Trzeci wymiar czyli lotnicza pasja

„Lotnictwo uczy pokory i dystansu do siebie” – wywiad z Dawidem Warchałem.[WIDEO z lotu>>]   Zdjęcia >>
Szybowce. Pierwszy poważny etap w drodze do bycia zawodowym pilotem. Niektórzy latają dla przyjemności, bo tak chcą i mogą sobie na to pozwolić. Mój rozmówca ciężko pracuje, aby w przyszłości być tym, kim pragnął od dzieciństwa. Nie narzeka. Docenia to, że ma możliwości i niezmienną pasję od lat. Właśnie rozpoczyna swój drugi sezon lotniczy w Rybnickim Aeroklubie. Każdy lot traktuje jako nowe doświadczenie, krok do przodu w spełnianiu swoich marzeń. Dawid Warchał jest uczniem klasy pierwszej o profilu matematyczno-fizycznym w II LO w Raciborzu. Chętnie dzieli się opowieściami o tym, co go zachwyca 2000 m nad ziemią i w jaki sposób kontroluje każdy ruch samolotu.

ZADYMA: Skąd wzięła się Twoja pasja do lotnictwa?
Dawid Warchał: Trudno określić. Odkąd pamiętam zawsze chciałem latać. Mam to po prostu we krwi.  Już od najmłodszych lat patrzyłem w niebo i zastanawiałem się nad tym, jak jest „tam w górze”, że super byłoby latać tak, jak robią to ptaki. Mając 6 lat skakałem z piętrowego łóżka z parasolką i woreczkami foliowymi. Już wtedy kręciło mnie lotnictwo. Tylko to mi w głowie siedziało. Sterowałem samolocikami, wciąż dowiadywałem się czegoś nowego. Będąc małym chłopcem zainteresowałem się kosmosem, chciałem być pierwszym człowiekiem, który stanie na Marsie. Potem ta fascynacja stopniowo przechodziła w samoloty. Nikt nigdy mnie do tego nie namawiał, ani też nie pokazywał, bo w rodzinie nie ma nikogo z taką pasją. Sam ją w sobie odkrywałem i uczyłem się. Mając 11 lat zająłem się przez chwilę modelarstwem. Składałem samoloty, potem nawet kupiłem jeden z silnikiem.
W moim pokoju stoi do dzisiaj nowoczesny symulator złożony z joysticka i przepustnicy, dzięki któremu mogę latać na niemal wszystkich modelach samolotów. Każdy szczegół jest wiernie oddany rzeczywistości.

- reklama -

ZADYMA: Co zacząłeś więc robić, aby latać naprawdę?
D.W.: Mając niecałe 16 lat przystąpiłem do kursu na pilota szybowcowego w Rybnickim Aeroklubie. Pamiętam, jak zobaczyłem ofertę w Internecie i od razu pobiegłem spytać rodziców czy mogę się zapisać. Byłem bardzo podekscytowany. Wiadomo, taki kurs mało nie kosztuje, ale jest rozłożony w czasie (koszt wyszkolenia się do licencji wynosi ok. 10 000 zł). Zajęcia teoretyczne odbywały się w każdy weekend przez 3 miesiące. Wiedzę wręcz chłonąłem, nauka przychodziła mi bardzo łatwo.
Potem przyszedł czas na egzamin z teorii. I w końcu swój pierwszy lot po przerobieniu kilkunastu ćwiczeń i sytuacji niebezpiecznych z instruktorem. Gdy tylko wsiadłem do Bociana 72 (obecnie to mój ulubiony model), od razu wiedziałem, co chce w życiu robić. To tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, że muszę zostać pilotem i za wszelką cenę powinienem do tego dążyć.

ZADYMA: Co czułeś, gdy wzbijałeś się w powietrze? Jakie były pierwsze loty?
D.W.: Ekscytujące! Najlepiej czułem się wtedy, gdy pierwszy raz chwyciłem za stery i wykonywałem loty samodzielne.

ZADYMA: Ani trochę się nie bałeś?
D.W.: A czego miałem się bać? (śmiech) Byłem szczęśliwy jak nigdy dotąd! Przecież w końcu spełniały się moje marzenia. Poczułem to całym sobą. Czekałem na to tak długo. Loty zawsze odbywały się z pomocą samolotu holującego, który uzyskawszy odpowiednią wysokość, odpinał linę wiążącą go z szybowcem i leciał w inną stronę. Taki hol trwał ok. 5 min. Niedawno zrobiłem kurs na wyciągarkę, która wynosi szybowiec na 300 m w ciągu 25 s. Nie są to jednak długie loty, a raczej krótkie i testowe. W szybowcach chodzi o to, by wykorzystywać kominy termiczne powstające w skutek nagrzania się powierzchni ziemi i dzięki nim osiągać wysokości, ponieważ samoloty te nie posiadają silnika. Przy lotach dłuższych nastawionych na termikę, mam czas dla siebie i mogę zająć się lataniem. Można wykonywać różne elementy, częściowo akrobatyczne, które niosą ze sobą niezapomniane doświadczenia np. osiągnięcie stanu nieważkości. Moim największym sukcesem dotychczas jest 2 miejsce w Szybowcowych zawodach na celność lądowania, gdzie pomijany był wiek i doświadczenie zawodowe. Byłem z siebie bardzo dumny. Niedawno też wróciłem z Urzędu Lotnictwa Cywilnego w Warszawie, gdzie zaliczałem przedmioty potrzebne mi do licencji, większość zdałem na maksimum punktów.

ZADYMA: Co w lataniu robi na Tobie największe wrażenie?
D.W.: Gdy lecę sam, uwielbiam oglądać z bliska to, na co ludzie będąc na ziemi nie zwracają uwagi np. chmury, obok których przelatuję. Widzę je z bliska i naprawdę robią wrażenie. To taki biały puch, który większość z dzieci chciałaby dotknąć i zatrzymać dla siebie. Najpiękniejszą rzeczą według mnie są widoki. Najlepiej te przy zachodzie słońca, które trudno jest opisać. Na wysokości 2000 m, czyli najwyższej, jaką udało mi się osiągnąć, obserwowałem okolice Rybnika w promieniu 50 km! Za sobą mam już 30 h lotów. W powietrzu nigdy nie jest nudno, zawsze jest coś nowego do odkrycia. Podoba mi się ta przestrzeń, zupełnie inaczej jak w zakorkowanych miastach. To taki trzeci wymiar.

ZADYMA: Jakie są Twoje plany na drodze do tego, by zostać zawodowym pilotem?
D.W.: Obecnie uczę się w klasie matematyczno-fizycznej w II LO. Zwracam szczególną uwagę na przedmioty ścisłe, bo one liczą się na studiach najbardziej. Planuję pójść na Politechnikę Rzeszowską tj. Wydział Lotnictwa i Kosmonautyki, specjalizacja: pilotaż. Jest też możliwość dostania się do Szkoły Wojskowej w Dęblinie, ale to wymaga wręcz idealnego zdrowia i szczęścia, bo mało kto się dostaje. Następnie chcę wyrobić sobie licencję turystyczną tzw. PPL(a), która upoważnia do lotów awionetkami. Jest to wydatek rzędu 20 000 zł.  W skład tego wchodzą uprawnienia takie jak np. latanie w nocy, podczas złych warunków pogodowych, a także w załodze wieloosobowej (na większych samolotach) i wreszcie na wielosilnikowych. Wówczas zdobywa się licencje zawodową, a następnie zostaje się pilotem liniowym.

ZADYMA: Ludzie często panikują słysząc o katastrofach lotniczych, boją się latać i wzbić na większe wysokości. Czy Tobie zdarzyły się jakieś wypadki?
D.W.: Wiadomo, wypadki istniały od zawsze i trudno, żeby też ich teraz nie było. Różne są ich przyczyny np. awaria, błędy konstrukcyjne, wina pilota. Trzeba jednak pamiętać, że samoloty są obecnie uznawane za najbezpieczniejszy środek transportu, a takie katastrofy zdarzają się bardzo rzadko. Codziennie na drogach ginie tysiące ludzi, ale mało kto o tym mówi, bo wypadek samolotu spotyka się z większym zainteresowaniem mediów. Mnie osobiście nigdy nie przytrafił się żaden wypadek i oby tak zostało. Podczas szkolenia ćwiczymy różne sytuacje awaryjne i jesteśmy przygotowani prawie na wszystko np. awarie przy starcie, usterki układu sterowania oraz awaryjne lądowania poza lotniskiem.

ZADYMA: Z Twoich wypowiedzi można wywnioskować, że bardziej nastawiasz się na to, by być pilotem samolotów pasażerskich, niż myśliwskich. To prawda?
D.W.: Tak, ale nie wykluczam też przejścia przez lotnictwo wojskowe. Wszystko się może zdarzyć. Latanie samolotami myśliwskimi jest ciekawsze, bardziej swobodne. W pasażerskich wszystko jest zaplanowane, większością lotu steruje komputer, a głównym zadaniem pilotów jest kontrolowanie wszystkich systemów i urządzeń. Pomimo tego, wybieram jednak latanie cywilne, chociaż jest mniej zabawy (śmiech).

ZADYMA: Jakie cechy według Ciebie powinien posiadać pilot?
D.W.: Bycie pilotem wymaga wielu wyrzeczeń, pracy i poświęcenia, w moim przypadku także rodziny, która zawsze mnie wspiera. Jestem im za to bardzo wdzięczny.
Wiadomo, że inaczej będzie się mówić o pilocie, który steruje szybowiec, a inaczej o takim, który steruje odrzutowiec. Jeżeli jednak szukać takich cech wspólnych, to myślę, że z pewnością byłyby to: wytrwałość, cierpliwość, podzielność uwagi, spokój, opanowanie, no i zachowanie zimnej krwi, bo to też się przydaje w nieoczekiwanych sytuacjach.

ZADYMA: Ta cała droga wydaje się być ciężka do przebycia…
D.W.: Masz rację, łatwa nie jest, ale gdy tylko czegoś mocno pragniesz, jesteś w stanie osiągnąć wszystko. To przecież my spełniamy swoje marzenia i nimi kierujemy. One same nie zrobią tego ot tak. Trzeba na to zapracować, a także czekać na pomoc innych. Dzisiaj rozmawiam z Tobą, a jutro mogę wzbić się w powietrze, zapomnieć o tym, co dzieje się na ziemi i robić to, co kocham. Tam czuję się zupełnie inaczej. Taki wolny i niezależny od nikogo, niczego… Trzymam w rękach stery i sam mam kontrole nad samolotem. To ode mnie zależy, jaki ruch on wykona. Zupełnie tak jak w życiu. Lotnictwo uczy pokory i dystansu do siebie i tego, co robisz, czemu jesteś wierny. Tutaj tylko ludzie z wiarą, pasją i ciężką pracą osiągną to, czego pragną.

ZADYMA: Słuchając Twoich wypowiedzi można samemu poczuć się jak w…
D.W.: … trzecim wymiarze? (śmiech)

ZADYMA: Dokładnie.

/Rozmawiała Agnieszka Bugajska/

- reklama -

KOMENTARZE

Proszę wpisać swój komentarz!
zapoznałem się z regulaminem
Proszę podać swoje imię tutaj