Mimo tego, że hala sportowa w Krzanowicach oddana została do użytku to sprawy sądowe będą ciągnąć się latami.
Hala sportowa w Krzanowicach została oddana do użytku. – Teraz testują ją nasze siatkarki. Jeśli będą jakieś usterki to od razu je zgłosimy do gwarancji. Na razie nie wiemy jakie będą koszty utrzymania obiektu. Okaże się po pierwszym sezonie zimowym. Największym wydatkiem będzie na pewno ogrzanie budynku – tłumaczy burmistrz gminy Krzanowice, Manfred Abrahamczy. Gmina robi wszystko, aby koszty było jak najniższe. Ogrzewanie elektryczne zasąpiono bardziej oszczędnym rozwiązaniem. – Wykorzystaliśmy ogrzewanie geotermalne oraz centralne ogrzewanie z pobliskiej szkoły – dodaje burmistrz. Wkrótce gmina otrzyma również 40 tys. zł z Ministerstwa Sportu. Pieniądze te przeznaczone zostaną na zakup sprzętu sportowego.
Mimo tego, że budowa hali już się zakończyła to gmina będzie musiała borykać się z tym tematem jeszcze kilka lat. Wszystko za sprawą pierwszego z wykonawców. Początkowo obiekt miał kosztować 4 mln zł. Urzędnicy na ten cel zdobyli środki z Ministerstwa Sportu oraz od Marszałka Województwa Śląskiego. Już po kilkunastu miesiącach wiadomo było jednak, że sala nie powstanie na czas. Firma, która wygrała przetarg zbankrutowała. Prace zostały wówczas przerwane. Gmina musiała szybko znaleźć kolejną firmę, gdyż opóźnienia wiązałyby się z kolejnymi, dodatkowymi kosztami. Warto dodać, że ta sama firma tj. Sport Halls z Wrocławia wygrała przetarg na budowę kompleksu lekkoatletycznego przy ZSOMS w Raciborzu. Po kilku miesiącach także opuściła plac budowy. Powodem były kłopoty finansowe.
Ostatecznie budowa hali w Krzanowicach kosztowała gminę 7,1 mln zł. – To absurd, że gminy muszą wybierać w przetargu ofertę z najniższą ceną. Druga w kolejności była firma Borbud. Proponowała ona 5 mln zł. Gdybyśmy ją wybrali to temat hali dawno byłby zamknięty i zaoszczędzilibyśmy sporo pieniędzy – mówi radny Tadeusz Kulesza. – My podjęliśmy uchwałę o budowie hali jeszcze w poprzedniej kadencji. Burmistrz był temu przeciwny. Później zostawiliśmy go z tym samego. Przez tą halę niektórzy radni osiwieli, a burmistrz wyłysiał – dodaje radny Kulesza. Jednak to nie koniec kłopotów, gdyż sprawy sądowe z podwykonawcami oraz bankami z pewnością będą się ciągnąć jeszcze jakiś czas. – Jeśli chodzi o rozliczenie to prawie wszystko zostało już załatwione. Musimy jeszcze znaleźć 300 tys. zł, ale to na pewno nie będzie problem – mówi burmistrz Abrahamczyk.
/Paulina Krupińska/
Dla Abrahamczyka 300 tyisecy ynalezc to nie problem? Fajnie ma synek.