Radną zaniepokoiły doniesienia o zamiarze zamknięcia inicjatywy, z której od kilku lat korzystają maluchy w wieku do 3 lat, a także ich mamy.
Inicjatywa Fiku-Miku w Raciborskim Centrum Kultury powstała po to, by dzieci mogły się bawić w grupie a mamy nie czuły się zamknięte w czterech ścianach. Opiekunowie i dzieci, które nie ukończyły jeszcze 3 roku życia spotykali się w Strzesze. To pierwszy etap prawie edukacyjny. Wiadomo, że nie można zbyt wiele wymagać od tak małych dzieci, ale wprowadzano je w świat muzyki, tańca, rytmu, plastyki, bawiono się. Właściwie robiono to, co dzieci robią w przedszkolu, ale oczywiście w okrojonej formie dostosowanej do ich wieku.
Inicjatywa cenna, ale czy będzie kontynuowana? Podobno RCK nosi się z zamiarem jej zamknięcia. Byłaby to duża strata zarówno dla mam, jak i maluchów. O zamiary wobec Fiku-Miku zagadnęła prezydenta podczas posiedzenia komisji oświatowej radna Zuzanna Tomaszewska. Z tego co słyszała, grupa ma zostać rozwiązana, stąd postanowiła zasięgnąć informacji u zwierzchnika wszelkich miejskich instytucji.
Informacja zaskoczyła prezydenta. Przyznał, iż nie orientuje się ani co do zamiarów likwidacji grupy, ani tym bardziej powodów jeśli tylko doniesienia Tomaszewskiej miałyby być prawdziwe. – Jeśli to prawda, być może na zajęciach nie było frekwencji, i to stąd RCK nie chce dalej tego ciągnąć? – przypuszczał. – Nie, to jest większa grupa, a w dodatku mamy opłacają zajęcia – wyjaśniła Tomaszewska.
Prezydent obiecał rozeznać sytuację. Swoje zdanie dołożył jeszcze Marek Rapnicki, na co dzień pracujący w RCK. Pomijając czy informacje radnej są prawdziwe czy nie, oburzył się na sposób w jaki weryfikuje ich prawdziwość. Zamiast do prezydenta, mogła to uczynić kontaktując się z pracownikami RCK mogącymi udzielić informacji w temacie.
/ps/
No tak, pan Rapnicki zamknięty w swoim prywatnym świecie utrzymywanym z kasy podatników tj. pokoiku pełnym własnych wierszy i zdjęć ze swoich wakacji, „pracujący” w RCI, chciałby decydować o tym, jakie zajęcia merytoryczne dla małych dzieci (których sam nie ma), mają się odbywać w D. K. Strzecha. Byłych derektorów powinno się wywalać albo przenosić gdzie indziej, bo do końca życia są sfrustrowanymi niespełnionymi mędrcami, których nikt nie chce słuchać…