Trzecie miejsce zajęła nasza mistrzyni w zawodach Herbalife triathlon w Gdyni.
Od sukcesu do sukcesu. Od podium do podium. Od medalu do medalu. Po całym świecie. A za sukcesami hektolitry wylanego potu. Tysiące, dziesiątki, ba setki tysięcy powtórzeń, wykonywanych perfekcyjnie ruchów ciała, nagięcia mięśni do granic ludzkich możliwości. I przekraczanie ich. Automatyzm i triumf woli są receptą na mistrzostwo, czego dowodem jest brąz Ewy Bugdoł w zawodach Herbalife triathlon w Gdyni.
Aktualnie zawodniczka z Rud, które j karierę wspiera Rafako przygotowuje się do występu w Chinach. Gdynia była sprawdzianem przed zawodami w Weihai. Tam już 21 września rozegrane zostaną mistrzostwa świata w tej wymagającej dyscyplinie. 3 miejsce w Gdyni zdecydowanie motywuje twierdzi sportsmenka, której zawody nad morzem poszły odrobinę gorzej w części biegowej. Według mistrzyni dała o sobie znać stara kontuzja. Przed Chinami jednak jest ostrożną optymistką. Dwa lata temu wykręciła na mistrzostwach swój najlepszy wynik – 6 miejsce – Przed rokiem niestety dopadła mnie choroba. Dzisiaj mam nadzieję, że zawody w tym roku będą dużo szczęśliwsze.
Ewa Bugdoł w trakcie zawodów w Gdyni (foto. Adventure media)
Kariera Ewy Bugdoł to dowód na to, że sport to oprócz talentu ciężka praca na treningach i setki wyrzeczeń. To godziny, dni i tygodnie spędzone bez rodziny, bez kontaktu z wieloma przyjaciółmi. Jednocześnie pokazuje ona, że dzisiejszy zawodowy sport raczej nie istnieje bez sponsorów, którzy zapewniają supernowoczesny sprzęt, przeloty, przejazdy i wykwalifikowaną kadrę (masażystów, lekarzy, mechaników, i trenerów). Dlatego tak ważne jest wsparcie takich gigantów jak Rafako. Ewa przyznaje – od 12 lat trenuję, ale dopiero teraz trafiłam na prawdziwego profesjonalistę w tej dyscyplinie – Grzegorza Zgliczyńskiego. Dzięki niemu moje treningi są bardziej skuteczne, a ich efekty widać na treningach.
/l/