Połączmy Rynek z Zamkiem czyli więcej o kładce nad Odrą

D. Wacławczyk: są opinie, że ambicje architektoniczne władz miejskich kończą się na przebudowie chodnika, wylaniu nowego asfaltu, albo zbudowaniu zatoki autobusowej – radny komentuje stanowisko starosty i prezydenta ws. kładki

Pomysł wybudowania kładki dla pieszych, która połączyłaby okolice pomnika Matki Polki z Zamkiem Piastowskim zrodził się w styczniu 2012 roku, jako część szerszej koncepcji urbanistycznej, której celem było połączenie dwóch działających dziś odrębnie stref tj. rynku i zamku właśnie.

- reklama -

Swoim pomysłem podzielił się nią ze mną jeden z raciborskich architektów – człowiek młody (35 lat), ale posiadający już 10 letnie doświadczenie w zawodzie architekta. Mówił, że nie może patrzeć na to, jak kolejni prezydenci pozwalają na oszpecanie centrum Raciborza kolejnymi „blaszakami” na ul. Opawskiej. Narzekał, że ambicje architektoniczne naszych władz miejskich kończą się na przebudowie chodnika, wylaniu nowego asfaltu, albo zbudowaniu zatoki autobusowej. Brakowało mu odważnych pomysłów i koncepcji na tyle innowacyjnych, by mogły realnie zmieniać funkcje pewnych miejsc. Kiedy poprosiłem go o przedstawienie jakiejś ciekawej propozycji, roztoczył przede mną wizję odważną, drogą, ale wg mnie – bardzo ciekawą. Zaproponował on mianowicie, by z całej ulicy Odrzańskiej utworzyć szeroki pasaż handlowy przeznaczony w całości dla pieszych (działka przy Rynku nie została zabudowana, więc miasto mogłoby ją odkupić), a następnie strefę pieszą przedłużyć aż do pomnika Matki Polki. W pasażu powstałoby kilkadziesiąt małych punktów handlowo – usługowych, które mogliby prowadzić swoimi siłami sami raciborzanie (a nie koncerny). Koncepcja ta zakładała także nadanie pierwszeństwa pieszym, poprzez przerzucenie ostatniego odcinka „Odrostrady” pod ziemię (droga wychodziłaby na powierzchnię na samym rondzie, kilkadziesiąt metrów dalej). To poprawiłoby także płynność ruchu samochodów i zwiększyło bezpieczeństwo obecnego przejścia. Ostatnim etapem byłaby budowa kładki przeznaczonej dla pieszych, rowerów i wózków, która wiodłaby wprost na zamek. Efektem końcowym byłoby „przybliżenie” zamku do rynku i połączenie dwóch stref urbanistycznych, dzisiaj ze sobą nie współpracujących. Tyle koncepcji samego architekta.

Mając świadomość ogromu kosztów jakie wiążą się z budową drogowych ciągów podziemnych i przebudową całej ulicy – postanowiłem zająć się tym pomysłem, na razie częściowo. Choć cała koncepcja jest wg mnie bardzo ciekawa, priorytetem wydała mi się kwestia kładki. Za jej budową przemawia kilka przesłanek.

– Po pierwsze, wydaje się, że ciąg „Rynek – Zamek” jest naturalnym kręgosłupem miejskim i podstawowym ciągiem komunikacyjnym każdego miasta o rodowodzie średniowiecznym. Wystarczy spojrzeć na Cieszyn, Kraków, Pragę czy Ołomuniec. Miasto, w którym można spacerem przejść z Rynku na Zamek – ma swój historyczny klimat. Rynek i zamek to dwa serca każdego historycznego miasta.

– Po drugie, wydaje mi się, że w sensie urbanistycznym, Racibórz „nie zauważył”, że po blisko 150 latach zawieruchy, a 50 latach tkwienia w ruinie – raciborski zamek „wrócił do mieszkańców”. Zamek został odbudowany, ale w jego otoczeniu nic się nie zmieniło. Jest on odcięty od miasta nie tylko Odrą i porastającymi jej brzegi krzakami, ale przede wszystkim takim a nie innym układem komunikacyjnym. Wydaje się, że architektoniczne połączenie „serca miasta” z jego „głową” jest po prostu wskazane.

– Po trzecie: dzisiejsze dojście na zamek jest po prostu nieprzyjazne i niebezpieczne. Aby do niego dojść, trzeba pokonać niebezpieczne i ruchliwe skrzyżowanie z ul. Reymonta, potem iść wzdłuż głośnego i ruchliwego ronda, w końcu przejść wąskim chodnikiem przez most zamkowy, który nijak nie jest miejscem przyjemnym nawet dla pojedynczego pieszego, nie wspominając o rodzinie, w której jedno dziecko jedzie w wózku, drugie stara się dreptać samodzielnie, a trzecie jedzie na swoim rowerku. Przeciskanie się przez ul. Zamkową pełną zaparkowanych gdzie się da (brak parkingu) samochodów to też wyzwanie. Wracając na most: jako kierowca wiem doskonale, ile razy musiałem tam hamować przed wygłupiającymi się uczniami, albo przed dzieckiem, któremu coś wypadło na drogę. Na moście tym jest głośno, nieprzyjemnie, a po deszczu prawie zawsze człowiek zostaje ochlapany wodą i błotem. Mimo moich interpelacji nie udało się zamontować tam nawet barierki, która chroniłaby pieszych przed tirami i samochodami. W mojej ocenie most zamkowy jest dziś przede wszystkim mostem samochodowym, łączącym „Centrum” z Ostrogiem, a nie przyjaznym mostem łączącym Stare Miasto z zamkiem. Kwestia bezpieczeństwa nabiera szczególnego znaczenie w perspektywie zapowiadanych przenosin MDK-u z ul. Stalmacha na zamek. Wkrótce będą się tam musiały dostawać dzieci. Zresztą, połączenie o którym mowa, dotyczy nie tylko zamku, ale całej strefy położonej w tej części miasta, czyli także OSiR-u, aquaparku, browaru, parku zamkowego. Na miejscu Prezydenta nie podkreślałbym na każdym kroku, że nie obchodzi mnie zamek, bo to problem i kłopot starosty, gdyż po wspomnianej kładce mieliby poruszać się przede wszystkim mieszkańcy Raciborza. W tym Ci, z których Prezydent zamierza utrzymać „swój” aquapark…

– Ostatecznie warto wziąć pod uwagę fakt, że inwestycja ta ma charakter podwójny – z jednej strony podnosi komfort codziennego życia i użytkowania zamku (oraz parku zamkowego) przez nas, czyli mieszkańców, z drugiej jest to inwestycja o charakterze turystycznym, co nie tylko pozwala dostrzec nowe perspektywy i szanse, ale też otwiera inne, dodatkowe źródła jej finansowania.

Rozmawiając z mieszkańcami Raciborza, a także wczytując się w niektóre komentarze, zauważyłem, że pomysł „kładki” jest krytykowany głównie z dwóch powodów. Powód pierwszy, można ująć krótko: „po co budować nową kładkę, skoro 100 metrów dalej  znajduje się most, a 500 metrów dalej, inna kładka?”. Odpowiem tak: sprawa zamku wygląda podobnie do kwestii atrakcyjności lokalu położonego na I piętrze. Niby lokal ładny i ciekawy, znajduje się przecież bardzo blisko parteru, niby na klatce są szerokie schody, a nawet dostępna jest winda. Ale i tak nikt nie chce wynajmować lokalu na I piętrze, bo wie, że trafi do niego zaledwie 5-10% tych, którzy weszli do lokalu na parterze. Zamek i całe jego otoczenie, to w obecnej chwili właśnie taki lokal na I piętrze. Pamiętam doskonale, że takie same argumenty kierowano w stronę pomysłodawców budowy kładki nad Wisłą, pod samym Wawelem, gdzie w sąsiedztwie znajdują się 2 mosty „samochodowe”. Kto dziś spaceruje po Krakowie, nie ma już wątpliwości, że kładka dla pieszych miała sens. Podobnie wygląda sprawa w Oświęcimiu, gdzie kładka graniczy z położonym 50 metrów dalej mostem i świetnie spełnia swoją rolę.

Zarzut drugi można streścić słowami: „po co nam jakaś kładka, zajmijcie się nowymi miejscami pracy”. Myśląc o „nowych miejscach pracy” myśli się często o nowej fabryce, zakładzie produkcyjnym czy hali magazynowej. Wszyscy jednak wiemy, że rolą samorządu nie jest stawianie fabryk, a tworzenie dobrego klimatu dla rozwoju biznesu. Pamiętajmy jednak, że nowe miejsca pracy nie powstają wyłącznie w fabrykach. „Ożywiony Ostróg” – to zamek, w którym może rozwijać się komercyjna działalność hotelarska, usługowa czy restauracyjna, to szansa dla stojącego obok niego lokalu gastronomicznego (dawna „Galeria”), to więcej gości zwiedzających zamek i turystów odwiedzających browar, to także większa ilość gości w aquaparku (basen, fitness, SPA, tamtejszy punkt gastro), na kortach, w kręgielni. Te wszystkie miejsca także są w stanie generować nowe miejsca pracy! I choć nie są one tak namacalne jak miejsce przy taśmie w fabryce, często są od nich atrakcyjniejsze, tańsze do stworzenia i ciekawsze pod względem zarobków.

Sama kładka nie rozwiązuje oczywiście całości kwestii pt. „zagospodarowanie otoczenia zamku”, a jest tylko pierwszym etapem tej operacji. Ale to osobny temat.

Dawid Wacławczyk

RSS Nasze Miasto

PS: warto dodać, że rozmowa ze wspomnianym architektem zakończyła się ostrzeżeniem, które brzmiało mniej więcej tak: „Dawid, tylko uważaj chłopie zanim się tym pochwalisz publicznie, bo ten pomysł w środowisku raciborskim może zostać uznany za księżycowy. Finał może być taki, że mnie nazwie wariatem, a ciebie kosmitą”. Co racja, to racja. Nie mniej jednak postanowiłem poddać ten pomysł pod rozwagę Prezydenta, a siebie – pod krytykę mieszkańców. Wychodzę bowiem z założenia, że kto nie ma odwagi do przedstawiania odważnych, także kontrowersyjnych wizji, prawdopodobnie nie ma do zaoferowania niczego.

 

 ——————————————————

 

patrz także:

 

Radni nie przestają zaskakiwać coraz to nowymi pomysłami, których realizacja miałaby zwiększyć atrakcyjność Raciborza. Kolejnym z nich jest budowa kładki nad Odrą, w niemalże bezpośrednim sąsiedztwie mostu.

 

- reklama -

KOMENTARZE

Proszę wpisać swój komentarz!
zapoznałem się z regulaminem
Proszę podać swoje imię tutaj