Powiat jako organ prowadzący wspomaga bieżącą działalność szpitala pożyczkami , które są następnie umarzane. Opozycji w nowej radzie nie podobają się te praktyki.
W obliczu zaległości Narodowego Funduszu Zdrowia wobec raciborskiej lecznicy z tytułu świadczeń wykonanych ponad limit (nadwykonań), szpital ratuje się pożyczkami zaciągniętymi u swojego organu prowadzącego, czyli powiatu raciborskiego. Pieniądze te nie mogą być przeznaczone na wypłaty, są wykorzystywane na inwestycje i inną bieżącą działalność w okresach "przejściowych trudności". Kolejne raty są następnie umarzane wolą rady powiatu. Pod koniec roku dyrektor szpitala wystąpił z prośbą o umorzenie następnej raty w wysokości 500 tys. zł. Choć wcześniej praktyka ta bywała raczej formalnością, tym razem dość nieoczekiwanie sprzeciw wyrazili radni opozycji, którzy nie zasiadali w radzie poprzedniej kadencji – Jan Kusy i Dominik Konieczny.
Zarząd powiatu chyba spodziewał się trudności, gdyż na poniedziałkowe posiedzenie komisji budżetu zaproszony został dyrektor szpitala Ryszard Rudnik, specjalnie ściągnięty z urlopu. – Szpital tonie w długach, a takie wysokie premie wypłaca się dyrektorowi – zarzucił Jan Kusy.
Na te słowa zareagowali starosta Ryszard Winiarski i radny Piotr Olender, zaprzeczając jakoby szpital "tonął w długach". – Gdyby tak było, musielibyśmy go przekształcić, a na to się nie zanosi – zaoponował ten pierwszy, zaś drugi stwierdził, iż mówienie o katastrofalnej sytuacji szpitala to nieprawda i nieporozumienie. jest wręcz przeciwnie, kondycja jednostki jest dobra, udaje się ją bilansować, zaś jeśli pojawiają się trudności, to są one przejściowe i pomoc powiatu ma na celu właśnie takie trudniejsze okresy przetrwać. Tak jest np. obecnie, kiedy to dyrektor szpitala nie przyjął zwrotu zapłaty za nadwykonania w kwocie proponowanej przez NFZ i wystąpił na drogę sądową o całą należną sumę. Postępowanie trwa długo, więc środki są zamrożone nawet na 2-3 lata.
Tego typu argumentacja nie przekonała Kusego. Zarzucił zarządowi powiatu i dyrekcji szpitala, iż cały czas straszy się prywatyzacją jednostki, podczas gdy dyrektor nie robi nic, by wynegocjować wyższe kontrakty od funduszu. Temu ostatniemu zaprzeczył sam dyrektor Rudnik, który wyjaśnił o ile i w jakim czasie wzrosły kontrakty na poszczególne zakresy świadczeń. Potwierdził także, iż kondycja finansowa lecznicy jest dobra, a funkcjonowanie na zadowalającym poziomie jest możliwe m.in. dzięki wypracowanej formule pomocy ze strony powiatu.
Kusemu ze wsparciem pośpieszył Dominik Konieczny. – Jeżeli szpital zwraca się o umorzenie kolejnej raty pożyczki po raz kolejny, to świadczy o tym, że problemy nie są przejściowe tylko permanentne – zauważył. Zaproponował on, by w ramach kompromisu odroczyć termin umorzenia pożyczki do czasu, aż uda się odzyskać całą należność od NFZ. Komisja budżetu głosami radnych koalicji nie zgodziła się jednak na odroczenie.
/ps/
————————————————————–
zobacz także:
Ryszardowi Rudnikowi, dyrektorowi szpitala, widmo ewentualnego strajku personelu żądającego podwyżek płac nie spędza snu z powiek.
Powiatem i Szpitalem powinno się zainteresować CBA . Co oni wyprawiają, to przechodzi już wszelkie granice.
Co mieszkańców powiatu obchodzą jakieś pożyczki i ich umarzanie?Robicie nam wodę z mózgu i wciskacie kity.Wy się tylko zamieniacie stołkami na górze,a i tak was bez kolejki do lekarza wezmą!Szpital ma działać sprawnie i tyle!Z tego waszego rządzenia to tylko same straty.Ludziom lepsze warunki do życia stwórzcie,bo wam do reszty pouciekają…
No nie premia dla dyrektora!!! Gdy szpital ma POŻYCZKI – SKANDAL!
Takie rzeczy tylko w Polsce…
…i co dalej?
Nic!Tak już zostanie na wieki wieków !