Siedlaczek: Kaczyński nie jest niezróważonym furiatem

 – Politycy muszą posługiwać  się mózgiem, nim zaczną posługiwać się językiem- twierdzi poseł Siedlaczek w odniesieniu do słów Jarosława Kaczyńskiego o zbrodni z udziałem trotylu i sugeruje postawienie go przed komisją.

Poseł Henryk Siedlaczek podczas wczorajszego posiedzenia sejmu wystąpił z oświadczeniem, w którym skrytykował wypowiedzi polityków Prawa i Sprawiedliwości po opublikowaniu przez "Rzeczpospolitą" artykułu o śladach trotylu na pokładzie wraku prezydenckiego Tupolewa. Poniżej przytaczamy pełny tekst oświadczenia.
 
 
___________________________________________

 

- reklama -

Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Dziennik „Rzeczpospolita” opublikował tekst z informacją, że na wraku samolotu prezydenckiego znaleziono ślady trotylu i nitrogliceryny. Pan Jarosław Kaczyński przeczytał ten tekst i stwierdził, że 96 osób, które zginęły w katastrofie smoleńskiej, to tak naprawdę ofiary zbrodni. Jego zdaniem obecny rząd to brutalna dyktatura. Nie takie bzdury ukazywały się w prasie na temat katastrofy  smoleńskiej,  jednak żadna z nich nie zadziałała  jak bomba atomowa. Bzdura wydrukowana w dzienniku „Rzeczpospolita” miała wyjątkową siłę rażenia, bo wzmocniło ją kilku polityków Prawa i Sprawiedliwości z panem Jarosławem Kaczyńskim  na  czele. Wypowiedzi, z których czasem mogło wynikać, że samolot został zniszczony przez wybuch ładunku zawierającego trotyl i nitroglicerynę, a związek z tym wybuchem mogą mieć  polscy i rosyjscy politycy, nadały tekstowi „Rzeczpospolitej” zupełnie inny wymiar. Okazało się, że jedna publikacja może  spowodować,  iż  bez  jakichkolwiek konsekwencji z ust należących do polityka może paść oskarżenie premiera i prezydenta RP o wspólne działanie z mordercami.

 

Nie przyjmuję do wiadomości sugestii profesora Zbigniewa Brzezińskiego, doradcy byłego prezydenta USA Jimmy’ego Cartera,  jakoby wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego miały charakter wskazujący na zbytni stres, być może graniczący z chorobą. Nie wolno chorobą rozgrzeszać przywódcy największej partii opozycyjnej tak długo, jak długo on sam nie poda do publicznej wiadomości odpowiedniej diagnozy lekarskiej. Dla mnie pan Jarosław Kaczyński jest politykiem, który może odpowiadać za słowa. Śmiem twierdzić, że powinien odpowiadać przed Komisją Etyki Poselskiej. Jeżeli nie skorzystamy z możliwości postawienia Jarosława Kaczyńskiego i kilku liderów Prawa i Sprawiedliwości przed komisją, to tak, jakbyśmy milcząco przyjmowali, że są niespełna rozumu i nie należy brać ich na serio. Nie zgadzam się, aby parlamentarzyści zamieniali się w psychiatrów i przyznawali sobie prawo wystawiania opinii o niepoczytalności.  Protestuję przeciwko sprowadzaniu  roli polityków Prawa i Sprawiedliwości do poziomu grupy emocjonalnie  rozchwianej,  która nie mogła  się  powstrzymać, aby po publikacji w dzienniku „Rzeczpospolita” ogłosić wszem i wobec, że doszło do morderstwa na niespotykaną skalę. W dodatku przez jakiś czas  powtarzali, że mają na ten temat  informacje z innych, bardzo wiarygodnych źródeł.

 

Szanowni państwo z największej partii opozycyjnej,  jeżeli macie  wiarygodne  informacje  na  temat morderstwa popełnionego na blisko 100 osobach, w tym na parze prezydenckiej, a także wiecie, kto ma więcej informacji na ten temat, już dawno powinniście o tym zawiadomić prokuraturę. Taki obowiązek nakłada na was prawo. W  przypadku morderstwa prawo nie zostawia marginesu swobody ani wam, ani prokuraturze. Nie możecie zasłaniać się hasłem, że coś powiecie, ale w odpowiednim momencie.

 

Dziennikarze mogą pisać, co chcą. Jeżeli chcą nadawać plotkom i niesprawdzonym informacjom rangę pewników, to też mogą to robić. Najwyżej później opublikują sprostowanie, wyjaśnienie czy jakikolwiek inny  tekst, w którym zgrabnie odwołają wcześniejsze tezy. Natomiast politycy nie mogą w sprawach najważniejszych  dla kraju bezmyślnie powtarzać tez publicystycznych, a już absolutnie nie mogą tych tez rasować. W przypadku reakcji niektórych polityków Prawa i Sprawiedliwości na publikację w „Rzeczpospolitej” mieliśmy do czynienia z takim zjawiskiem.

 

Politycy muszą posługiwać  się mózgiem,  zanim zaczną posługiwać się  językiem. Zgranie pracy mózgu z pracą języka powinno być nadrzędną umiejętnością cechującą polityka. Za nieużywanie mózgu nie można  stanąć  przed  Komisją  Etyki  Poselskiej.  Za używanie języka szkodzącego Polsce trzeba przed tą komisją stanąć. Trzeba przed nią stanąć, bo teoretycznie można sobie wyobrazić sytuację, że wystarczyłoby, żeby ci posłowie zasiadali w ławach rządowych,  a  gotowi  byliby  decydować  np.  o wojnie  lub pokoju tylko na podstawie informacji prasowej. Komisja może podziałać na nich jak zimny prysznic.

 

Ze zgrozą słucham argumentów obrońców pana Jarosława Kaczyńskiego. Otóż niektórzy  twierdzą, że tekst wydrukowany w „Rzeczpospolitej” miał tylko jeden cel – sprowokować Jarosława Kaczyńskiego. Ponoć ktoś wykombinował sobie, że jak „Rzeczpospolita” napisze o trotylu i nitroglicerynie, to pan prezes Kaczyński wybuchnie. Muszę stanąć w obronie prezesa. Takimi argumentami jego sojusznicy robią zeń emocjonalnie niezrównoważonego  furiata,  którego może rozerwać jeden tekst prasowy. Protestuję przeciwko takiemu traktowaniu pana prezesa. To obrzydliwe marginalizowanie  jego wkładu w podsycanie konfliktu wokół katastrofy smoleńskiej. Dziękuję bardzo. (Oklaski).

 

oprac. /ps/

 

czytaj także: Poseł Siedlaczek namawia do GMO?

- reklama -

67 KOMENTARZE

  1. Patrzę na Siedlaczka, w Rudach był pedagogiem, w Raciborzu dochrapał się Starosty, od PIS-u zaczął a na PO skończy – został Posłem – kto go wyforował? to kosztuje, wprowadził do LO im Kasprzaka, razem z Bugdolem ducha germńskiego (klasy dwujęzyczne) Razem ze znanymi oszołomami giździ się każdą wypowiedzią – taka raciborska zakała na krajowym forum, ale to co robi w RAFAKO zasługuje na lincz jak dojdzie do zlikwidowania ostatniego zakładu pracy w Raciborzu. Znowu marzy im się kupczenie zatrudnieniem za deklarację germańskiego „wyznania” ! ! !

  2. Powyższy post podpisany nickiem „niePIS” jest symptomatyczny dla większości forowiczów tego śmiesznego portaliku. Tylko wyznawca żoliborskich kartofli może napisać: LO im. Kasprzaka… Pomijam fakt, że te pisdzielcowe buraki nie potrafią poprawnie ułożyć choć jednego zdania. To akurat mnie wcale nie dziwi, ponieważ autorom tekstów na tym nibi-portalu ułożenie poprawnego zdania również przychodzi z wielkim trudem. Jacy twórcy – taka grupa docelowa…

  3. Kasprowicz mi to wybaczy, bo duchem jest ze mną, a sam mi pokazał, że od germańskich nauczycieli nie wolno się dać obrażać, „walnąc kałamarzem w Niemca” .Bardziej na wątrobie mi leżą dzisiejsze antypisowe kwasy, które akurat, jak widzę, Andrzejowi służą bo sam je robi, a które do poprawnych też nie należą. Tak jest z lemingami, nieświadome swojego kalectwa, wolą obrażać wszystkich, którzy do stada nie należą, bo POlszewicka klika kazała niszczyć Pisiorów. ! ! !

  4. Namocowałeś się, nagimnastykowałeś, wytężyłeś swój pisdzielcowy rozumek i podzieliłeś się swoimi przemyśleniami, których nie potrafię rozszyfrować. Cieszę się, że nawiązałeś kontakt z Kasprowiczem (a nie z Kasprzakiem), tylko nie rozumiem, co takiego ci pokazał ów Kasprowicz… „Od germańskich nauczycieli nie wolno się dać obrażać”? To zdanie jest nielogiczne i niepoprawne gramatycznie, podobnie jak twoja uwaga, że robię antypisowe kwasy, które mi służą, a które do poprawnych nie należą… Przyznaję, że nie nadążam za twoim strumieniem świadomości. Takich młotków jak ty należy pozbawiać praw wyborczych, bo później takie dziwadła i psychole jak Kaczyński czy Ziobro zdobywają mandaty poselskie.

  5. Pan Poseł Siedlaczek niech zajmie się szkołą w Zawadzie Książęcej którą likwidują bo tam są jego wyborcy i niech ruszy swoim mózgiem aby zatrzymać dalsza degradacje ziemi raciborskiej

KOMENTARZE

Proszę wpisać swój komentarz!
zapoznałem się z regulaminem
Proszę podać swoje imię tutaj