Pacemaker. Dobry duch na długodystansowych trasach biegowych

Podczas I RAFAKO Półmaraton Racibórz, który odbędzie się 30 sierpnia, takich osób na trasie będzie 10. Kilku z nich to mieszkańcy powiatu raciborskiego.

 

- reklama -

 

 

Pacemaker to biegacz nadający tempo podczas zawodów, mający za zadanie doprowadzić grupę biegaczy do mety w założonym czasie. Tyle z teorii. W rzeczywistości okazuje się, że pacemaker to trochę matka, kumpel, trener, psycholog, a trochę surowa nauczycielka.

Za niespełna 2 tygodnie odbędzie się I RAFAKO Półmaraton Racibórz. Przygotowania to tej dużej imprezy sportowej idą pełną parą. Z dnia na dzień listy startowe uzupełniane są o nowe nazwiska biegaczy z całej Polski. Wśród nich, jak podczas każdego tego typu wydarzenia biegowego nie może zabraknąć pacemakerów, inaczej zwanych „zającami” lub „balonikami”. Kim jest pacemaker i jaką naprawdę rolę pełni na trasie biegu? O tym opowiadają doświadczeni zawodnicy, którzy sami zdecydowali się zostać „zającami” podczas sierpniowego półmaratonu w Raciborzu.

Na odcinku liczącym dokładnie 21 097,5 m wraz z uczestnikami wystartuje 10 pacemakerów w składzie: 1: 30 h – Łukasz Skwarecki z Raciborza i Tomasz Słupek z Wodzisławia, 1:45 h – Tomasz Kaliciak, Marcin Mogilski z Raciborza i Mateusz Stachura z Zabrza, 2:0 h – Kamil Wollny z Kornic, Wojciech Krzyżek z Raciborza i Tomasz Huczek, 2: 15 h – Adam Bartko i Paweł Bartko z Żor.   

Jak zgodnie twierdzą, podstawowe zadanie „zająca” podczas biegu dla amatorów jest proste (przynajmniej w teorii): pokonać całą trasę w takim tempie, aby na mecie być w z góry określonym czasie (najczęściej jest to czas netto, czyli mierzony od momentu przekroczenia linii startu). Dzięki czemu biegacze zakładający taki właśnie czas na mecie mogą „trzymać się zająca” i osiągnąć swój wymarzony wynik.  – Czyli biegniesz cały czas za „balonikiem” i wbiegasz na metę równocześnie z nim lub trochę przed nim, jeśli miałeś rezerwy i na końcówce byłeś w stanie przyspieszyć – tłumaczy Kamil Wollny, najmłodszy z pacemakerów I RAFAKO Półmaraton Racibórz. Kamil Wollny ma dopiero 22 lata, a na swoim koncie już kilka pokonanych półmaratonów i maratonów. – Biegam od 4 lat. Bakcyla do biegów długodystansowych złapałem od mojego starszego kolegi z poprzedniej pracy (w RAFAKO S.A.). Teraz regularnie biegam, startuję w półmaratonach i maratonach.  Z czasem nabrałem doświadczenia i postanowiłem zgłosić się na pacemakera – opowiada Kamil Wolny.

Prawda jest taka, że „zając” to nie tylko osoba od trzymania tempa. Praktyka pokazuje, że to ktoś znacznie ważniejszy. – Pacemaker to jednocześnie: metronom, zaufany przewodnik, wsparcie, motywator, doradca, opiekun, nauczyciel i towarzysz. Chociaż biegam od najmłodszych lat, dopiero w ubiegłym roku wziąłem udział w maratonie. Pacemakerzy, z którymi dotąd biegałem, bardzo mi i innym pomagali na trasie. Dlatego jak dowiedziałem się, że w moim rodzinnym mieście organizowany jest półmaraton, postanowiłem zostać jednym z nich – przyznaje Łukasz Skwarecki, raciborzanin, który przebiegł 3 maratony w Warszawie, Katowicach i Barcelonie.  Na swoim koncie ma zaliczonych sporo innych imprez biegowym.

Kolejnym pacemakerem postanowił zostać geodeta z Raciborza, Marcin Mogilski. – Przygodę z bieganiem zacząłem w szkole średniej w Nowym Sączu, biegając  przełaje oraz 800 (czas 2:10) i 1000 metrów (2:50). Potem długo, długo nic, nie licząc rekreacyjnych przebieżek na studiach w Krakowie. Do biegania wróciłem na początku 2010 roku i we wrześniu przebiegłem Koral Maraton Nowy Sącz – Krynica. Teraz już nie wyobrażam sobie tygodnia bez regularnego treningu – mówi Marcin Mogilski, który aktualnie jest Ambasadorem Festiwalu Biegowego w Krynicy-Zdrój, zaliczył 10 maratonów i drugie tyle półmaratonów nie licząc już innych biegowych imprez. – Biegam, bo lubię, to moja wielka życiowa przygoda, chciałbym zarażać nią innych, dlatego m.in. postanowiłem zostać pacemakerem I RAFAKO Półmaraton Racibórz – przekonuje raciborski biegacz.

W sporcie pan Marcin jest typem samotnika. Lubi samotne treningi, gdy startuje w maratonach, często biega sam, jednak uważa, że dla wielu, zwłaszcza początkujących biegaczy na długich dystansach rola „zająca” jest niezastąpiona. – Przede wszystkim dzięki obecności pacemakera, łatwiej nam pobić swój rekord życiowy. Biegniemy równym tempem, nie musimy stale patrzeć na zegarek, kontrolując czas. Jednym słowem można „wyłączyć myślenie”, bo mamy gwarancję, że dobiegniemy do mety w założonym czasie – przekonuje Marcin Mogilski.

Chociaż wielu wprawionych biegaczy zamiast biegania za „balonikami”, często wybiera opaski z wypisanymi międzyczasami na określony wynik, to jednak urządzenie nie zastąpi obecność człowieka. – Należy pamiętać, że pacemaker to osoba, której można zadać kluczowe pytania, która ma duże doświadczenie w pokonywaniu danego dystansu, która potrafi zagrzać do walki, ale też pozostawić człowieka samego, kiedy ten akurat tego potrzebuje. Zając jest biegaczem oddanym innym, nie biegnie „po swoje”, ma pomóc otaczającej go grupce spełnić jakieś założenia lub marzenia, a tego wszystkiego urządzenie nie posiada – podkreślają zgodnie doświadczeni biegacze z Raciborza.

Wszystkich, którzy lubią biegać i jak Marcin Mogilski, jeden z przodowych raciborskich biegaczy wyznają motto życiowe: „Odważni nie żyją wiecznie, ale ostrożni nie żyją wcale”, mogą jeszcze zapisać się na I RAFAKO Półmaraton Racibórz. Listy uczestników zamknięte zostaną po 24 sierpnia, a limit miejsc jest już na wyczerpaniu. I RAFAKO Półmaraton Racibórz wystartuje 30 sierpnia.

 

Adventure Media

publ. /ps/

- reklama -

KOMENTARZE

Proszę wpisać swój komentarz!
zapoznałem się z regulaminem
Proszę podać swoje imię tutaj