Polska – Portugalia: jesteśmy zwycięzcami!

Ostatni dla polskiej reprezentacji mecz na boisku w Marsylii pokazał, że polscy piłkarze potrafią grać, a polscy kibice – docenić dobrą robotę. I choć z rozgrywek już wypadliśmy, Polska huczy dumnie: nic się nie stało. Czy oby na pewno?

Internet pierwszych sekund po meczu Polska – Portugalia przepełniony jest memami i słowami otuchy dla polskich piłkarzy: Kuba kochamy Cię, Mistrzowie, Jesteście naszymi bohaterami, Dumni z bycia Polakami – to tylko niektóre z nich. Udział Polaków w EURO2016 najlepiej jednak wydaje się podsumowywać komentarz, który pojawił się na tablicy mojego znajomego: Nic się nie stało Polacy – tym razem naprawdę nic się nie stało. Mam wrażenie, ze kumpel się myli, bo moim zdaniem, jednak się stało.
 
Stało się i to dużo. Stało się więcej niż to, co jednym tchem wymienia się w kontekście tych mistrzostw.  Stało się więcej niż wygrana z Ukrainą, szalone zwycięstwo w karnych nad Szwajcarią i remis z Niemcami. Stało się więcej niż mecz, w którym wykończyliśmy Portugalczyków, walcząc do ostatniej sekundy dwugodzinnego meczu. Stało się coś, czego nikt się przed tymi mistrzostwami nie spodziewał – nieoczekiwanie staliśmy się drużyną. Jedna wielką drużyną. Taką, która walczy i wierzy do końca. Cieszy się ze zwycięstw i pozostaje wierna po porażce.
 
Raciborzanie kibicowali wiernie od samego początku EURO 2016, ale to dopiero na ostatnim meczu Polska-Portugalia emocje sięgnęły zenitu. Więcej zdjęć tutaj.

 

- reklama -
 
 
Nasi piłkarze jako drużyna z meczu na mecz pokazywali, że coraz lepiej się rozumieją, a my – kibice staliśmy murem za nimi bez względu na wyznawaną przez nas wiarę, politykę czy przynależność do klasy społecznej. Kibicowaliśmy z działkowych ogródków, barów, stref kibica i VIP-owskich sektorów na stadionach, nawlekaliśmy polskie flagi na lusterka fiatów 126p i mercedesów, i uśmiechaliśmy się do siebie serdecznie znad lodówki z piwem w supermarkecie. Nagle staliśmy się wspólnotą. Wszyscy po tej samej stronie barykady, z dumą śpiewając polski hymn, który od miesięcy nie kojarzył się z niczym pozytywnym. Jak to możliwe, że nie jednoczy nas religia, nie jednoczą instytucje państwowe, nie jednoczą kryzysy, a jednoczy football?
 
Kiedy rzut Błaszczykowskiego został obroniony przez Patricia mój FB oszalał, krzycząc: Kuba, kochamy Cię. Kiedy polska drużyna schodziła z boiska Polacy płakali razem z naszą reprezentacją, ale jednocześnie mówili: Jesteście mistrzami! Kiedy Fabiański ze łzami w oczach po rzutach karnych z Portugalią kajał się przed milionami Polaków, mówiąc, jak mu przykro, że ma do siebie pretensje, cały kraj krzyczał: nic się nie stało.
 
Rzeczywiście, jeśli chodzi o mecze rozgrywane przez Polaków w EURO2016, nie można naszej drużynie zarzucić wiele. Pojawiały się komentarze, że grają pasywnie, że nie atakują, wygrywają tylko dzięki pomyłkom przeciwników. Negatywne odzewy pojawiały się jednak dopóki wygrywaliśmy i radziliśmy sobie świetnie. Każdy z nas wiedział lepiej, jak powinno się grać. Darliśmy się na Milika, krytykowaliśmy Lewandowskiego. Dopiero po przegranej w meczu Polska – Portugalia doceniliśmy wielkość polskich chłopaków – na temat ostatniego meczu nie widziałam ani jednego negatywnego komentarza. Co więcej, jego bohaterem stał się właśnie Kuba Błaszczykowski. Ten, którego rzut został obroniony.
 
Rzuty karne meczu z Portugalią oglądaliśmy z kraju i zagranicy, w hotelowych pokojach w trakcie urlopu, czy na telefonie w pracy. Sączyliśmy do tego tanie browary, wyszukane whisky, a niektórzy melisę. Mieliśmy wokół siebie rodziny, przyjaciół, ale niektórzy z nas byli sami. W przerwach meczu modliliśmy się o powodzenie naszej drużyny albo klęliśmy, na czym ten świat stoi. Różnie przeżywaliśmy ten mecz, bo jesteśmy różni. Ale wszyscy, bez wyjątku chyba, patrząc na rozczarowanie Błaszczykowskiego po swoim rzucie, krzyczeliśmy razem: nic się nie stało nie zdając sobie chyba sprawy z tego, że owszem, stało się.
 
Właśnie w tej chwili się działo – staliśmy się drużyną, na ten moment zjednoczyliśmy się we wspólnych emocjach, płakaliśmy wszyscy razem. Nie szukaliśmy winnych, a tych potencjalnych – podnosiliśmy na duchu. I za to polska drużyno, wielkie dziękuję. Pokazaliście nam, że w pracy zespołowej jest metoda, a drużyna trzyma się razem bez względu na okoliczności. Bez względu na nic, dzięki wam, byliśmy dumni z bycia Polakami. Oby na te tak rzadkie momenty dające powody do poczucia dumy i honoru nie trzeba było czekać do kolejnych mistrzostw. Bo na tych wygraliśmy znacznie więcej niż mogliśmy – wygraliśmy świadomość wspólnoty i zjednoczenia, a to liczy się bardziej niż szanse na kawałek metalu. 
 
/Anna Burek/ 
- reklama -

KOMENTARZE

Proszę wpisać swój komentarz!
zapoznałem się z regulaminem
Proszę podać swoje imię tutaj