwy do ognia dolało pismo, które Lepczyński rozesłał po lokalnych mediach. Niestety, naszą redakcję pominął, więc nie możemy pozwolić sobie na przytoczenie fragmentów listu. Opisane są w nim, krok po kroku, działania prowadzące do powstania strefy, gdzie główną rolę grają Lepczyński z Mandryszem. Opozycja zawrzała i zareagowała felietonem Dawida Wacławczyka ( patrz tutaj ), gdzie protestował on pomijaniem jego ugrupowania w budowaniu koncepcji strefy.
Do sporu adwersarze wrócili podczas dzisiejszej sesji rady miasta. – Opozycja twierdzi, że zmusiła prezydenta do działania w tym obszarze. Proszę o odpowiedź, czy został pan zmuszony? Czy poszedł pan za tropem NaM? – zwrócił się Andrzej Lepczyński do prezydenta dodając, iż spotkanie sprzed trzech lat było z pewnością cenne, ale to konkretne działania podjęte i realizowane przez niego doprowadziły w rezultacie do utworzenia strefy.
Prezydent starał się polubownie rozsądzić sporną kwestię stwierdzeniem, iż roli żadnej ze stron nie można umniejszać. Przyznał, że decydującym czynnikiem okazały się tu osobiste zabiegi Lepczyńskiego w ministerstwie gospodarki, ale samo powstanie strefy to dopiero początek drogi. Teraz należy skupić się na ściągnięciu do niej inwestorów. – Dobrze, że strefa ma wielu ojców, to nic złego. Byle też znalazła się jakaś matka chętna do zostawienia tam trochę grosza – podsumował.
Swoje zdanie wyraził ponadto już po sesji Robert Myśliwy, którego wcześniej nie dopuszczono do głosu. – Nie komentowałbym tej sprawy, gdyby nie fakt, że przed trzema laty, gdy wyszliśmy z ideą strefy, nie tylko nas zignorowano, ale wszelkimi sposobami starano zniechęcić. Z ust prezydenta Krzyżka i radnego Mandrysza słyszeliśmy wówczas, że nie dysponujemy potrzebnymi terenami inwestycyjnymi, nie spełniamy kryteriów bo bezrobocie jest u nas za niskie, wreszcie że strefy ekonomiczne to już przeżytek i niedługo mają zniknąć. Obwołujący się dziś ojcami strefy wykpili publicznie pierwsze działania NaM – obwieścił Myśliwy.
/ps/
czytaj także: Kto ojcem sukcesu o imieniu strefa?
Już samo nazwisko Lepczyński wskazuje na to kto pełni rolę kupy, która przylepiła się do statku i woła płyniemy!
Zaangażowanie sekciarzy w kwestię strefy każe zadać pytanie, czy nie powstała ona po to by dobrze ulokować i zwolnić z podatków majątek, który zbierają z dziesięciny…
Se chopaki pogadali i tyle. Co z tego, że strefa jest teoretycznie? Zapytam więc: gdzie są inwestorzy? Czy jest jakaś koncepcja zagospodarowania strefy? Panowie radni, zamiast kąsać się o „ojcostwo” lepiej zmotywujcie władze wykonawcze do rozpoczęcie działań marketingowych dla pozyskania inwestorów – macie ku temu mandat!
Gdyby rozsypać na stole wszystkie litery z wyrażenia „STrefa ekonoMiczna” to można by z nich ułożć: „o. Franiszek Man.” a z liter, które zostaną niewykorzystane powstanie wyraz „Teo”, czyli Bóg. Spór rozstrzygnięty! Strefa ekonomiczna ma ojca! – ojca z Markowic, którego do jej stworzenia zainspirował sam Wszechmogący. Oby tak dalej panie radny.
Już w kadencji 1998 – 2002 na wniosek radnych podjęto uchwałę o ustanowienie strefy gospodarczej na terenie dawnego PRODRYNU. Ponieważ przez kilka lat, mimo intensywnej promocji nie zgłosili się chętni inwestorzy, teren wraz z budynkami przekazano Komendzie Powiatowej Policji w Raciborzu.
Dalsze tworzenie takich stref w Raciborzu, na końcu Polski, bez zaplecza odpowiedniej siły roboczej, nie ma sensu.
Czy radny Lepczyński to jeden z guru Odnowy ?
Tak. W Duchach ponoć wierzą, ze zrobią z niego prezydenta miasta !! Tylko jak go w szkole czy na chodniku zobaczysz, to trudno uwierzyć, że może przekonać do czegokolwiek choćby własnego psa…