Wyprawa autostopowa na Bałkany. Podsumowania i wnioski

Wszystko co dobre, szybko się kończy! Krzysiek i Kamil już wrócili do Polski i jeszcze na gorąco przekazują ostatnie wrażenia specjalnie dla czytelników portalu. Bałkany autostopem – zobacz galerię zdjęć>>

Podróż dobiegła końca, więc chcielibyśmy zakończyć naszą relację kilkoma subiektywnymi wnioskami, które ni e znajdowały swojego miejsca w bieżących opisach.

- reklama -

Na początek: podróże nie są zarezerwowane tylko dla bogatych. Wystarczy kupić namiot za 30zł i ruszyć w drogę. Mój, pomimo ran i blizn łatanych taśmą klejącą, przetrwał już drugą wyprawę – łącznie ponad 4000km. Dodatkowo decydując się na autostop trzeba pamiętać, że nie wszystko da się zaplanować i często będziemy zaskakiwani przez nowe sytuacje. Najprostszym przykładem jest nasza trasa –mieliśmy zacząć Serbią i pojechać bardziej na południe by zwiedzić mniejsze państwa, a jak zauważyliście było zupełnie inaczej.

 

 
Następny wniosek: miejsca, w obiegowej opinii uznawane za mniej cywilizowane, nie muszą się takie okazać. Przynajmniej tak było w naszym przypadku.  Warto podkreślić, że w Bośni i Hercegowinie oraz Serbii spotkaliśmy wiele przyjaznych osób, naturalnych w kontaktach i otwartych na inność, jaką sobą prezentowaliśmy. Co więcej, informacja, że jesteśmy z Polski  zawsze wiązała się z serdecznym przyjęciem. Wspomniane kraje nie są kojarzone jako bezpieczne, jednak nam nie dały żadnych powodów, żeby podzielać tę opinię. Często pytaliśmy kierowców o wybrane państwa Półwyspu Bałkańskiego. Otrzymywaliśmy pełne spektrum odpowiedzi – od dzieci noszących karabiny po brak zagrożeń przy nocnych wędrówkach. Moim zdaniem taka rozbieżność daje do myślenia, ale nie powinna zniechęcić do zdobycia własnej opinii. Przy okazji, jak sami opisalibyście obcokrajowcowi bezpieczeństwo w Polsce?

 

 

Podobno podróże kształcą. Czego mogły nas nauczyć niecałe dwa tygodnie spędzone na Bałkanach?

Nieważne, jak patetycznie to brzmi, ale przekonaliśmy się, że istnieje bezinteresowna pomoc obcej osobie. Najbardziej zauważalna jest ta, która pozwoliła nam dotrzeć do celu. Pamiętamy jednak, że składało się na nią wiele pomniejszych gestów. Nasi kierowcy często dokładali parę kilometrów, żeby wysadzić nas w sprzyjającym miejscu, czasem zatrzymywali się, żeby pokazać ciekawe widoki. Serbowie częstowali nas owocami, w Hercegowinie dostaliśmy słynny już napój brzoskwiniowy, na różne sposoby pomagali nam rodacy. Codzienna życzliwość pomimo, że nie jest mierzalna była równie cenna.

Szczere podziękowania dla właściciela sklepu Bażant. Zaryzykował wspierając młodzieżową inicjatywę, pomimo, że sami nie byliśmy w stanie zapewnić, że uda nam się przejechać chociaż jeden kilometr. Noży, latarek oraz pozostałych akcesoriów używaliśmy codziennie i jesteśmy pewni, że posłużą przez wiele lat. Dziękujemy za patronat www.raciborz.com.pl dzięki nim mogliśmy podzielić się z Wami tymi wszystkimi wrażeniami.

 

 

Na koniec: Hrvoje (Chorwat, o którym wspominałem w drugiej relacji) opowiedział nam historię, która spotkała go na lotnisku w Kanadzie. Pewien obcy człowiek czekał z nim 24 godziny na samolot, tylko po to, żeby dotrzymać mu towarzystwa na pustym terminalu. Teraz to Hrvoje sprawił, że dzień naszej podróży był wyjątkowy. Pamiętamy o tym i również zamierzamy przekazać ten gest dalej.

Dziękujemy, że byliście z nami i do zobaczenia!

Krzysiek Krzemiński i Kamil Litwinowicz

 

Publ. Marta Rajchel

Oficjalny sponsor wyprawy:

 

Wyprawę wspierali:

 

 

- reklama -

2 KOMENTARZE

  1. no takie cos to sie rozumie chłopaki szacunek dla was za odwagę i wytrwanie moze kiedys tez wybiorę sie w taka podróz 🙂 Chłopaki pokazali klase, a nie jak Ci studenci, co wzieli se busa i niby wielka wyprawę sobie zrobili. Pozdrowienia dla was, mam nadzieje, że wasze przygody stopem nie zakończą sie na tym etapie, czekam na kolejne relację z innych wycieczek 🙂

KOMENTARZE

Proszę wpisać swój komentarz!
zapoznałem się z regulaminem
Proszę podać swoje imię tutaj