Zakończył się nabór do przedszkoli. W przyszłym roku we wszystkich placówkach będzie ogółem 7 grup dzieci mniej niż obecnie, ale w magistracie nie załamują rąk. – I tak jest lepiej, niż się spodziewaliśmy – przyznaje prezydent.
Ten rok, jeśli chodzi o nabór do przedszkoli, miał być przełomowy. Na narastający od lat niż demograficzny, przez co ubywało dzieci w przedszkolach, nałożyło się obowiązkowe przejście sześciolatków do szkół. Przedsmak tego co czeka urząd w kwestii naboru do przedszkoli mieliśmy już w ubiegłym roku, ale wtedy przedszkola na korzyść szkół opuściło zaledwie pół rocznika dzieci w wieku 6 lat. Teraz cały rocznik.
– Nie jest źle, braliśmy pod uwagę nawet gorszy scenariusz – w ten sposób sytuację z tegorocznym naborem komentuje prezydent Mirosław Lenk. Przedszkola nie opustoszeją jakoś drastycznie we wrześniu. W porównaniu do tego roku szkolnego, ubędzie 7 oddziałów. To niewiele w porównaniu z przewidywaniami. Kilka przedszkoli będzie miało po prostu jedną grupę dzieci mniej. Nie jest to bynajmniej charakterystyczne dla placówek z dzielnic, tradycyjnie narzekających na niedobory, bo dotyczy zarówno przedszkoli np. z Ocic czy Płoni, jak i przedszkoli nr 10, 11 czy 13 w centrum.
Pocieszające dla urzędników i pracowników przedszkoli jest na pewno to, że oddziały które powstaną będą w miarę liczne – średnio 22 dzieci na grupę. Nie będzie więc konieczności drastycznego zmniejszenia zatrudnienia. Na dziś prezydent wylicza, iż redukcja obejmie 9 etatów nauczycielskich i 5 etatów administracji i obsługi, ale to niejako odejścia planowe: przejścia na inne świadczenia, koniec umowy na czas określony, zatrudnienie w szkole zamiast przedszkolu, etc.
/ps/